Stal Rzeszów nadal bez zwycięstwa. Arka Gdynia wygrała na Hetmańskiej
W meczu czwartej kolejki 1 ligi Stal Rzeszów zdobyła dwa gole, ale jednego więcej strzeliła Arka Ggynia i wywiozła z Rzeszowa swój pierwszy w sezonie komplet punktów.
fot. Paweł Dubiel
Wiosną w meczu obu ekip szybko gola strzelili rzeszowianie, konkretnie Patryk Małecki. Tym razem z otworzeniem wyniku nie zwlekali gracze znad morza. Hubert Adamczyk huknął z nad 20 metrów, wydawało się, że Jakub Wrąbel złapie piłkę do „koszyczka”, ale ta jakimś cudem znalazła drogę do celu.
[polecane]25222875,25220003[/polecane]
Po chwili bramkarz Stali zrehabilitował się broniąc w sytuacji sam na sam uderzenie Olafa Kobackiego. Gospodarze szukali drogi do celu prawym skrzydłem, Wiktor Kłos kilka razy szarpnął w swoim stylu, ale Lenarcik nie musiał się przesadnie wykazywać.
Za to w 16. minucie zapachniało wynikiem 0:2; Kasjan Lipkowski urwał się na lewym skrzydle, wpadł w pole karne i z okolic linii końcowej wyłożył piłkę kolego. Ci trafili najpierw w obrońców, potem nad poprzeczką.
Po pauzie na uzupełnienie płynów biało-niebiescy mieli coraz więcej z gry w końcu dało to wymierny efekt. W polu karnym został sfaulowany Andreja Prokić, arbiter wskazał na 11. metr, a po dłuższej konsultacji decyzję podtrzymał i Bartłomiej Poczobut pewnie wykorzystał rzut karny i sędzia zarządził drugą krótką przerwę.
[polecane]25216037[/polecane]
Po wznowieniu gry przez chwilę niewiele się działo, ale w końcu goście przedarli się prawą stroną, centrowali na dwa razy, piłka dotarła do Czubaka, a król strzelców minionego sezonu tylko dołożył nogę iż 8 metrów łatwo trafił.
Stalowcy zdążyli zareagować konkretnie. Prokić został idealnie obsłużony, wyszedł sam na sam z bramkarzem, próbował go mijać, ale został sfaulowany. Sędzia pokazał winowajcy kartkę, a Poczobut znów ustawił „skórę” na „wapnie”. Pomocnik Stali ponownie postawił na półgórny strzał w okolice lewego słupka i znów trafił bez pudła.
[polecane]25220003,25213813[/polecane]
Sędzia doliczył 6 minut, w których przeważali biało-niebiescy i mieli szansę na „jedenastkę” nr 3. Jeden z piłkarzy Arki zagrał piłkę ręką w polu karnym, lecz sędzia uznał, że nie doszło do złamania przepisów. Kibice głośno protestowali, a po paru minutach mieli jeszcze gorszy nastrój, bo w ostatniej akcji połowy gdynianie zdobyli łatwą bramkę po kontrze.
Krótko po wznowieniu gry po trybunach przeszedł jęk zawodu, a Prokiciowi koło nosa przeszła asysta, bo Kacper Sadłocha, choć uderzał z 7 metrów, trafił w bramkarza.
[polecane]25207665,25207665[/polecane]
Mimo żaru lejącego się z nieba mecz był dość ciekawy i pod obiema bramkami sporo się działo. Po obu stronach brakowało wykończenia, ale nie ochoty do walki. Warto dodać, że nie było polowania na kości. Szarpał, kiwał, podawał niezmordowany Prokić, ale nie było komu trafić do siatki.
Kwadrans przed końcem sędzia po raz ostatni zarządził krótki antrakt, po którym szybko okazję miał Diaz. Huknął z bliska, z kąta ile fabryka dała, ale Lenarcik wyszedł z opresji. Po chwili Kolumbijczyk bił z dystansu i niewiele się pomylił. Stal napierała, obrońcy gości mieli co robić i, niestety, dawali radę.
Stal Rzeszów – Arka Gdynia 2:3 (2:3)
Bramki: 0:1 Adamczyk 9, 1:1 Poczobut 31 karny, 1:2 Czubak 39, 2:2 Poczobut 45 karny, 2:3 Kobacki 45+6,
Stal: Wrąbel – Warczak, Kościelny, Góra, Oleksy (20. Wachowiak), Poczobut, Danielewicz, Manolo (73. Mazur), Kłos (60. Łyczko), Prokić (73. Diaz), Sadłocha (60. Jaworskij). Trener: Marek Zub.
Arka: Lenarcik – Stolc, Marcjanik, Azacki, Predenkiewicz (54. Gojny), Lipkowski, Bednarski (84. Sawicki) , Milewski, Adamczyk (64. Skóra), Kobacki (64. Capanni), Czubak (84. Borecki).
Sędziował Wajda (Żywiec).
Żółte kartki: Jaworskij - Lenarcik, Skóra.
Widzów 3579.