menu

Zawisza przełamał się na dobre. Niebiesko-czarni gładko wygrali z Zagłębiem

24 września 2013, 19:55 | Radosław Kliszewski

Zawisza Bydgoszcz odniósł drugie ligowe zwycięstwo w tym sezonie. We wtorkowy wieczór niebiesko-czarni po golach w drugiej połowie spotkania pokonali Zagłębie Lubin. Bramki dla podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza zdobyli Bernardo Vasconcelos i Kamil Drygas.

Mecz przyjaźni rozpoczęli bydgoszczanie, którzy od razu sprokurowali groźną sytuację. Masłowski wycofał piłkę do Strąka, ten niedokładnie podawał do Andre Micaela i futbolówkę przejął Kwiek, który idealnie obsłużył Piecha. Były napastnik Sivassporu nie zachował jednak pod bramką Kaczmarka wystarczająco dużo zimnej krwi i gospodarze mogli odetchnąć z ulgą. Kolejne minuty spotkania toczyły się głównie w środkowej strefie boiska i nie przyniosły obu zespołom groźnych sytuacji. Kilka razy obrońcom urywali się na skrzydłach Luis Carlos i Wójcicki, z przeciwnej strony częściej przypominali o sobie Oleksy i Cotra, jednak ich dośrodkowania w pole karne nie przynosiły żadnego efektu.

Wraz z upływem czasu nic się nie zmieniało. Oba zespoły w żaden sposób nie rozgrzały kibiców zasiadających na trybunach. W końcu przebudził się Piech, który po raz kolejny przypomniał o sobie Wojciechowi Kaczmarkowi, groźnie uderzając z 18 metra. Zawisza próbował czasami kontrować poczynania „Miedziowych”, jednak nie przynosiły one jakiegokolwiek zagrożenia w polu karnym gości. Każdy z zasiadających na trybunach chciał, aby pierwsza, zupełnie bezbarwna część spotkania, szybko się skończyła.

Drugą część lepiej zaczęli gospodarze. Najbardziej aktywny na jej początku był Vasconcelos, który uczestniczył właściwie w każdej groźnej akcji Zawiszy. Portugalczyk najpierw do spółki z Masłowskim ograł obrońców przyjezdnych, odegrał do partnera, który jednak źle przyjął futbolówkę i Guldan zdołał zażegnać niebezpieczeństwo. Następnie Vasco bardzo mocno strzelił, ale piłka uderzyła tylko w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Gliwę. W odpowiedzi znowu strzelał Arkadiusz Piech, który z dystansu chciał zaskoczyć Kaczmarka. Rosły bramkarz Zawiszy kapitalnie obronił to uderzenie.

Z czasem mecz nabierał rumieńców. Oba zespoły zaczęły groźniej atakować bramkę przeciwników. W 62 minucie Zawisza przeprowadził pierwszą bardzo groźną sytuację. Wójcicki z pierwszej piłki wymienił podanie z Dudkiem, doświadczony pomocnik bydgoszczan odegrał prostopadle do swojego skrzydłowego, ten zagrał wzdłuż bramki, a Vasconcelos z łatwością pokonał Gliwę. Zawisza wyszedł na prowadzenie i coraz częściej atakował bramkę gości. Uderzeń z dystansu próbowali jeszcze Masłowski i Dudek.

W 69 minucie z kuriozalnego błędu Adama Banasia chciał skorzystać Vasconcelos, jednak kapitan zespołu gości nieprzepisowo zatrzymywał wychodzącego na czystą pozycję Portugalczyka. Za ten faul Banaś został wyrzucony z boiska. Zagłębie chwilę wcześniej wprowadziło drugiego napastnika. Na boisku za Piątka pojawił się Michał Papadopulos, jednak wskutek czerwonej kartki Banasia, plan trenera Buczka legł w gruzach. Mecz od tego wydarzenia nabrał rozmachu. Zawisza szturmował akcjami ofensywnymi bramkę Michała Gliwy. Goście odpowiadali sporadycznymi kontrami oraz stałymi fragmentami gry, które nie przynosiły nic groźnego pod bramką Zawiszy.

W ostatnich dziesięciu minutach dwóch okazji do pokonania bramkarza gości nie wykorzystał Vahan Gevorgyan, który wcześniej zmienił Wójcickiego. Tuż przed końcem spotkania Masłowski wrzucił piłkę z prawej strony w pole karne Zagłębia, do tyłu podał Gevorgyan, a piłkę w siatce umieścił Kamil Drygas, dając Zawiszy prowadzenie 2:0. Niebiesko-czarni w końcówce kontrolowali przebieg spotkania, a Zagłębie nie zagroziło bramce Kaczmarka.


Polecamy