W ŁKS nadal bez odpowiedzi na trudne pytania
W ŁKS uznali, że najwyższy czas na sportową rewolucję w piłkarskiej ekstraklasowej drużynie. Jak mówi stare porzekadło, lepiej późno, niż wcale.
Aż ciśnie się na usta pytanie, kto w klubie z al. Unii odpowiada za sportową i wizerunkową klęskę piłkarskiej drużyny, która z takim entuzjazmem zameldowała się w ekstraklasie?
Jak znam życie, to zapewne kibice nie poznają odpowiedzi na to, nurtujące z pewnością nie tylko mnie, pytanie. Przecież w ŁKS wszyscy nabrali wody w usta i ani myślą zająknąć się o tym poważnym problemie. Pewnie w ŁKS doszli do wniosku, że sukces ma wielu ojców, a porażka zawsze jest sierotą i z uporem maniaka trzymają się tej wersji. Można i tak...
A szkoda, bo zapewne wszyscy w ŁKS chcieliby znać autora koncepcji tworzenia, a raczej właściwszym słowem byłoby tutaj - człowieka, który nie miał pomysłu, a może wiedzy czy też rozeznania niezbędnego przy budowie silnej drużyny, a przez co wielu fanów ełkaesiaków zostało wystawionych na ciężkie przeżycia i upokarzające chwile. Przecież już przed startem ekstraklasy wielu fachowców ostrzegało, że zespół dwukrotnego mistrza Polski będzie miał, ze względu na brak niezbędnych wzmocnień, poważne problemy z gromadzeniem ekstraklasowych punktów. Nie pomylili się, choć na pewno nie mają z tego żadnej satysfakcji.
Teraz próbuje się gasić pożar, ale wiadomo, że zima nie jest najlepszym czasem na prowadzenie działalności transferowej, szczególnie, gdy nie jest się krezusem.
Działacze na siłę odchudzają klubową kadrę, by znaleźć kasę naniezbędne wzmocnienia składu. Czy to się uda? Powinniśmy się przekonać o tym wkrótce. Łodzianie przygotowania rozpoczną 6 stycznia. W ŁKS nie wiążą już przyszłości z Patrykiem Bryłą, Maciejem Dampcem, Bartłomiejem Kalinkowskim, Rafałem Kujawą, Wojciechem Łuczakiem, Jewgenem Radionowem oraz Kamilem Rozmusem. Nie wiadomo też, co się stanie Danielem Ramirezem.
To nie jest łatwy czas dla wszystkich w ŁKS.