W niedzielę 20. rocznica najwyżej porażki polskiego klubu w pucharach
W niedzielę mija 20. rocznica meczu zakończonego najwyższą porażką polskiego klubu w europejskich pucharach. 30 września 1992 r. w meczu Pucharu UEFA Widzew Łódź przegrał z Eintrachtem Frankfurt 0:9.
Przypominanie tego wydarzenia jest jak wbijanie szpilek w ciało, albo posypywanie niegojących się ran solą. W liście do naszej redakcji z Frankfurtu było tylko jedno zdanie napisane przez kibica Eintrachtu: "W niedzielę mija 20. rocznica meczu zakończonego najwyższą porażką polskiego klubu w europejskich pucharach". Chodzi o mecz Pucharu UEFA Eintracht - Widzew 9:0.
Film z meczu ogląda się z krwawiącym sercem. Pierwszy gol: nieudana pułapka ofsajdowa, Kruse sam na sam. Drugi gol: podanie Ciska na nogę rywala, dośrodkowanie, główka, piłka o słupek wpada do siatki. Trzeci gol: nikt z widzewiaków nie popełnił błędu, światowej klasy strzał Yeboaha. Czwarty gol: nikt nie może odebrać piłki Yeboahowi.
O dziwo, dwa razy w tym fragmencie gry widzewiacy wyrwali się z oblężenia. I mogło być 4:2, gdyby najpierw Koniarek, później Michalczuk strzelali silniej. Niemcy grali skuteczniej. Strzelili jeszcze pięć goli przybitym widzewiakom.
Zdajemy sobie sprawę, że przypominanie tego meczu to wywoływanie uśmiechu politowania w obozie kibiców ŁKS. W myśl przysłowia "Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku" podajemy, że 9 września minęły 53 lata od meczu Pucharu Mistrzów Jeunesse Esch - ŁKS 5:0.
Przeczytaj więcej i zobacz wideo z meczu na stronie Dziennika Łódzkiego!