Jeżeli mielibyśmy przypisać pierwsze trzy kwadranse do filmu, to wzięlibyśmy początek z Alfreda Hitchcocka, a dalszy ciąg... z polskich produkcji. Na początku było trzęsienie ziemi w postaci trzech bramek (dwie bramki Labukasa przedzieliło trafienie Kądziora), a potem... niewiele się działo. Kilka strzałów, kilka rajdów i parę efektownych interwencji bramkarzy.
Liczmy więc na to, by po zmianie stron emocji nie zabrakło.