Zawisza znów lepszy w starciu beniaminków. Gole Drygasa i Vasconcelosa
Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz zwyciężyli w meczu 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Cracovią. Na stadionie przy ul. Kałuży podopieczni Ryszarda Tarasiewicza wygrali, podobnie jak w pierwszym meczu tych drużyn na jesieni, 2:0.
W 22. kolejce T-Mobile Ekstraklasy doszło do pojedynku beniaminków. Zajmująca szóstą pozycję w ligowej tabeli Cracovia podejmowała znajdującego się tuż za nią bydgoskiego Zawiszę.
W składzie gospodarzy zabrakło zmagającego się z urazem Krzysztofa Pilarza oraz Dawida Nowaka, który jak wiemy będzie pauzował co najmniej kilka tygodni a być może nie wróci już na boisko w tym sezonie. „Pasy” zostały także bardzo osłabione podczas zimowego okienka transferowego, gdyż zespół opuścił Milos Kosanović. Z kolei Ryszard Tarasiewicz mógł skorzystać ze wszystkich swoich zawodników, oprócz kontuzjowanego od dłuższego czasu Pawła Abbota.
Spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie z delikatnym wskazaniem na Cracovię. Mecz na dobre rozpoczął się dopiero po upływie 20 minut, kiedy to gospodarze ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. W 32 min. świetnie z prawej strony wbiegł Nykiel, jednak jego strzał minimalnie minął słupek bramki Kaczmarka.
Trzy minuty później kapitalnie rozegrany rzut wolny pozwolił Boljeviciovi znaleźć się w sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem, jednak napastnik „Pasów” ten pojedynek przegrał.
Przed przerwą znakomite prostopadłe podanie Boljevicia na gola powinien zamienić Sebastian Steblecki. Wychodzący sam na sam pomocnik gospodarzy położył na ziemi Kaczmarka, przełożył sobie piłkę na prawą nogę jednak zbyt dalekie wypuszczenie futbolówki spowodowało, że obrońca Zawiszy miał czas na skuteczną interwencję i wynik nadal pozostawał niezmieniony.
Druga odsłona rozpoczęła się od ataków z obu stron. Jedną i drugą ekipę interesowały trzy punkty i za to należą się ogromne brawa dla trenerów. Zero kunktatorstwa, maksymalny apetyt na wygraną. Ze strony gospodarzy brylował przede wszystkim Boljević, który raz po raz niepokoił Kaczmarka. Próbował wykańczać akcje całego zespołu, próbował strzelać z dystansu oraz z rzutów wolnych. Czarnogórzec był coraz bliżej powodzenia, jednak za każdym razem czegoś brakowało.
Od około 55. minuty mecz w Krakowie przypominał najlepsze wydanie ligi angielskiej. Akcje przenosiły się z jednej bramki pod drugą, gra toczyła się w bardzo szybkim tempie co mimo bezbramkowego rezultatu, mogło się podobać.
Niewidoczny przez większość meczu Masłowski świetnie pokazał się w 72. min., kiedy zdecydował się na uderzenie z dystansu, z którym nie lada problemy miał Perdijić. Po chwili obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. Stały fragment gry będący wielką bronią Zawiszy przyniósł skutek w postaci gola strzelonego przez Kamila Drygasa.
Po bramce Zawisza złapał wiatr w żagle i ruszył po drugiego gola. Trudni do upilnowania byli Vasco oraz Luis Carlos. Świetna kontra w wykonaniu Carlosa, Vasco i Wójcickiego wyprowadziła na pozycję strzelecką Lewczuka, który na szczęście dla gospodarzy trafił tylko w słupek.
Kolejną fantastyczną okazję do podwyższenia wyniku miał w 83 min. Masłowski, jednak w sytuacji podobnej do Stebleckiego z pierwszej połowy, tak i tym razem po minięciu bramkarza zabrakło pół kroku, aby umieścić piłkę w siatce. Chwilę później po faulu w polu karnym sędzia Raczkowski wskazał na „wapno” a skutecznym i efektownym wykonaniem „jedenastki” popisał się Vasco, czym wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie.
Do końca meczu nic się nie zmieniło i w spotkaniu beniaminków po raz drugi w tym sezonie lepszy okazał się Zawisza pokonując na wyjeździe Cracovię 2:0.