Zwycięski remis Stomilu w Jaworznie. Tyszanie tracą kolejne punkty
Kibice w Jaworznie, gdzie GKS Tychy podejmował Stomil Olsztyn, nie obejrzeli goli, ale widowisko było całkiem ciekawe. W meczu dwóch beniaminków lepsze wrażenie zrobił ten z Tychów, ale nie potrafił udokumentować tego bramką.
Czytaj pomeczowe opinie trenerów w serwisie Dziennika Zachodniego »
Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy. Podopieczni Piotra Mandrysza bardzo szybko chcieli zdobyć gola, co miało uspokoić ich grę. Sztuka ta w pierwszym kwadransie się nie udała i z każdą kolejną minutą do głosu dochodzili goście.
W początkowych minutach w dogodnej sytuacji znalazł się Mańka. Tyski obrońca zgubił krycie przy rzucie rożnym, ale źle przymierzył i strzał głową poszybował nad bramkę Ptaka. Kilka minut po tej sytuacji swoją okazję mieli także goście. Z trudem strzał Glanowskiego na rzut rożny wybił Misztal.
W pierwszej połowie swojej szansy nie wykorzystał jeszcze m.in. Rocki w 18. minucie.
Mało aktywny w pierwszej części gry był jedyny napastnik GKS Tychy Łukasz Tumicz. Szkoleniowiec tyszan zdecydował się na tego zawodnika gdyż liczył, że zadziała aspekt psychologiczny, jak zaznaczył na konferencji po meczu. Tumicz swoją przygodę piłkarską rozpoczynał w Stomilu Olsztyn, dlatego trener liczył na jego dobry występ. Jednak Mandrysz nie był zadowolony z gry tego zawodnika i po przerwie zdecydował się zamienić go na Folca.
Zmiana ta przyniosła efekt, bo po przerwie na boisku panowała już tylko jedna drużyna. Gospodarze nie pozwalali na zbyt wiele gościom, a gdy ci mieli już jakąkolwiek okazję w łatwy sposób je marnowali.
W 53. minucie meczu ładną akcję przeprowadził Mączyński. Boczny obrońca GKS znalazł się pod bramką rywala, minął kilku zawodników i oddał groźny strzał. W tej sytuacji skończyło się jedynie na rzucie rożnym. W podobnej akcji kilka minut później znalazł się Mańka, on również nie znalazł sposobu na Ptaka. Ofensywne wejścia bocznych obrońców mogły się podobać, ale wykończenie tych akcji już nie.
Kolejne minuty przynosiły coraz większą przewagę trójkolorowych. Kilkukrotnie obrońcy z Olsztyna ratowali zespół od utraty gola wybijając piłki na rzuty rożne. Tyszanie mieli ich blisko 20., ale żadnego nie potrafili wykorzystać.
Na bramkę Ptaka ruszały coraz to śmielsze ataki całego zespołu. Stwarzało to doskonałą okazję do kontrataków, jednak goście nie byli w tych akcjach tak groźni jak tyszanie.
W 88. minucie piłka po strzale Małkowskiego wylądowała na słupku, a świetnym dośrodkowaniem w tej sytuacji popisał się Mańka. Nerwowa, ale bardzo ciekawa końcówka nie przyniosła goli i kibice musieli przełknąć gorzki smak remisu.
Remis w tym spotkaniu nie krzywdzi żadnej z drużyn. Z jednego punktu zdecydowanie bardziej cieszyli się jednak goście. Udało się nam zremisować na trudnym terenie. Chwała chłopakom za zaangażowanie i ten remis. Mieliśmy troszeczkę szczęścia, nie ukrywam. GKS Tychy to bardzo dobry zespół i zagrał dziś bardzo dobre zawody - mówił po meczu trener gości Zbigniew Kaczmarek.