Nice 1 Liga. Koszmar Ruchu w końcówce! Niebiescy zimują na dnie tabeli

26 listopada 2017, 17:05 | Joanna Sobczykiewicz

Ruch traci kolejny raz punkty w samej końcówce meczu. W meczu Chrobry Głogów - Ruch Chorzów Mateusz Machaj po zamieszaniu w polu karnym Niebieskich zdobył zwycięską bramkę tuż przed końcowym gwizdkiem. Goście nie wykorzystali swoich okazji, a najlepszą miał tuż przed przerwą Miłosz Przybecki, który z bliskiej odległości nie trafił do pustej bramki. Gospodarze również mogli wcześniej objąć prowadzenie, ale Konrad Kaczmarek nie pokonał bramkarza Ruchu w sytuacji sam na sam. Nie doświadczamy na razie cudu, Ruch pozostanie na dnie tabeli aż do wiosny.

fot. Lucyna Nenow / Polska Press

Na ostatni, ligowy mecz w 2017 roku trener Juan Ramón Rocha w miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek Macieja Urbańczyka, dał szansę Kamilowi Słomie. Funkcję kapitana pełnił dziś Miłosz Przybecki. W kadrze Ruchu zabrakło kontuzjowanego Marcina Kowalczyka. Duet stoperów tworzyli Bojan Marković oraz Miłosz Trojak. W pierwszym składzie wyszedł też Vilim Posinković, a Artur Balicki usiadł na ławce rezerwowych.

Spotkanie w Głogowie nie rozpoczęło się po myśli piłkarzy chorzowskiego Ruchu. Bardzo szybko pozbywali się piłki i głównie bronili się przed podopiecznymi Grzegorza Nicińskiego. Ci jednak nie potrafili wykorzystać okazji, a z biegiem czasu mecz wyrównał się i swoje szanse mieli też zawodnicy Rochy. Po dobrym przerzucie Trojaka do futbolówki dopadł Przybecki, urwał się obrońcy i zdecydował się na oddanie strzału z daleka. Piłka przeleciała nad bramką Sławomira Janickiego. Podobnie stało się przy próbach Mello, Michała Walskiego oraz wspomnianego już Trojaka. W ekipie Chrobrego bardzo aktywny był Mateusz Machaj, któremu tak, jak zapowiadaliśmy, zależało na powiększeniu dorobku bramkowego. W 41. minucie goście mieli świetną okazję na objęcie prowadzenia. Mateusz Hołownia zagrał piłkę w pole karne, a tam skiksował jeden z obrońców. Prezentu nie wykorzystał kapitan Przybecki, który nie trafił do bramki z piątego metra. Na przerwę oba zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie. W ekipie z Chorzowa warto jednak pochwalić Trojaka, który rozgrywał dobry mecz i świetnie spisywał się w defensywie. Dobre odbiory notował również Mateusz Zawal, a w 23. minucie rozpoczął ciekawie zapowiadający się kontrakt swojego zespołu.

W drugiej połowie szybko szczęścia próbował Ruch. Znów jednak „Niebieskim” brakowało skuteczności. Najpierw zaskakujący strzał Trojaka z około 40. metra wybronił Janicki, a następnie piłka przeleciała obok słupka po próbach Mello i Walskiego. Po godzinie gry znów do głosu doszli miejscowi. Konrad Kaczmarek wyszedł sam na sam z Nikołajem Bankowem, lecz górą okazał się golkiper Ruchu. Bułgar ucierpiał w tym starciu, ale po chwili mógł kontynuować spotkanie. W 81. minucie na dodatek w podobnej sytuacji uratował swój zespół przed stratą gola. Tym razem obrońców gości wykiwał Przemysław Trytko, ale musiał uznać wyższość Bankowa. Druga część meczu to przewaga gospodarzy, przez co piłkarze Ruchu często musieli uciekać się do fauli. Arbiter był jednak cierpliwy i kartkę zobaczył tylko Walski, za nieprzepisowe zagranie jeszcze w pierwszych 45. minutach. Bramka wisiała w powietrzu, bo gospodarze coraz mocniej naciskali, a „Niebiescy” nie wychodzili nawet z własnej połowy. W doliczonym czasie gry stało się coś, z czego Ruch znany był przed kilkoma tygodniami. Piłkarze Rochy stracili bramkę. W 94. minucie Bankowa pokonał Machaj. Bramkarz obronił pierwszy ze strzałów, ale przy dobitce był już bezradny. Po chwili arbiter zakończył spotkanie.

Chorzowianie na urlopy udadzą się w nienajlepszych nastrojach. Przegrali 11 meczów i stracili 28 bramek. W tabeli zajmują ostatnie, 18. miejsce, a do lokaty dającej grę w barażach tracą cztery punkty. Końcówka 2017 roku była fatalna w ich wykonaniu — od starcia z Odrą 29 października zdobyli zaledwie punkt.