Zły pomysł na karnego zepchnął Puszczę do strefy spadkowej
Puszcza Niepołomice bezbramkowo zremisowała z Nadwiślanem Góra przed własną publicznością. Gospodarze mieli szansę na zwycięstwo, jednak nie wykorzystali rzutu karnego.
fot. Łukasz Łabędzki
Kraków. Speedway Wanda przegrywa na własnym torze [ZDJĘCIA]
- To, co Adrian usłyszał po meczu w szatni, nie wyjdzie poza nią. Ale zachował się, moim zdaniem, nieodpowiedzialnie. Największe gwiazdy w tak ważnych momentach nie pozwalają sobie na takie wykonywanie rzutów karnych - nie krył rozczarowania trener Puszczy Łukasz Gorszkow.
Na widelcu gospodarze mieli rywali w 52 minucie. Mariusz Masternak sfaulował wtedy Romana Stepankowa - i stąd wziął się rzut karny. Adrian Gębalski chciał strzelić efekciarsko, podcinką. I piłka poszybowała nad poprzeczkę... - Gdyby uderzył po ziemi i bramkarz złapał, powiedziałbym: trudno, zdarza się. Nie wiem, co mu strzeliło do głowy. Do tej pory, podobnie jak Stepankow, był przecież pewnym egzekutorem "jedenastek" - komentował Gorszkow.
Konsekwencje? Sobotni remis zepchnął Puszczę do strefy spadkowej. Mecz był wprawdzie pierwszym w tym roku dla "Żubrów" bez straconego gola, ale i trzecim z kolei, w którym bramki nie zdobyły.
- Nadwiślan cofnął się całą drużyną na własną połowę. Trudno w takiej sytuacji coś skonstruować - mówił kapitan Puszczy Dariusz Gawęcki o okresie gry przed przerwą. Goście wtedy mieli mniej do powiedzenia w środku pola (dobra robota Longinusa Uwakwe), ale w swoim polu karnym byli nie do ruszenia. Z rzadka próbowali kontrować i w 28 min mogli z pomocą obrońców Puszczy objąć prowadzenie. Damian Lepiarz niefortunnie kopnął piłkę za boisko, po kornerze natomiast Witold Cichy głową skierował ją w poprzeczkę własnej bramki.
Po drugiej stronie boiska goręcej zrobiło się dopiero w 38 min. Jeśli jednak podanie Piotra Madejskiego było pierwsza klasa, to strzał Patryka Szewca zbyt anemiczny.
- W poprzedniach meczach Nadwiślan strzelał dużo bramek w pierwszej połowie, potem tracił siły, wiedzieliśmy więc, że tak będzie i teraz - opowiadał Gawęcki. Po przerwie niepołomiczanie rzeczywiście mieli więcej miejsca w rozgrywaniu akcji, a obiecująco na boisko wprowadzili się skrzydłowi z ławki - Dominik Maluga i Mateusz Lampart. Pierwszy w 67 min idealnie wyłożył piłkę Stepankowowi, ale strzał Ukraińca zablokował Boczek. Z kolei Lampart w 72 min wbił nawet piłkę do siatki. Tyle, że sędzia słusznie odgwizdał spalonego.
Poza tym Puszcza groźnie nie kąsała, strzały z dystansu Gawęckiego nie zrobiły krzywdy górzanom ze Śląska. A końcówka spotkania, gdy mocno poluzowały się szyki obronne "Żubrów", należała do gości. Zwycięstwo mógł, czy wręcz powinien im zapewnić w 88 min Tomasz Matysek, jednak spudłował w idealnej sytuacji.
- Co teraz? Dalsza walka o utrzymanie, do samego końca rozgrywek - stwierdził kapitan Puszczy.
Puszcza Niepołomice - Nadwiślan Góra 0:0
Puszcza: Staniszewski - Cichy, Lepiarz, Furtak, Mikołajczyk - Madejski (64 Maluga), UwakweI, Gawęcki, Szewc (68 Lampart) - Stepankow (85 Sojda), Gębalski.
Nadwiślan: Misztal - Balul, BoczekI, MasternakI, Jurek - Kaszok, Glanowski - Piwowarczyk (66 Skrobol), Furczyk (77 Matysek), Setla (90+4 Wasiluk) - Retlewski (83 Kocur).
Sędziował: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg).
Widzów: 550.