menu

Zimowe przesilenie, czyli czas rozstrzygnięć na europejskich boiskach

24 lutego 2017, 18:55 | Mateusz Skrzyński

Wielki hit w Hiszpanii, Barcelona gra mecz ostatniej szansy z Atletico. W Anglii gra o pierwsze trofeum. Manchester United w finale Pucharu Ligi zmierzy się z Sotuhampton

Leo Messi wierzy, że nie wszystko jeszcze stracone.
Leo Messi wierzy, że nie wszystko jeszcze stracone.
fot. Tomasz Bolt/Polskapresse

To z pewnością będzie bardzo interesujące spotkanie, jak każde przeciwko Atletico. Czekamy na ten pojedynek. Nie będzie łatwo, ale jedziemy po zwycięstwo. Potrzebujemy trzech punktów - stwierdził Marc-Andre Ter Stegen. Bramkarz Barcelony wierzy, że jego drużyna wciąż ma szansę na mistrzostwo Hiszpanii. Podopieczni Luisa Enrique tracą punkt do prowadzącego Realu Madryt, ale drużyna Zinedine’a Zidane’a ma jedno zaległe spotkanie.

W obozie Atletico spokój. Wszyscy zdają sobie sprawę, że walka o tytuł jest już praktycznie przegrana. Podopieczni Diego Simeone, zamiast patrzeć na trzecią tabeli Sevillę, muszą uważać, by nie stracić czwartego miejsca, które zapewnia start w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W przypadku porażki z „Dumą Katalonii”- w Madrycie zrobiłoby się gorąco. - Barca gra nieco inaczej, oni zawsze chcą wygrywać. Wszystko będzie zależeć od formy jej napastników, bo jak wiadomo, są oni najlepsi na świecie i bardzo ciężko jest ich zatrzymać. Mamy zamiar rozegrać wielki mecz, najlepiej, żeby był niemal doskonały w obronie, i żeby napastnicy zagrali z finezją i pomysłem, tak jak potrafią - zapowiada lewy obrońca Los Colchoneros - Filipe Luis.

Bez oglądania się na przeciwników zamierza zagrać Real Madryt. Królewscy wiedzą, że losy mistrzostwa Hiszpanii trzymają w swoich rękach. Spotkanie z Villarrealem ma zmazać plamę po niespodziewanej porażce z Valencią 1:2. - Nie musimy oglądać się na innych i musimy to wykorzystać - oznajmił kapitan Realu Sergio Ramos.

Tymczasem w Anglii czas rozstrzygnięć. Po czwartkowym zwolnieniu Claudio Ranieriego z funkcji trenera Leicester City mgła jeszcze nie opadła. Przecież jeszcze niedawno władze klubu zapewniały, że pozycja Włocha jest niepodważalna, a kibice wybudowali mu pomnik. Czarę goryczy przelała wyjazdowa porażka w Lidze Mistrzów z Sevillą 1:2. Leicester w roku 2017 nie strzeliło jeszcze gola w Premier League, odpadło z Pucharu Anglii z trzecioligowym Millwall i spadło na 17. miejsce w lidze - jedno nad strefą spadkową z przewagą jedynie punktu. Po 286 dniach od zdobycia sensacyjnego mistrzostwa Ranieri został bez pracy.

Podobny zjazd zaliczył również Jose Mourinho. W 2015 roku sięgnął z Chelsea po mistrzostwo, a parę miesięcy później był już skreślony. Teraz „The Special One” powraca - po raz kolejny - w wielkim stylu. 54-latek może zostać pierwszym trenerem w historii Manchesteru United, który w debiutanckim sezonie zdobędzie trofeum. W finale Pucharu Ligi Manchester zmierzy się z Southampton. - To ważniejsze dla klubu niż dla mnie. Miałem w karierze wiele dobrych chwil, więc nie wpływają na mnie takie detale. Puchar byłby dobry dla zespołu oraz całego klubu. Także dla mnie. Na początku kariery zwracałem większą uwagę na indywidualne osiągnięcia. Teraz zależy mi na drużynie - oznajmił Jose Mourinho. Finał Pucharu Ligi Angielskiej odbędzie się w niedzielę na Wembley.