[ZDJĘCIA] 4 liga. Proch Pionki u siebie przegrał z Mszczonowianką Mszczonów
W meczu czwartej ligi mazowieckiej, Proch Pionki grał w sobotę z Mszczonowianką Mszczonów.
PROCH PIONKI - MSZCZONOWIANKA MSZCZONÓW 1:2 (0:2)
Bramka Wnuk 77 - Hernik 24, Gliński z karnego 34
Proch: Wnukowski - Jaroszek, Janiszewski, Kapusta, Pachlerski (80 Trzos), Nowocień, Szczepański (46 Siwahla), Kisiel (59 Wnuk), Kędra (85 Skarbek), Bartosiak (75 Denkiewicz), Nsah.
Proch pierwszy raz od dłuższego czasu wystąpił w najmocniejszym składzie. Z ekipą gości w roli trenera występował Artur Kupiec, szkoleniowiec dobrze znany w regionie radomskim.
Pierwszy kwadrans był wyrównany i niewiele się działo. W 15 minucie po uderzeniu zawodnika gości, słupek uratował Proch od straty gola. Niestety w 24 minucie było już 0:1. Kamil Hernik były gracz Pilicy Białobrzegi wykorzystał błąd defensywy i nie dał szans Norbertowi Wnukowskiemu.
W 32 minucie z rzutu wolnego, minimalnie nad poprzeczką gości uderzył Mateusz Szczepański. Co ciekawe zawodnik ten przed spotkaniem odebrał koszulkę z numerem "300", z racji tego, że w barwach Prochu rozegrał 300 spotkań.
W 34 minucie goście podwyższyli wynik, zdobywając gola po rzucie karnym.
Jeszcze przed przerwą, po rozegraniu rzutu rożnego, Joel tata Nsah miał szanse, aby zmniejszyć rozmiary porażki.
Wydawało się, że od pierwszych minut drugiej połowy to Proch ruszy do ataku, a tymczasem to goście stworzyli sobie dwie wyśmienite okazje. Po jednej z nich defensywa Prochu wybijała piłkę z linii bramkowej.
Wreszcie udało się w 76 minucie zdobyć kontaktową bramkę. Tata Nsah dokładnie zagrał do Kacpra Wnuka i ten trafił do bramkę. W samej końcówce pionkowianie jeszcze podkręcili tempo, próbowali doprowadzić do remisu, ale wynik już się nie zmienił.
Najbardziej martwi fakt, że w 75 minucie groźnej kontuzji nabawił się Tomasz Bartosiak.