Łęczna miastem lidera. Opinie po wygranej Górnika z Olimpią Elbląg
Zwycięska seria zielono-czarnych trwa. Podopieczni Kamila Kieresia wygrali piąte spotkanie z rzędu i objęli pozycję lidera II ligi. W spotkaniu z Olimpią Elbląg bramkę na wagę trzech punktów i pierwszego miejsca w tabeli zdobył Igor Korczakowski. - Więcej biliśmy głową w mur. Udało się jednak parę akcji zrobić, a jedną z nich przekuliśmy na bramkę - mówi bohater niedzielnego spotkania.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Przedstawiamy opinie przedstawicieli łęczyńskiego klubu po ostatnim meczu, dzięki któremu "Górnicy" po raz pierwszy od kilku miesięcy wskoczyli na sam szczyt tabeli. Swoją konfrontację przegrał bowiem dotychczasowy lider drugoligowego zestawienia, Widzew Łódź.
Piotr Sadczuk (prezes Górnika Łęczna)
Bardzo miło mi się czyta dziś tabelę. Muszę się wstrzymać z hurraoptymistycznymi komentarzami. Jednocześnie jest bardzo blisko celu i zostało kilka kolejek. Musimy dalej robić swoje cierpliwie i spokojnie. Wierzę, że wszystko zakończy się sukcesem. W Górniku potrzeba było stabilizacji, spokoju, normalności. W przeszłości za dużo było zmian trenerów, niecierpliwych ruchów. Trzeba mieć zaufanie do ludzi, na których się stawia i wybiera do współpracy. Cieszę się, że tak to teraz wygląda. Jeszcze zostały cztery kolejki. Musimy robić swoje. Zobaczymy, gdzie to nas zaprowadzi. Jesteśmy na dobrej drodze. Obyśmy do końca pozostali liderami, walczyli do końca i zwyciężyli tę ligę. To by była dla wszystkich kibiców Górnika Łęczna super informacja, super wiadomość i satysfakcja. Bardzo się cieszymy, ale pamiętamy, że przed nami jeszcze kilka kolejek.
Kamil Kiereś (trener Górnika Łęczna)
Przede wszystkim najważniejsza informacja to zdobycie trzech punktów i dopisanie ich w tabeli. Musimy się teraz skupić na regeneracji, nie tylko pomeczowej, ale także w kontekście trzech ostatnich spotkań rozegranych w ciągu tygodnia, łącznie z bardzo dalekim wyjazdem. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak będzie wyglądało to spotkanie. Skrupulatnie się do niego przygotowaliśmy. Olimpia personalnie wygląda inaczej niż choćby miesiąc temu. Widzieliśmy dwa ich poprzednie spotkania, w tym wygrana z Pogonią Siedlce. Spodziewaliśmy się drużyny, która będzie mocno wycofana na własnej połowie. To było bardzo widoczne. To utrudniało konstruowanie ataków. Mecz był ciężki. Może nie był widowiskiem, ale szukaliśmy sposobu, by sobie w tej sytuacji poradzić. Absencja Bartka Śpiączki wymusiła pewne zmiany. Jego miejsce zajął Igor Korczakowski, który długo borykał się z kontuzją i też nie był w pełni przygotowany. Dziś na niego postawiliśmy i nie zawiódł. Przede wszystkim zdobył kluczową bramkę na wagę trzech punktów.
Generalnie pierwsza połowa była mocno wycofana przez przeciwnika. Było nam ciężko stworzyć sytuację. Po przerwie spodziewałem się od rywali wyjścia ze swojej połowy. Do 70. minuty grali jednak schowani na własnej części boiska. To nie było łatwe. Był taki moment fajnej akcji oskrzydlającej Michała Golińskiego, blisko był Paweł Wojciechowski. Paweł Baranowski był także blisko po stałych fragmentach. Ta druga bramka by na pewno wszystko uspokoiła. Po 70. minucie jednak rywale poszukali własnego sposobu. Nie ma co ukrywać, że uratował nas słupek po jednym ze stałych fragmentów. Mieliśmy sporo szczęścia. Wydaje mi się jednak, że są to zasłużone trzy punkty zdobyte w bardzo ciężkim boju. Może nie było to widowisko. Drużyna jednak nieźle sobie radziła fizycznie mimo upału. Łatwe to nie było, bo zawodnicy nie są robotami. Chwała im za zdobycie kolejnych trzech punktów.
Kiedy gra się o cele, trzeba się starać grać kreatywnie, ale tez odpowiedzialnie. Pogoda wymusiła tempo spotkania. Przy ławce odczuwałem tę temperaturę. Ponadto żaden rywal, który zawitał do tej pory do Łęcznej, nie był aż tak głęboko wycofany na własnej połowie. Przecież to nie są tyczki, tylko zawodnicy, którzy się poruszają, przeszkadzają. My sobie zdawaliśmy z tego sprawę, że ten mecz będzie tak wyglądał. Nic nas nie zaskoczyło. Skala rozgrywania tych meczów co trzy dni jest naprawdę ciężka jeśli chodzi o organizmy zawodników. Mimo takiego natężenia poradzili sobie nieźle. Oczywiście są mankamenty i będziemy się starali je poprawić.
Igor Korczakowski (zdobywca zwycięskiej bramki)
Cieszymy się z trzech punktów na własnym terenie. Kontrolowaliśmy mecz od początku. Więcej biliśmy głową w mur. Udało się jednak parę akcji zrobić, a jedną z nich przekuliśmy na bramkę. Najważniejsze są trzy punkty. Cały czas jesteśmy w czubie tabeli i kroczymy po awans.
ZOBACZ TAKŻE: