menu

Zmarnowany karny nie przeszkodził Manchesterowi City wyeliminować PSG [ZDJĘCIA]

12 kwietnia 2016, 22:37 | Grzegorz Ignatowski

W meczu rewanżowym 1/4 finału Ligi Mistrzów Manchester City pokonał Paris Saint-Germian 1:0 po golu Kevina De Bruyne. Obywatelom w awansie do półfinału rozgrywek nie przeszkodził nawet zmarnowany w 29. minucie spotkania rzut karny przez Sergio Aguero.

Laurent Blanc nie mógł w tym spotkaniu skorzystać z kilku kluczowych zawodników, wobec czego zdecydował się na zmianę ustawienia na 3-5-2. Miało to być rozwiązanie, które nie tylko najlepiej wykorzysta potencjał zdolnych do gry zawodników, ale też zaskoczy drużynę trenera Manuela Pellegriniego. Jeśli jednak ktoś był zaskoczony, to jedynie Serge Aurier, który nie najlepiej sobie radził przy takiej taktyce. To właśnie po jego niecelnych dośrodkowaniach Manchester City najczęściej wychodził z groźną kontrą. To nic, że długo nie przynosiły one gospodarzom żadnych korzyści. Strata Auriera w 28. minucie spowodowała, że w znakomitej sytuacji znalazł się Sergio Aguero i Kevin Trapp musiał ratować się faulem w polu karny. Wydawało się, że Argentyńczyk za chwilę spokojnie wykona wyrok i City wyjdzie na prowadzenie, ale popularny "Kun" nie wykorzystał rzutu karnego, posyłając piłkę obok słupka.

Paryżanie tylko raz zagrozili poważniej bramce Joe Harta. Działo się to w 17. minucie, kiedy Zlatan Ibrahimović uderzał z rzutu wolnego. Odległość była dość spora, więc Ibra musiał włożyć w ten strzał dużo siły. Za dużo, bo piłka poszybowała tuż nad bramką. I to tyle, jeśli chodzi o dogodne sytuacje dla obu drużyn. Na uwagę zasługuje jeszcze dobra gra Andre Rabiota oraz... kolejna kontuzja zawodnika PSG - Thiago Motty. Reprezentant Włoch pod koniec pierwszej połowy poczuł ból w mięśniach i musiał opuścić boisko. Wejście w jego miejsce Lucasa Moury spowodowało, że Laurent Blanc był zmuszony dokonać korekty taktycznej i paryżanie znów grali w swoim ulubionym systemie 4-3-3. Wątpliwości budziły natomiast decyzje personalne trenera PSG.

Wynik 0:0 promował do półfinału Manchester City, więc paryżanie musieli w drugiej połowie zagrać nieco bardziej odważnie. W efekcie Ibrahimović kilka minut od wznowienia gry sprawdził refleks Joe Harta, a następnie van der Wiel umieścił piłkę w siatce, ale znajdując się na pozycji spalonej. "The Citizens" szukali okazji do kontry, lecz paryżanie skutecznie paraliżowali ich kolejne próby. Laurent Blanc próbował odmienić sytuacje, wprowadzając kolejnego ofensywnie usposobionego zawodnika - Javiera Pastore, ale to nie wpłynęło na zwiększenie liczby akcji podbramkowych.

Do głosu doszli za to piłkarze Manchesteru, a konkretnie Kevin De Bruyne. Reprezentant Belgii popisał się kapitalnym strzałem zza pola karnego i choć Kevin Trapp wyciągnął się jak struna, nie zdołał odbić piłki po jego precyzyjnym strzale. Futbolówka wylądowała tuż przy lewym słupku i wydawało się, że było już po meczu. W tym momencie PSG musiałoby strzelić dwa gole, żeby awansować, ale przecież na boisku nie było już czterech kluczowych zawodników.

Paryżanie w 85. minucie zdołali umieścić piłkę w bramce, ale sędzia słusznie zauważył, że Zlatan Ibrahimović znajdował się na pozycji spalonej. To był już ostatni oddech mistrza Francji w tej edycji Ligi Mistrzów. W kolejnych minutach paryżanie sprawiali wrażenie, jakby się dusili na boisku. Wszystko przez bardzo dobrze spisujący się środek pola w postaci dwójki Brazylijczyków Fernando i Fernandinho. Oni są cichymi bohaterami Manchesteru City, bo tym głośnym jest oczywiście strzelec zwycięskiej bramki, która zapewniła Anglikom awans do półfinału Champions League.


Polecamy