Zawodnik Stali Stalowa Wola, Daniel Świderski, gra ze stymulatorem serca. Podobnie jak Duńczyk, Christian Eriksen
Scenę z meczu Dania - Finlandia rozgrywanego podczas ostatnich mistrzostw Europy zna prawdopodobnie większość kibiców piłki nożnej. W pewnym momencie doszło do zatrzymania akcji serca u reprezentanta Danii, Christiana Eriksena. Piłkarz długo był reanimowany, a następnie zabrano go do szpitala. Teraz wraca do gry w piłkę, ma reprezentować barwy angielskiego Brentford, ale po boisku biegał będzie ze specjalnym stymulatorem serca. Podobnie robi obecnie zawodnik Stali Stalowa Wola, Daniel Świderski, który opowiedział swoją historię Przeglądowi Sportowemu.
fot. Marcin Radzimowski
Christian Eriksen, przypomnijmy, nagle upadł na murawę podczas meczu u Danii na Euro 2020, przeciwko Finlandi. U słynnego pomocnika Interu Mediolan doszło do zatrzymania akcji serca. - Śledziłem jego losy. Może nie sprawdzałem tego dokładnie każdego dnia, ale byłem na bieżąco. Fajnie, że wraca - powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym Świderski.
U niego sytuacja miała wyglądać nieco inaczej. W 2014 roku, kiedy był zawodnikiem zespołu Znicz Biała Piska, poczuł się źle dzień po meczu z Huraganem Morąg. Brat zawiózł go do szpitala. - Zawołałem brata, żeby szybko odpalał auto i wiózł mnie do szpitala, bo inaczej to trzeba będzie jechać, ale do kostnicy. Ze szpitala w Piszu odesłali mnie do Ełku, do Centrum Kardiologii Allernort. To tam usłyszałem, że potrzebne będzie wszczepienie stymulatora. Lekarze postawili sprawę jasno: albo to zrobimy, albo ryzykuję, że serce nagle stanie i nigdy już nie ruszy - opowiadał dalej piłkarz.
Podczas operacji był przytomny. - Widziałem, jak rozcinali mi klatkę piersiową, jak grzebali w sercu. Po prostu wszystko widziałem. Najgorszemu wrogowi czegoś takiego nie życzę - relacjonował.
Powrót do sportu nie był dla Świderskiego łatwy, ale obecnie piłkarz ten jest w stanie normalnie go uprawiać. Od sezonu 2021/2022 występuje w trzecioligowej Stali Stalowa Wola, chwilę wcześniej grał w Motorze Lublin.
- Mam dwie elektrody, jedną w komorze, drugą w przedsionku. W odpowiednim momencie wysyłają impuls. Początkowo konsultowałem się z kardiologami, którzy nie współpracowali ze sportowcami. Dopiero kiedy trafiłem do specjalisty, wszystko wytłumaczył i dał zielone światło do powrotu - dodał zawodnik.
Między jego ostatnim występem, po którym wyszły na jaw problemy zdrowotne, a pierwszym meczem po powrocie do gry, minął niemal rok. Ponowne czynne uprawianie sportu przynosiło pewne kłopotliwe sytuacje.
- Miałem blokadę, "wkręcałem" sobie, że coś jest nie tak. Potrafiłem biec, zatrzymać się i złapać za klatkę piersiową, żeby sprawdzić, czy serce bije regularnie. Pomogła rozmowa z jednym z lekarzy. Wytłumaczył mi, że jeśli będę myślał, że jest źle, to tak będzie. Powiedział, że jestem bezpieczny i żebym w ogóle się nad tym nie zastanawiał - mówił dalej napastnik urodzony w 1994 roku.
Odkąd trafił do klubu ze Stalowej Woli to z miejsca stał się jego ważną postacią. Zagrał w 14 spotkaniach i każde z nich zaczynał w pierwszym składzie. Strzelił dziesięć goli, zanotował trzy asysty i otrzymał dwie żółte kartki. Jego drużyna zajmuje w tabeli szóste miejsce i traci cztery punkty do liderującej Cracovii II, a tylko triumfator ligi może z niej awansować.
Aktualnie jego drużyna przygotowuje się do rundy wiosennej. W sobotę piątego lutego zagra kolejny mecz sparingowy, a jej przeciwnikiem będzie Polonia Bytom. Spotkanie odbędzie się w Stalowej Woli, a jego początek zaplanowano na godzinę 13.