Zbliża się elektryzujący mecz w Bundeslidze
To jest przede wszystkim gra o honor, który w sobotni wieczór dla wszystkich piłkarzy będzie ważniejszy od pieniędzy - zapowiada przed poprzednim spotkaniem z Borussią Dortmund Franz Beckenbauer, legenda Bayernu Monachium.
Nie przesadził, bo mecze tych dwóch drużyn wzbudzają w całych Niemczech wielkie emocje. Bawarczycy od sezonu 2002/03 dominują w Bundeslidze, pięciokrotnie zwyciężając w tych rozgrywkach (razem mają 22 tytuły mistrzowskie). Drużyną, która ma duże szanse na przejęcie od nich pałeczki, jest właśnie Borussia. Pierwszy krok zrobiła w poprzednim sezonie, wygrywając ligę we wspaniałym stylu - z 10 punktami przewagi nad Bayernem (trzecie miejsce).
Westfalczycy zanotowali końcowy triumf w dużej mierze dzięki zwycięstwom nad zespołem z Monachium. Jesienią wygrali u siebie 2:0, na wiosnę na wyjeździe - 3:1. Mecz w Dortmundzie oglądało z trybun 80 tys. kibiców. Na Allianz-Arenie zgromadziło się 69 tys. W sumie niemal 150 tys. osób oglądało te widowiska na żywo! Rewanż był transmitowany do 198 krajów, obejrzało go podobno około miliarda widzów.
Te liczby dają do zrozumienia, jak ważne dla naszych zachodnich sąsiadów są te mecze. Podobnie jak dla piłkarzy. Oddajmy zresztą głos samym zainteresowanym, bo zawodnicy obu drużyn nie kryją wzajemnej niechęci. - Borussia porażkę z nami wspominać będzie do końca życia. Przepędzimy ich na kopach z naszego stadionu - tak podgrzewał atmosferę przed poprzednim meczem Philipp Lahm.
W podobnym tonie rozmawiał z mediami Kevin Grosskreutz. - Jedziemy ograć Bayern i ośmieszyć go przed jego własnymi kibicami - zapowiadał młody napastnik.
Przed najbliższym starciem Grosskreutza też nie opuszcza optymizm. - Jesteśmy ponownie starą dobrą Borussią. Wygraliśmy 5:1 z Wolfsburgiem, więc jesteśmy na równi z Bayernem - twierdzi, choć do lidera jego zespół traci pięć punktów. - Chciałbym zagrać już teraz. Szkoda, że mamy przerwę na mecze reprezentacji - dodaje.
Borussia nie może sobie pozwolić na porażkę. Oznaczałaby ona osiem punktów straty do Bayernu. Ciężka przeprawa czeka więc Łukasza Piszczka, Kubę Błaszczykowskiego, Roberta Lewandowskiego i ich klubowych kolegów.
Jedno jest pewne - Allianz-Arena rozgrzeje się w sobotę do czerwoności. Dosłownie, bo podczas meczów Bayernu stadion jest podświetlany na czerwony kolor. O atmosferę też nie ma się co martwić, trybuny jak zawsze mają być zapełnione do ostatniego miejsca.