menu

1 liga. Miedź nie zdmuchnęła Znicza. Najciekawsza była... przepychanka?

24 września 2016, 21:10 | KK

1 liga. Bez goli w Pruszkowie. Znicz zremisował 0:0 z Miedzią Legnica. Beniaminek pozostaje z jednym zwycięstwem po 10 kolejkach. Zanosi się na ciężką walkę o utrzymanie...

Znicz - Miedź 0:0
Znicz - Miedź 0:0
fot. Maciej Gapinski

Jeżeli podejść do sprawy czysto teoretycznie, dokonać analizy składów obu zespołów i z tego wywnioskować końcowy wynik, to Znicz zebrałby u siebie pokaźne bęcki. Na warunki pierwszoligowe Miedź – biorąc pod uwagę kadrę – prezentuje się bowiem zjawiskowo. Tu Bartczak, tam Garguła, jeszcze gdzieś indziej Forsell, a to tylko wierzchołek góry pełnej doświadczonych nazwisk. Z Legniczanami problem jest tylko taki, że za cholerę nie grają na miarę swojego potencjału. Jasne, zdarzają im się godne uwagi momenty, ale na dłuższą metę nie da się powiedzieć, żeby ten projekt wypalał. Widać to i w tym sezonie – w dziewięciu poprzednich kolejkach Miedź zgromadziła ledwie 13 punktów.

Nie zmienia to oczywiście faktu, że zespół Ryszarda Tarasiewicza potrafi grać w piłkę i właśnie to miał pokazać w Pruszkowie. I rzeczywiście zawodnicy z Legnicy momentalnie postanowili przejąć inicjatywę i narzucić Zniczowi swój styl gry. A to z pierwszej piłki pograli Forsell z Gargułą, a to rywali postanowił zaprosić do tańca Oscar Martin, a to w końcu na dryblerskie popisy decydował się Mariusz Rybicki. Ten sam Rybicki, który już w tamtym sezonie czarował w barwach Pogoni Siedlce, dodając nieco kolorytu do obfitującej w szarzyznę I ligę. W meczu ze Zniczem skrzydłowy zaimponował szczególnie akcją na lewej stronie, gdzie zakręcił w głowach paru rywalom, po czym z ostrego kąta uderzył obok bramki. Na dobrą sprawę legniczanie zaczęli jednak zagrażać Misztalowi, kiedy „Ryby” nie było już na boisku. Dwa razy mocnymi strzałami sprzed pola karnego bramkarza Znicza próbował zaskoczyć Forsell, a raz po poważnym błędzie Misztala na uderzenie nie potrafił się zdecydować żaden z ofensywnych piłkarzy gości, którzy akurat znajdowali się w polu karnym.

Gospodarze natomiast wiedzieli, kto będzie prowadził grę i najwidoczniej to zaakceptowali, skoro postanowili skoncentrować się na zatrzymywaniu rywali i szukaniu szans przede wszystkim w kontratakach i po stałych fragmentach gry. I trzeba przyznać, że zamysł Znicza nie był pozbawiony sensu. W kontrach przydatni byli Banaszewski, Jagiełło (on akurat zmarnował wyborny atak wypracowany przez kolegów, niemal zabijając się o piłkę w biegu) i Paluchowski. Ten ostatni miał dzięki temu dobrą okazję do zdobycia bramki w pierwszej połowie, ale ostatecznie blokowany przez obrońców oddał zbyt anemiczne uderzenie, żeby zaskoczyć Kapsę. W drugiej był z kolei bliski zdobycia gola na spółkę z Grabowskim, ale ostatecznie obu – choć z początkowymi problemami – zatrzymał golkiper Miedzi. Jeszcze goręcej pod bramką gości było przy okazji dośrodkowań z rzutów rożnych – wtedy w powietrzu brylowali Niewulis oraz Mysiak.

Ostatecznie skończyło się 0:0, a jednym z ciekawszych akcentów była krótka przepychanka między zawodnikami obu zespołów, która jednak nie skończyła się wykluczeniem żadnego z piłkarzy. Bezbramkowy wynik trudno uznać za satysfakcjonujący dla którejkolwiek ze stron. Miedź przyjeżdżała do Pruszkowa po wygraną, natomiast Znicz jest w takiej sytuacji, że musi zacząć poważniej punktować na własnym obiekcie. Swoją drogą przypomina nam się akcja sprzed rozpoczęcia drugiej połowy. W końcówce przerwy spiker prosił o wsparcie, argumentując prośbę hasłem

„Jak nie my, to kto. Jak nie teraz, to kiedy?”– Jak zmienicie prezesa i trenera – odpowiedział jeden z kibiców Znicza, co po raz kolejny nakazuje się zastanowić, co jest głównym problemem pruszkowian i czy aby na pewno brak jakości u samych zawodników.

Piłkarze do wzięcia za darmo. Kto nie ma kontraktu?

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy