Napastnik Stali Rzeszów, Andreja Prokić: Adrenalina i presja muszą być w piłce nożnej
- Musimy wykorzystywać swoje momenty w czasie spotkań i strzelać w tych chwilach bramki – mówi jeden z najlepszych strzelców ostatnich lat występujących na Podkarpaciu Andreja Prokić jeden z liderów Stali Rzeszów.
fot. Krzysztof Kapica
W ostatnią niedzielę przegraliście spotkanie w Łodzi z ŁKS-em w ostatnich minutach. Gracie dosyć poprawnie, lecz brakuje wam piłkarskiego szczęścia na początku wiosny?
Nie chciałbym określać to jako brak szczęścia, bo szczęściu trzeba pomóc. Nie wykorzystujemy sytuacji i momentów, które sobie tworzymy. Nie da się grać całego spotkania na pełnych obrotach i te swoje momenty musimy po prostu wykorzystywać.
Stal Rzeszów w 2010 roku miała być przystankiem do większego rozwoju i wypłynięcia na głębsze wody. Gdy pojawiła się oferta powrotu na Hetmańską długo się nie zastanawiałeś?
W 2010 trafiłem na Podkarpacie z myślą, że Stal będzie przystankiem w tym momencie. Później trafiłem do pierwszoligowego GKS-u Bełchatów, a następnie z tym zespołem awansowaliśmy do Ekstraklasy. Jeżeli chodzi o powrót to trochę się zastanawiałem, bo miałem kilka innych ofert, lecz sentyment wziął górę.
W Rzeszowie coraz częściej można poczuć się piłkarzem przez zainteresowanie piłką, która w ostatnim czasie idzie mocno w górę?
Rozpoczęło się to już, gdy byliśmy jeszcze w drugiej lidze. Duża w tym zasługa naszych wyników, które osiągamy w ostatnich sezonach. Teraz wiadomo, że w Fortuna 1 Lidze jest kilka znanych marek piłkarskich jak Wisła Kraków, Arka Gdynia, ŁKS Łódź czy Ruch Chorzów więc łatwiej przyciągnąć większą ilość kibiców na stadion.
Z czego wynika fakt, że w delegacjach macie problem z punktowaniem?
Każdy zespół na swoim boisku stara się prezentować jak najlepiej, przez co trudniej jest o punkty i o granie „swojej” piłki. My również u siebie jesteśmy mocni, lecz zrobimy wszystko, aby poprawić nasz bilans na wyjazdach już w najbliższych spotkaniach.
Nadal macie szansę na awans do Ekstraklasy w bieżących rozgrywkach, lecz margines błędu jest coraz mniejszy. Mentalnie jesteście silnym zespołem i ten fakt pozwoli wejść na jeszcze wyższy stopień koncentracji?
Ta szóstka nam się oddala, ale nadal jest wiele spotkań i wciąż to nie jest koniec naszej walki i nie rezygnujemy z naszego celu jakim jest awans. Jesteśmy bardzo ambitną grupą ludzi i nie chcemy grać „o nic” więc pozostajemy ciągle pod prądem z wiarą, że nam się to uda.
Mimo upływających lat nadal zachowujesz swoją dynamikę i motorykę, które są twoim atutami. To dar piłkarski, który ciężko stracić?
Dokładnie, są to takie elementy które albo się ma albo nie. Ja staram się codziennie trenować tak, aby tego nie tracić i być zawsze gotowym na 100 procent. Zamierzam jeszcze trochę pograć w piłkę.
Patrząc na indywidualne statystyki to w obecnym sezonie masz więcej strzelonych bramek niż rok temu w tej części sezonu. Chyba bez większych problemów poprawisz swoje statystyki?
Oczywiście fajnie jest strzelać bramki, ale najlepiej gdy te bramki mają znaczenie i przekładają się na punkty ligowe. Mam nadzieję, że w obecnym sezonie uda mi się wykręcić minimum 10 bramek i 10 asyst, które przybliżą nas do celu.
Lubisz grać pod presją? Większość zawodników z twoich rodzinnych stron najlepiej funkcjonuje na boisku, gdy ta adrenalina pójdzie lekko do góry...
Nie wyobrażam sobie, aby grać o nic, nawet gdy nie grasz o mistrza kraju. Po to trenujemy, aby mecz był naszym świętem. Grając nawet na „podwórku” to każdy chce wygrać, więc ta adrenalina musi być w piłce. Jeżeli chodzi o presję, to ona była, jest i będzie ważnym elementem tego sportu. Jeżeli ktoś jej nie chce, to najwidoczniej musi wybrać inny zawód.
Bałkański charakter pomaga w polskiej piłce, patrząc przez pryzmat czasu?
On się tworzy od najmłodszych lat. W Serbii, aby wyżyć z piłki musisz być gotowy do walki od najmłodszych lat, więc później jest łatwiej wejść w rywalizację w innych krajach. Jesteśmy bardzo ambitnym narodem, w którym płynie „gorąca krew”, lecz ja osobiście uważam siebie za spokojną osobę i nigdy nie szukam wymówek, gdy coś nie idzie po mojej myśli.
W najbliższą niedzielę czeka was bardzo ważne i trudne spotkanie z Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Najbliższe trzy tygodnie będą najważniejsze podczas trwającego sezonu?
Przypuszczaliśmy, że Termalica na wiosnę będzie dobrze punktowała, lecz gramy u siebie i liczymy, że komplet punktów zostanie w Rzeszowie, bo u nas margines błędu się skończył i musimy wygrywać każdy następny mecz. Po tym spotkaniu czeka nas przerwa na reprezentację i bardzo ciekawy kwiecień, który zakończymy meczem derbowym i wtedy będziemy wiedzieli dużo więcej.
Rywal w polskich ligach który najbardziej ci „leży” to Puszcza Niepołomice?
Kiedyś strzeliłem 4 bramki właśnie przeciwko Puszczy, w tym sezonie także z nimi trafiłem więc można powiedzieć, że ten zespół mi leży. Jest jeszcze kilka zespołów, z którymi lubię grać. Mam nadzieję, że jeszcze komuś uda mi się strzelić 4 razy (uśmiech).
Na Podkarpaciu czujesz się chyba dobrze. Czym przekonuje ciebie, właśnie ta część Polski?
Tak, dobrze się tutaj czuję. Na Podkarpacie trafiłem po wyjeździe z Serbii, tutaj też poznałem swoją żonę, więc uważam Rzeszów za drugi dom. Grałem, także w Mielcu, więc ciągnęło mnie w te strony. Poznałem tutaj dużo fajnych ludzi, przez co nie czuję się tu obco.