menu

Kazimierz Greń miał trzy umowy w związku? Sąd Rejonowy wyda wyrok

4 grudnia 2017, 07:00 | Tomasz Ryzner

Pojutrze w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie wydany zostanie wyrok w sprawie Kazimierz Greń kontra Podkarpacki ZPN. Były prezes związku liczy na przywrócenie do pracy i zwrot wynagrodzenia za czas pozostawania bez niej.

Kazimierz Greń uważa, że może nadal pracować w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej
Kazimierz Greń uważa, że może nadal pracować w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej
fot. Polska Press

„Żądam natychmiastowego sprostowania i pisania prawdy od Waszej redakcji. Sprawa w Sądzie I Instancji jest przeciwko Podkarpackiemu ZPN o przywrócenie do pracy i wypłacenie wynagrodzenia za okres pozostawania bez pracy a nie jak podajecie Państwo kłamliwie o odszkodowanie” - takiej treści SMS otrzymaliśmy od Kazimierza Grenia, byłego prezesa Podkarpackiego ZPN-u.

Informację o sprawie Kazimierz Greń kontra ZPN podaliśmy w czwartkowym wydaniu Nowin. Dzień wcześniej Greń, jego adwokat oraz Mieczysław Golba, aktualny szef ZPN-u, plus adwokat ZPN-u wygłosili w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie mowy końcowe.

W komentarzu prezes Golba poinformował nas, że Greń nie mówi już o przywróceniu do pracy, tylko o odszkodowaniu. Tak czy owak chodzi o kwotę ponad 80 tysięcy złotych. Byłby to apanaż za okres od grudnia 2015 roku, kiedy związek unieważnił umowę, do końca 2016 roku, czyli do momentu, kiedy przestała obowiązywać. Ciekawe jest to, że umowa miałaby być ważna grubo po zakończeniu kadencji Grenia (marzec 2016).

[wytloczenie]Trudno zrozumieć, dlaczego były prezes ZPN-u upiera się o przywrócenie do pracy, skoro umowa od... jedenastu miesięcy jest nieważna. Chcieliśmy, aby to wyjaśnił, ale telefonu, także tego, z którego wysłał SMS-a, od nas nie odebrał. [/wytloczenie]

W tej sytaucji o ponowny komentarz poprosiliśmy aktualnego prezesa.

- Żadnej pomyłki w informacji Nowin nie było. Owszem, w pierwszym pozwie była mowa o przywróceniu do pracy i wypłatę wynagrodzenia za czas pozostawania bez niej. Ale na ostatniej rozprawie doszło do modyfikacji żądań. Pan Greń oczekuje teraz odszkodowania. Tak to zostało ujęte. Mam przed sobą dokumenty i widnieje to czarno na białym. napisał:

- przekonuje Golba.

- Dziwię się byłemu prezesowi, że wygaduje takie rzeczy. Też nie rozumiem, jak sobie wyobraża przywrócenie do pracy, skoro umowa od prawie roku nie obowiązuje. Dodajmy do tego, że PZPN nałożył na pana Grenia czteroletnią dyskwalifikację, zakazującą mu przez ten okres pracy w polskiej piłce. Cóż, ludzie plotą czasem dziwne rzeczy pod wpływem emocji, a były prezes miewa problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy - zaznacza Golba.

Podk. ZPN unieważnił umowę argumentując, iż nie zatwierdził jej zarząd. Golba przypuszcza zresztą, że nie została stworzona w 2012 roku, gdy Greń zaczynał drugą kadencję.

- Moim zdaniem pojawiła się, w 2015 roku, kiedy byłemu prezesowi po „aferze biletowej” zaczął się palić grunt pod nogami. Wcześniej nikt z zarządu o niej nie wiedział.
[wytloczenie]
„Przebojem” ostatniego spotkania obu stron w sądzie była umowa, wedle której Greń miał od 2009 miał pełnić w związku funkcję dyrektora generalnego. [/wytloczenie]

- Nie wiem, po co były prezes wyciąga takie asy z rękawa. O tej umowie pojęcia nie miał nikt ze związku, z księgową na czele. Dyrektorem związku była pani Mariola Stachowicz. Po co był potrzebny dyrektor generalny - pyta Golba. - Jeśli to wszystko miałoby być prawdą, to wychodzi na to, że w pewnym momencie pan Greń miał umowę jako prezes (zawarta w 2007 roku - przyp. red.), jako dyrektor i w końcu jako menedżer. Tylko na tę pierwszą istnieją wiarygodne dokumenty.

Za usługi menedżera Greń miał pobierać najpierw 4, a następnie ponad 7 tysięcy złotych brutto miesięcznie.

- Dochodziły do tego premie - kontynuuje obecny szef ZPN-u. - Znaleźliśmy też dokumenty świadczące o tym, że były prezes zawarł mnóstwo umów cywilno-prawnych. Ale to już inna para kaloszy. Tymi i innymi „kwiatkami” zajmuje się prokuratura. napisał:

Jak już informowaliśmy, po audycie finansowo-prawnym w naszym ZPN-ie do rzeszowskiej prokuratury złożone zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia w latach 2012-2016 przestępstwa przez Grenia (także przez Marka Hławkę i Zenona Krówkę, byłych wiceprezesów) na szkodę ZPN-u. Kontrola zawieranych przez związek umów wykazała, że ten miałby przez to ponieść szkodę w wysokości kilkuset tysięcy złotych.

Greń może się też doczekać niemiłych wieści z Warszawy. Po audycie Komisja Dyscplinarna PZPN-u otrzymała z Rzeszowa dokumenty i ma sprawdzić, czy były szef naszego ZPN-u (a także Hławko i Krówka) nie dopuścił się przewinień dyscyplinarnych.- Przyznam, że czekamy na rozwój wydarzeń w Rzeszowie, ale prędzej czy później komisja pochyli się nad sprawą - informuje Adam Gilarski, szef komisji.

- Były prezes w prawdziwe tarapty może dopiero wpaść - dodał Golba. Ogłoszenie wyroku w sprawie Greń kontra ZPN w środę o 12.45.


Polecamy