menu

Zawisza rozbił bezradnego Górnika. Bydgoszczanie uzupełnili stawkę półfinalistów PP

26 marca 2014, 21:35 | Sebastian Gladysz

Piłkarze bydgoskiego Zawiszy obnażyli wszystkie słabe punkty Górnika Zabrze. W rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski podopieczni Ryszarda Tarasiewicza wypunktowali gospodarzy 3:0. Na boisku w Zabrzu błyszczał Kamil Drygas, autor dwóch trafień.

Zobacz skrót meczu Górnik - Zawisza

Na papierze ustawienie wyjściowe ekipy Ryszarda Tarasiewicza było znacznie bardziej defensywne, niż przed tygodniem w Bydgoszczy. Na szpicy teoretycznie znalazł się Masłowski – goście grali bez typowej „dziewiątki”. Środek pola zagęścił w dodatku Dudek. Poza tym na pozycji stopera pojawił się Andre Micael.

Robert Warzycha w porównaniu do niedzielnego meczu ze Śląskiem przeprowadził tylko jedną roszadę – w miejsce Małkowskiego na pozycji ofensywnego pomocnika pojawił się Iwan. Po raz pierwszy w tym roku w kadrze Górnika znalazł się Olkowski, który najwidoczniej był już gotowy do gry, mecz rozpoczął jednak w pozycji siedzącej na ławce rezerwowych.

Od początku można było dostrzec plan obu zespołów na ten mecz. Zawisza czekał na to, co zaproponuje rywal, a Górnik starał się rozmontować defensywę gości w ataku pozycyjnym. Efekt w warunkach polskiej ligi mocno przewidywalny – początek meczu bynajmniej nie zwiastował nam powtórki z niedzielnego Gran Derbi.

O pierwszym kwadransie da się powiedzieć tylko tyle, że się odbył. Drużyny zwarły się w klinczu w okolicach środka pola i kompletnie nic z ich gry nie wynikało. Jedno groźne dośrodkowanie „Zetki”, z którym poradził sobie ostatecznie Łukasiewicz i sytuacja sam na sam Nakoulmy, którą przerwał podniesieniem chorągiewki sędzia liniowy to za mało, żeby nazwać to spotkanie interesującym.

W następnych piętnastu minutach obraz gry ani trochę się nie zmienił. Wciąż brakowało jakichkolwiek okazji i strzałów. Nie ma co owijać w bawełnę – z boiska przeraźliwie wiało nudą. Optyczna przewaga była po stronie gospodarzy. Ale to Zawisza w 35 minucie strzelił gola. Z lewej strony boiska do środka zszedł Petasz, podał do znajdującego się przed polem karnym Dudka, który z pierwszej piłki zagrał prostopadle do Drygasa. Pomocnik „Zetki” wobec bierności defensywy zabrzan spokojnie wybiegł na spotkanie Kasprzikowi i uderzył po ziemi w długi róg. Futbolówka zahaczyła jeszcze o nogę bramkarza Górnika i wpadła do siatki.

Stracona bramka mocno pokrzyżowała szyki zawodnikom Warzychy ale nie wyzwoliła w nich dodatkowych pokładów zaangażowania. Gospodarze dalej grali w jednostajnym tempie, byli łatwo rozczytywani przez rywali i nic nie zapowiadało zmiany tego stanu rzeczy. Kibice chyba już na dobre się do takiej gry swoich ulubieńców przyzwyczaili, bowiem na trybunach nie było emocji. Zawodnicy Tarasiewicza schodzili do szatni z jednobramkową zaliczką i tylko cud mógł im odebrać awans do półfinału Pucharu Polski.

Od niezłej sytuacji rozpoczęli zabrzanie drugą część spotkania. Ładne zagranie Oziębały przedłużył Iwan i Nakoulma z piłką przy nodze popędził na bramkę Kaczmarka, jednak naciskany przez obrońców uderzył obok słupka. Chwilę później zza szesnastki z powietrza uderzał Madej, ale również niecelnie.

W 52 minucie emocje na Roosevelta już się zakończyły. Po wrzutce Petasza z wolnego piłkę głową do własnej bramki skierował Iwan. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i Kasprzik nie miał szans, żeby do niej zdążyć.

W międzyczasie na boisku po raz pierwszy w tym roku pojawił się Olkowski. Mecz był już przegrany, więc można było dać pograć po kontuzji podstawowemu prawego obrońcy zabrzan. W 68 minucie ładny rajd przeprowadzi Madej i uderzył w słupek bramki Kaczmarka. Dobijający Nakoulma sobie tylko znanym sposobem umieścił piłkę na górnej siatce.

W odpowiedzi w 70 minucie Zawisza przeprowadził akcję, która zakończyła się strzeleniem trzeciej bramki. Po prawej stronie obrońcom urwał się Lewczuk i podał dokładnie na piąty metr do wbiegającego Drygasa, który wślizgiem wpakował piłkę do siatki.

Emocji w tym meczu było jak na lekarstwo – Górnik grał beznadziejnie i w defensywie, i w ofensywie, a Zawisza ze spokojem podszedł do tego meczu i wykorzystał swoje sytuacje, skutecznie punktując rywala. Bydgoszczanie mogli się już szykować do półfinałowego dwumeczu z Jagiellonią. A co z podopiecznymi Warzychy?

Dla nich jedyną nadzieją jest sześć punktów przewagi nad dziewiątą w tabeli Cracovią.


Polecamy