Przypominamy pamiętny mecz z Portugalią w Chorzowie. Polacy, zróbcie to jeszcze raz!
W czwartek wieczorem w Marsylii reprezentacja Polski zmierzy się z Portugalią w ćwierćfinale Euro 2016. Biało-czerwoni z drużyną Półwyspu Iberyjskiego nie przegrali trzech ostatnich spotkań i marzą, aby na Stade Velodrome nawiązać do meczu, który został rozegrany niemal 10 lat temu w ‘kotle czarownic’, jak nazywano wówczas Stadion Śląski w Chorzowie.
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
fot. Janusz Wójtowicz
11 października 2006 – kadra Leo Beenhakkera przystępowała do meczu z Portugalią w Chorzowie w nie najlepszych nastrojach. Biało-czerwoni rozpoczęli bowiem eliminacje od bolesnej porażki z Finlandią (1:3) w Bydgoszczy oraz remisu z Serbią (1:1) w Warszawie, a kilka dni przed starciem z portugalskim gwiazdozbiorem w kiepskim stylu wywalczyła wyjazdowe zwycięstwo z Kazachstanem (1:0).
Beenhakker, mimo słabego spotkania sprzed kilku dni, dał w Chorzowie szansę rehabilitacji dokładnie tym samym zawodnikom, którzy przeciwko sobie mieli takich zawodników jak Cristiano Ronaldo, Deco, Simao Sabrosa czy Nuno Gomes.
Wyjściowy skład biało-czerwonych wyglądał następująco: Kowalewski – Golański, Radomski, Bąk, Bronowicki – Błaszczykowski, Lewandowski, Sobolewski, Smolarek – Żurawski, Rasiak.
Od pierwszego gwizdka Niemca Wolfgang Stark, w obecności 40 tysięcy kibiców, na Stadionie Śląskim zaczęły się dziać rzeczy absolutnie niewiarygodne. W 9. minucie gry Maciej Żurawski dośrodkował z prawej strony boiska w pole karne, odwrócony tyłem do bramki Euzebiusz Smolarek wystawił piłkę przed szesnastkę do Mariusza Lewandowskiego. Defensywny pomocnik naszej kadry płasko uderzył z około 18 metrów, Ricardo odbił piłkę w bok, ale tam najszybszy okazał się Smolarek, który z ostrego kąta zmieścił piłkę pod poprzeczką portugalskiej bramki.
- Gol! Gol! A więc jednak! Ebi Smolarek, tak jak 20 lat temu jego ojciec! – krzyczał komentujący to spotkanie w TVP Dariusz Szpakowski, nawiązując do bramki Włodzimierza Smolarka przeciwko Portugalii (1:0) na mistrzostwach świata w Meksyku w 1986 roku.
Zobacz koniecznie: Wojciech Kowalczyk: Lewandowski i Milik to najsłabsze ogniwa naszej kadry
Polacy na tym nie poprzestali. Nie minęło 10 minut gry, a brak organizacji w portugalskiej defensywie wykorzystał Grzegorz Rasiak. Błąd w komunikacji popełnili Costinha i Ricardo Rocha, piłka spadła pod nogi Rasiaka, a ten świetną prostopadłą piłką uruchomił Smolarka. Ten wpadł w pole karne, spojrzał jeszcze na sędziego-asystenta, ale jego chorągiewka pozostała w dole, gdyż linię spalonego złamał Miguel, a Smolarek nie czekał – huknął po raz kolejny pod poprzeczkę, nie dając Ricardo absolutnie żadnych szans na skuteczną interwencję.
- Dwa, dwa, dwa zero! Ebi Smolarek! Ależ akcja, ależ dzień Ebiego! – to kolejne słowa redaktora Szpakowskiego, które zapadły w pamięć wielu kibicom oglądających to spotkanie. 18 minut gry, Polska prowadzi w Chorzowie z Portugalią 2:0.
Sytuacji na kolejne gole nie brakowało. Żurawski trafił z 16 metrów w słupek bramki Ricardo, a piłka niemal przetoczyła się niemal równolegle do linii bramkowej, ale ostatecznie nie wpadła do siatki. W drugiej części spotkania Polacy wyszli we trzech na jedynego bramkarza Ricardo, ale Rasiak zagrał na tyle niedokładnie, że Lewandowski nie zdołał wpakować piłki wślizgiem do bramki rywala.
Polacy dominowali w środku pola, a także zupełnie wyłączyli z gry wielką portugalską gwiazdę Cristiano Ronaldo. Paweł Golański i Grzegorz Bronowicki tego dnia wykonali w defensywie fantastyczną pracę, o której wspomina się do dziś, a w dodatku skutecznie potrafili włączać się też do akcji ofensywnych.
Takiej dominacji biało-czerwonych nad trzecią drużyną świata wtedy nie spodziewał się absolutnie nikt. Tego faktu nie zmienia nawet honorowy gol Nuno Gomesa w doliczonym czasie gry, bo choć mecz zakończył się wynikiem 2:1, to nawet Portugalczycy zdawali sobie sprawę z tego, że w Chorzowie przeżyli rozczarowanie, ale uniknęli prawdziwego pogromu.
To spotkanie na zawsze weszło do historii polskiej, a data 11 października stała się swego rodzaju datą magiczną, bo zaledwie dwa lata później tego dnia Polacy pokonali w Chorzowie faworyzowanych Czechów również 2:1 w meczu eliminacji mistrzostw świata, a w 2014 roku ograli na Stadionie Narodowym po raz pierwszy w historii mistrzów świata Niemców 2:0.
Zobacz koniecznie: Która fanka najpiękniejsza? Wybieramy Miss Euro 2016! [GŁOSUJ!]
Biało-czerwoni w tych eliminacjach nie dali się również pokonać Portugalczykom w Lizbonie, gdzie zremisowali 2:2 po efektownej bramce z dystansu Jacka Krzynówka w końcówce spotkania. Mecze z Portugalią walnie przyczyniły się do tego, że drużyna Leo Beenhakkera jako pierwsza reprezentacja Polski w historii awansowała do mistrzostw Europy.
Wraz z meczem towarzyskim na Stadionie Narodowym w 2012 roku (0:0), reprezentacja Polski nie przegrała z Portugalią trzech ostatnich rozegranych spotkań. Jeśli w czwartek w Marsylii podopieczni Adama Nawałki przedłużą tę serię i awansują do półfinału Euro 2016, z pewnością przyćmią magiczny mecz z Chorzowa sprzed niemal dekady.
Eliminacje do Euro 2008:
Stadion Śląski (Chorzów), 11 października 2006:
Polska – Portugalia 2:1 (2:0)
Bramki: Smolarek 9’, 18’ – Nuno Gomes 90’
Polska: Kowalewski – Golański, Radomski, Bąk, Bronowicki – Błaszczykowski (66’ Krzynówek), Lewandowski, Sobolewski, Smolarek – Rasiak (74’ Matusiak), Żurawski.
Portugalia: Ricardo – Miguel, Ricardo Carvalho, Ricardo Rocha, Nuno Valente – Simao, Costinha (46’ Tiago), Petit (68’ Nani), Deco (83’ Maniche), Cristiano Ronaldo – Nuno Gomes.
Żółte kartki: Kowalewski, Lewandowski – Rocha, Simao
Sędzia: Wolfgang Stark (Niemcy)
Widzów: 40 000
TVN24/x-news
Biało-czerwona "sektorówka" pojedzie na mecz Polska - Portugalia