Wisła Kraków. Jakub Bartosz wraca do zespołu „Białej Gwiazdy”. Czy przekona do siebie Joana Carrillo?
Jakub Bartosz po półrocznym wypożyczeniu do Sandecji Nowy Sącz wraca do Wisły Kraków. Od 11 czerwca 21-letni piłkarz rozpocznie przygotowania do sezonu z „Białą Gwiazdą”. Otrzyma szansę walki o miejsce w drużynie i tylko od niego będzie zależało, czy ją wykorzysta.
fot. Anna Kaczmarz
Gdy zimą Wisła zdecydowała się wypożyczyć Jakuba Bartosza do Sandecji nie brakowało osób, które były zdziwione tym faktem. Owszem, młodzieżowy reprezentant Polski nie miał przy ul. Reymonta miejsca w podstawowym składzie, ale kilka razy, wchodząc z ławki rezerwowych, pokazywał, że drzemią w nim spore możliwości. Wisła wolała jednak na jego pozycję sprowadzić Słoweńca Mateja Palcicia, niż dać szansę zawodnikowi, który do „Białej Gwiazdy” trafił jako dziecko. Bartosz miał pójść do Sandecji, zaliczyć pełną rundę z regularnym graniem i wrócić do Krakowa bogatszy o doświadczenia z zespołu beniaminka. Ważnym w tym pomyśle był również fakt, że trenerem Sandecji był Kazimierz Moskal, a więc postać w Wiśle znakomicie znana. To dawało pewność, że Bartosz rzeczywiście w ekipie z Nowego Sącza swoją szansę dostanie.
– Powiem szczerze, że sam byłem zaskoczony tym, że Wisła chce wypożyczyć Kubę – nie kryje Kazimierz Moskal. – Skoro jednak była okazja, żeby mógł wzmocnić Sandecję, to chętnie z niej skorzystaliśmy. Oceniam rundę w jego wykonaniu jako dobrą. Był ustawiany przeze mnie w dwóch rolach, w zależności od taktyki. Czasami grał jako klasyczny prawy obrońca, a innym razem jako bardziej skrzydłowy. Taki zawodnik wahadłowy. Z zadań na obu pozycjach wywiązywał się dobrze, był wyróżniającą się postacią w drużynie. Dlatego myślę, że śmiało może powalczyć teraz w Wiśle o miejsce w składzie. Na pewno pobyt w Sandecji sporo mu dał.
Na to liczą również w Wiśle. Dyrektor wykonawczy krakowskiego klubu, Daniel Gołda mówi o tym zawodniku: – Na ten moment nie ma planu, żeby wypożyczać Kubę do innego zespołu. Chcemy, żeby do nas wrócił i rozpoczął przygotowania z drużyną. Dostanie szansę pokazania się i mamy nadzieję, że ją wykorzysta. Przez cały jego pobyt w Sandecji był zresztą przez nas monitorowany. Z naszej perspektywy najważniejsze było to, że grał tam regularnie.
Rzeczywiście, Jakub Bartosz szybko stał się w Nowym Sączu podstawowym zawodnikiem. W całym sezonie 2017/2018 zaliczył w sumie 26 ligowych spotkań i jedno w Pucharze Polski. Trzynaście razy zagrał w lidze w Wiśle, tyle samo w Sandecji. To jednak tylko na pierwszy rzut oka wygląda podobnie, bo w Krakowie tylko jeden raz w ekstraklasie wyszedł w podstawowym składzie. W lidze uzbierał raptem 277 minut, nie rozegrał ani jednego pełnego meczu. Zupełnie inaczej liczby Bartosza wyglądają w Sandecji. Tam w pierwszej jedenastce zagrał dwanaście razy. Dziewięciokrotnie wystąpił na boisku przez pełne 90 minut. W sumie wiosną uzbierał ten zawodnik 1024 minuty. To doświadczenie rzeczywiście może procentować teraz w walce o miejsce w Wiśle.
W tym wszystkim pozostaje jednak pytanie, jak postrzegać będzie Jakuba Bartosza trener Joan Carrillo? Hiszpan przyzwyczaił już wszystkich, że nie lubi dokonywać wielu zmian w wyjściowym składzie. Jeśli już to robił, to głównie z uwagi na kontuzje i kartki. To może być utrudnienie dla Bartosza, bo żelaznym prawym obrońcą w drużynie Carrillo był do momentu odniesienia kontuzji Matej Palcić. Hiszpański szkoleniowiec mówi przy tym na temat 21-latka znamienne słowa: – Widziałem wszystkie jego mecze rozegrane dla Sandecji. Ma za sobą negatywne doświadczenie, jakim jest spadek z ligi, a to nie jest dobre…
Czy to oznacza, że Bartoszowi będzie ciężko przekonać do siebie Carrillo? Najbliższe tygodnie wiele powinny wyjaśnić w tej kwestii.