menu

Złote Słonie! Wybrzeże Kości Słoniowej pokonało w karnych Ghanę!

8 lutego 2015, 23:00 | Grzegorz Ignatowski

Wybrzeże Kości Słoniowej mistrzem Czarnego Lądu! W finale Pucharu Narodów Afryki po rzutach karnych Słonie pokonały Ghanę 9:8, a decydującą jedenastkę wykorzystał bramkarz Boubacar Barry. Przez 120 minut piłkarze nie strzelili ani jednego gola.

Pierwszy strzał ostrzegawczy padł w 17. minucie. Wówczas po podaniu Bony'ego na uderzenie zdecydował się Gradel, ale piłka minimalnie minęła poprzeczkę bramki strzeżonej przez Braimaha. Ghańscy piłkarze szybko pospieszyli z odpowiedzią i już osiem minut później Christian Atsu był bliski zdobycia pierwszej bramki. Pomocnik Evertonu oddał piekielnie mocny strzał z dystansu i choć kibice widzieli już ją w bramce, to ostatecznie uderzyła ona tylko w słupek.

W pierwszej połowie pod bramkami obu drużyn nie działo się zbyt wiele. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a charakteryzowała ją niedokładność w rozgrywaniu piłki. Ale piłkarze już nas przyzwyczaili do takiego stylu gry podczas Pucharu Narodów Afryki - beztroskiego, trochę chaotycznego i zupełnie niezorganizowanego futbolu. Gdyby Diego Simeone został skazany na kilka seansów z PNA, to zapewne zmieniłby zawód i zostałby na przykład poławiaczem krabów. To podpowiedź dla władz ligi hiszpańskiej jak karać Argentyńczyka jeśli znów coś przeskrobie.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Jedyne co można było zauważyć to większe tendencje do tak zwanego teatru. W pewnym momencie Eric Baully i John Boye przytulili się do siebie głowami, po czym jeden z nich padł na murawę, jakby właśnie został dotknięty palcem bożym. Na szczęście sędzia pozostał głuchy na popisy aktorskie zawodników obu drużyn.

Jedyne co można w tym spotkaniu pochwalić, to postawa Christiana Atsu. 23-latek co pewien czas przedzierał się lewym skrzydłem i zazwyczaj robiło się wtedy bardzo groźnie pod bramką Boubacara Barry'ego. Problem w tym, że nawet kiedy Atsu stwarzał kolegom sytuacje podbramkowe to nikt nie potrafił skorzystać z jego pracy. W końcówce nastąpiło przebudzenie Słoni. Po akcji Auriera Seydou Doumbia był o krok od strzelenia gola, wystarczyło tylko dostawić nogę i właśnie to próbował zrobić napastnik Romy, lecz w ostatniej chwili uprzedził go Jonathan Mensah. I to było wszystko, co piłkarze obu drużyn byli w stanie zdziałać w regulaminowym czasie gry.

Fani futbolu, którzy orientują się w afrykańskim futbolu mogli przewidzieć, że w tym meczu będzie dogrywka i być może rzuty karne. Otóż reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej trzy razy grała w finale PNA i za każdym razem kończyło się rzutami karnymi. Ghana grała w finale osiem razy i tylko dwa razy udało jej się rozstrzygnąć losy meczu na swoją korzyść w regulaminowym czasie gry. I rzeczywiście, pachniało rzutami karnymi, bo w pierwszej części dogrywki nie działo się zupełnie nic. Druga część dogrywki była nieco bardziej atrakcyjna, bowiem obie ekipy zdołały wypracować sobie akcje podbramkowe, ale nikt nie potrafił zadać decydującego ciosu. Nie było więc innego wyjścia - o zwycięstwie w Pucharze Narodów Afryki miały zadecydować rzuty karne.

Seria jedenastek zaczęła się fantastycznie dla Ghany. Bony trafił w poprzeczkę, a Tallo strzelił ponad bramką, podczas gdy Wakaso i Jordan Ayew trafili do siatki. Później sytuacja się odwróciła, bowiem Barry obronił strzał Acquaha, a później Acheampong nie trafił w bramkę, natomiast Aurier i Doumbia pewnie trafili do siatki. W ostatniej serii zarówno Andre Ayew jak i Yaya Toure zachowali zimną krew i od tej pory gra toczyła się do pierwszego błędu. Jednak nikt tego błędu przez dłuższy czas nie popełnił i o wszystkim miały rozstrzygnąć jedenastki wykonywane przez golkiperów.

Razak Braimah przegrał pojedynek z Boubacarem Barrym, który sparował strzał ghańskiego golkipera, ale doznał przy tym jakiejś kontuzji. Po chwili bramkarz WKS doszedł do siebie, podszedł do piłki i silnym strzałem zagwarantował swojej drużynie zwycięstwo. Warto odnotować, że Barry przez cały turniej był rezerwowym bramkarzem, a w finale zagrał tylko dlatego, że kontuzji doznał Sylvain Gbouhouo.


Polecamy