menu

Zwycięstwo z Pogonią nie poprawiło sytuacji Legii w tabeli. Walka o mistrzostwo może trwać do ostatnich sekund sezonu

9 kwietnia 2018, 08:00 | Tomasz Dębek

Lotto Ekstraklasa. Legia pokonała Pogoń 3:0, ale mimo to rundę zasadniczą zakończyła za plecami Lecha i Jagiellonii. W grupie mistrzowskiej zespół Romeo Jozaka czekają wyjazdy do Białegostoku i Poznania.

Michał Kucharczyk w dobrym stylu powrócił na boisko po zesłaniu do rezerw
Michał Kucharczyk w dobrym stylu powrócił na boisko po zesłaniu do rezerw
fot. Bartek Syta

Patrząc tylko na wynik może się wydawać, że spotkanie z Pogonią było dla nas łatwe. Tak jednak nie było. Rywale mogli zdobyć co najmniej jedną bramkę. Niektórzy z naszych zawodników odczuwali jeszcze trudy wtorkowego spotkania Pucharu Polski w Zabrzu - przyznał po sobotnim zwycięstwie 3:0 z Pogonią trener Legii Romeo Jozak.

Pod względem tego, że zwycięstwo nie było tak lekkie, łatwe i przyjemne jak może się wydawać, trudno nie przyznać mu racji. Legioniści w pierwszej połowie oddali jeden celny strzał - Kasper Hämäläinen kapitalnym wolejem (pomógł mu też rykoszet) trafił w „okienko” bramki Łukasza Załuski.

W odpowiedzi Portowcy zaatakowali z impetem. Uderzenia Adama Buksy, Ricardo Nunesa i Adama Frączczaka były bardzo groźne, ale każde z nich efektownie bronił Arkadiusz Malarz. Mimo kosztownych transferów to właśnie 37-letni bramkarz z Pułtuska wciąż pozostaje najbardziej wyróżniającym się graczem Legii w ostatnich sezonach.

Obok doświadczonego golkipera najczęściej mamy okazję chwalić Jarosława Niezgodę. Właśnie 23-letni napastnik tuż po przerwie po profesorsku ograł obrońcę i wykończył akcję płaskim uderzeniem. Przy stanie 2:0 Pogoń straciła już wiarę w zwycięstwo. Legioniści skarcili ją jeszcze jedną bramką. Po błyskawicznej kontrze w wykonaniu Michała Kucharczyka i Sebastiana Szymańskiego ten pierwszy wyłożył piłkę 18-latkowi, któremu pozostało tylko dostawić nogę i strzelić do pustej bramki.

„Kuchy”, którego kibice ciepło przywitali po krótkim zesłania do rezerw, zaliczył efektowny powrót. Nawet najstarsi kibice nie pamiętają, kiedy przy Łazienkowskiej na trybunach asystę zawodnika celebrowano bardziej niż bramkę.

- Każdy piłkarz jest dla drużyny ważny. Michał jest bardzo dobry w grze z kontrataku. Ma świetny timing, potrafi wyjść na wolne pole i stworzyć duże zagrożenie pod bramką rywala. Gol na 3:0 po jego akcji rozstrzygnął to spotkanie - chwalił Kucharczyka Michał Pazdan.

W kontekście układu tabeli po rundzie zasadniczej wysokie zwycięstwo nie dało jednak legionistom niczego. Wygrał bowiem też Lech (3:1 z Górnikiem) i to Kolejorz będzie liderem przed fazą mistrzowską. Niespodziewanie punkty straciła Jagiellonia, która przegrała u siebie 1:3 z Wisłą Płock. Drużyna Ireneusza Mamrota po 30. kolejkach ma 54 punkty, tyle samo co legioniści, ale wyprzedza ich dzięki lepszemu bilansowi w meczach bezpośrednich. Lech ma o jeden punkt więcej. Zespół Romeo Jozaka na finiszu rozgrywek czekają więc dwa trudne wyjazdy, do Poznania i Białegostoku.

- Wciąż mamy do rozegrania siedem meczów, dopiero teraz zacznie się show - uważa Jozak.

- Musimy zachować dużo pokory. Teraz koncentruję się tylko na poniedziałku i kolejnym treningu z drużyną. Co się może stać do ostatniego meczu, nie wiadomo. Chcę mieć zespół skoncentrowany wyłącznie na pracy i na każdym kolejnym spotkaniu - podkreśla trener Lecha Nenad Bjelica.

Walkę do ostatniego meczu zapowiada też Mamrot. - Przegraliśmy bardzo ważne spotkanie, ale przed nami siedem kolejnych, w których na pewno się nie poddamy i nikt nie spuści głowy. Będziemy ciężko pracować, by wyniki były lepsze. Chcemy grać do końca o jak najwyższe miejsce - mówi.

Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Michał Pazdan: Nie ma co popadać w samozachwyt


Polecamy