menu

Legia bliżej Ligi Europy! Cenne wyjazdowe zwycięstwo wicemistrzów Polski z Zorią

20 sierpnia 2015, 20:49 | Przemysław Drewniak

Piłkarze Legii Warszawa wygrali w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Europy z Zorią Ługańsk 1:0 po golu Michała Kucharczyka. Spotkanie zostało rozegrane na stadionie Dynama w Kijowie. Rewanż w przyszłym tygodniu w Warszawie.

Michał Kucharczyk zdobył bramkę dla Legii w meczu Ligi Europy przeciwko Zorii Ługańsk
fot. Szymon Starnawski/Polska Press
Michał Kucharczyk zdobył bramkę dla Legii w meczu Ligi Europy przeciwko Zorii Ługańsk
fot. Szymon Starnawski/Polska Press
1 / 2

- To z pewnością najsilniejszy zespół spośród tych, z którymi mierzyliśmy się do tej pory. Zoria jest lepsza od Celtiku – mówił przed meczem z czwartą drużyną ligi ukraińskiej Henning Berg. O ile zdążyliśmy się przyzwyczaić, że słów Norwega nie zawsze warto brać całkowicie na poważnie, to jednak tym razem trener Legii wiedział, co mówi. Pokazały to już pierwsze minuty spotkania w Kijowie, w których gospodarze przejęli inicjatywę, zaskakując wicemistrzów Polski szybkością, agresją i stosowanym już na połowie Legii wysokim pressingiem.


Ukraiński zespół był bliski objęcia prowadzenia, ale tak jak w poprzedniej edycji Ligi Europy, między słupkami znakomicie spisywał się Dušan Kuciak. Słowak już w piątej minucie efektownie wybił spod poprzeczki bardzo groźny strzał z dystansu Rusłana Malinowskiego, a cztery minuty później popisał się kolejną pewną interwencją po rzucie wolnym wykonanym przez Wiaczesława Czeczera.

Kibice z Warszawy mogli po pierwszym kwadransie czuć się lekko zaniepokojeni, ale kolejne minuty przebiegały już po myśli zespołu Henninga Berga. Piłkarze Legii podeszli wyżej, a koncentrację poprawili zwłaszcza Tomasz Jodłowiec i Dominik Furman, którzy nie pozwalali już rywalom na łatwe przedostawanie się pod pole karne. Pod koniec pierwszej połowy goście napierali coraz bardziej, ale ich akcje były nieskuteczne. W grze warszawian było widać ten sam problem, co w drugiej połowie spotkania z Piastem w Gliwicach – pod nieobecność Ondreja Dudy (z powodu kłopotów zdrowotnych usiadł na ławce rezerwowych) brakowało im płynności i kreatywności w środku pola.

Mimo tych kłopotów Legia rozkręciła się pod koniec pierwszej części. W 44. minucie wreszcie pokazał się niewidoczny Nemanja Nikolić, który po nieszablonowym podaniu Aleksandara Prijovicia chciał zaskoczyć Zorię strzałem z pierwszej piłki, ale na posterunku był bramkarz Mikita Szewczenko. Chwilę później pod jego bramką zakotłowało się po rzucie rożnym, ale strzał Michała Kucharczyka wybił sprzed linii jeden z obrońców Zorii. Wydawało się, że przerwa może wybić z rytmu Legię, ale po wyjściu z szatni „Wojskowi” znów rzucili się na rywali i już po dwóch minutach objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym wykonanym przez Tomasza Brzyskiego piłka trafiła do zamykającego akcję Jakuba Rzeźniczaka, który inteligentnie zgrał piłkę na przeciwległy słupek do Kucharczyka. Najaktywniejszy z piłkarzy Legii dopiął swego i z bliskiej odległości umieścił ją w siatce.

Po zdobyciu bramki oglądaliśmy tę Legię, która w poprzednim sezonie jak burza szła kolejne fazy europejskich pucharów – walczącą, wyrachowaną, dobrze zorganizowaną taktycznie. Choć częściej przy piłce była Zoria, to nie przekładało się to na liczbę strzeleckich okazji. W obronie świetnie spisywali się Rzeźniczak i Michał Pazdan, a w środku pola akcje rywali skutecznie przerywali Furman i Jodłowiec. Po faulach legionistów gospodarze często mieli okazje z rzutów wolnych, ale po każdym z nich kończyło się tylko na strachu. Poza jedną próbą niewidocznego przez większość meczu rosłego napastnika Pyłypa Budkiwskija (główkował obok słupka) Zoria nie potrafiła zdecydowanie zagrozić bramce Legii, która z Kijowa mogła wracać z bardziej pokaźną zaliczką. W 80. minucie po strzale Furmana z rzutu wolnego piłka trafiła w słupek, a kilkadziesiąt sekund później w poprzeczkę wycelował „podcinką” Guilherme, próbując wykorzystać nieporozumienie pomiędzy obrońcami a bramkarzem Zorii.

Legia wraca do Warszawy ze skromnym, ale zasłużonym zwycięstwem. Wynik ten jest tym cenniejszy, że wicemistrzowie Polski zdołali pokonać niezłego przeciwnika mimo braku Dudy (wszedł na ostatni kwadrans) i słabej postawie Nikolicia. W ofensywie drużyny Berga jest co poprawiać, ale na dziś najważniejsze jest to, że „Wojskowi” wykonali pierwszy krok w kierunku fazy grupowej Ligi Europy.

Więcej o LIDZE EUROPY


Polecamy