W pierwszych trzech kwadransach lepsze wrażenie pozostawiło po sobie Podbeskidzie, które zasłużenie prowadzi po golu Tomasza Podgórskiego z rzutu karnego. Sędzia już wcześniej wskazać na "wapno", ale tego nie uczynił.
Ataki gospodarzy są rozgrywane na dwa tempa. Albo nieudana kontra, ale nieudane dośrodkowanie z bocznego sektora. Rafał Leszczyński pewnie wyłapuje te piłki, choć dwukrotnie uratował swój zespół przed utratą bramki po strzałach Sebastiana Kamińskiego.
Jak będzie przebiegać drugie 45 minut? Przekonamy się niebawem.