Zwycięstwo Górnika Łęczna w Legnicy. Zdecydowała końcówka
Piłkarze Górnika Łęczna odnieśli czwarte zwycięstwo w tym sezonie. W sobotnim meczu 7. kolejki 1. ligi zdobyli trzy punkty na boisku w Legnicy. Do siatki Miedzi trafił dwukrotnie Paweł Zawistowski. Dla legniczan gola zdobył Mateusz Szczepaniak.
fot. Wojciech Czekała
Od pierwszego gwizdka sędziego w pojedynku Miedzi z Górnikiem to goście okazywali się lepszą drużyną na boisku, co świetnie pokazał już w 9. minucie Paweł Zawistowski. Pomocnik Górnika dobrze przyjął podanie Tomasza Nowaka i bez problemu z 16. metrów pokonał Ptaka, który pozostał bez szans na obronienie tego strzału.
Legniczanie nie pozostawiali jednak dłużni i co chwilę bardzo łatwo przedostawali się na połowę rywala, oddając niecelne strzały w kierunku bramki Prusaka. Dobre dośrodkowania wykonywali Łobodziński z Madejskim, lecz ani Cierpka ani Zakrzewski nie potrafili zamknąć akcji golem. Większość uderzeń Miedzi była wykonywana głową, co jednak nie przynosiło pozytywnego skutku. Dobrą pierwszą połowę rozegrali również obrońcy Górnika, świetnie blokujący rozpędzonych legniczan.
Druga część meczu przebiegała bardziej pod dyktando gospodarzy, szukających szansy na wyrównanie wyniku. Widać było, że podopieczni Szatałowa w pierwszej części zostawili mnóstwo zdrowia na murawie i drugie 45 minut grali o wiele słabiej. Miedź wykorzystała to w 74. minucie, gdy Szczepanik bardzo dobrze ominął rywali i oddaj imponujący strzał z dystansu w kierunku bramki, zdobywając upragnionego gola dla legniczan. Od tego momentu gospodarze uwierzyli, że mogą jeszcze odrobić straty, i rzucili się do coraz to szybszych ataków. Jednak w 88. minucie to goście wyszli z kontrą i piłkę tuż przed polem karnym dostał niepilnowany Zawistowski, który swój strzał zamienił na zwycięską bramkę. Tuż przed końcowym gwizdkiem brzydko sfaulowany został jeszcze przez Bielaka Zakrzewski, za co ten pierwszy otrzymał druga żółtą kartkę i opuścić musiał boisko przed czasem.
Legniczanie ponownie nie potrafili zwyciężyć i nadal utrzymują się na dnie tabeli, zaś Górnik wygrał po raz czwarty z rzędu mecz i pnie się w górę stawki. Czyżby podopieczni Szatałowa okazali się czarnym koniem rundy?