Widzew - napastnicy. Jeden okazał się odkryciem, drugi zawiódł kompletnie

Napastnicy to przed sezonem był największy ból głowy Widzewa. Runda potwierdziła to, z czego śmiali się w Poznaniu, że łodzianie na zatrudnieniu Pawła Tomczyka wyjdą jak Zabłocki na mydle. Okazało się, że mieli rację. Gdyby widzewiwcy opierali swoje nadzieje tylko na byłym reprezentancie polskiej młodzieżówki, to bez cienia wątpliwości nie byliby dziś wiceliderami tabeli. Tomczyk został wystawiony na listę transferową.
Na szczęście dla Widzewa największym kadrowym odkryciem jesieni był napastnik.. Słusznie twierdzi widzew.com, że skauci Widzewa mieli nosa ściągając młodego napastnika Bartosza Guzdka z Ruchu Chorzów do Widzewa. Guzdek okazał się nie tylko najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny trenera Janusza Niedźwiedzia w rundzie jesiennej. Brak kompleksów, umiejętność zastawiania się rywalom, jak i ucieczki obrońcom oraz mocny strzał to były główne atuty Bartka w rundzie jesiennej. Dyrektor sportowy klubu Łukasz Stupka przyznał , że o młodego napastnika było już kilka zapytań z mocniejszych klubów z ekstraklasy. Niestety Guzdek ujrzał czwartą żółtą kartkę i nie zagra w premierom spotkaniu wiosny z Arkę w Łodzi.
Mattia Montini pokazał si z dobrej strony, ale doznał kontuzji i potem głównie pracował nad powrotem do formy. Z kolei Daniel Villanueva stracił niemal całą rundę z powodu urazu, którego doznał w meczu rezerw. Dopiero w samej końcówce jesieni zaczął pojawiać się w składzie Widzewa na ostatnie spotkania nawet w pierwszej jedenastce i właśnie wtedy strzelił głową efektowną bramkę w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Dopiero w listopadzie po długiej przerwie na ligowe boiska powrócił Przemysław Kita. Zagrał 72 minuty.
Jesienny bilans napastników Widzewa. Imponujący jest dorobek jednego młodego gracza. Nie jest wykluczone, e zimą łodzianie poszukają kolejnego gracza do ataku. A może czterech muszkieterów wystarczy?