menu

Zawisza pokonał Pogoń Siedlce. Zadecydował gol zmiennika [RELACJA, ZDJĘCIA]

5 marca 2016, 18:51 | jac/Grzegorz Margulewicz

Udanie wiosnę rozpoczął Zawisza Bydgoszcz. W pierwszym tegorocznym spotkaniu pokonał Pogoń Siedlce 1:0 (0:0). Jedyną bramkę w meczu w 60 minucie zdobył Jakub Smektała, który na boisku pojawił się ledwie minutę wcześniej.

Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
Zawisza Bydgoszcz - Pogoń Siedlce 1:0
fot. Dariusz Bloch/Polska Press
1 / 12

Zobacz więcej zdjęć z meczu Zawisza - Pogoń Siedlce!

Mecz rozpoczęła minuta ciszy poświęcona pamięci ojca Hermesa, byłego piłkarza klubu. Brazylijczyk z polskim paszportem po zakończeniu kariery wciąż pozostaje jedną z najważniejszych osób w klubie.

Już pierwsza akcja meczu mogła zakończyć się gole dla gospodarzy, bo w kotle, który wywiązał się w polu karnym Pogoni, strzał w słupek zaliczył Patejuk. Przewaga Zawiszy na początku spotkania nie podlegała dyskusji, akcjom gospodarzy ewidentnie brakowało tego przysłowiowego, ostatniego podania. Większość piłek w pole karne siedlczan swój lot kończyło w rękawicach Rafała Misztala.

Po pierwszych, w miarę intensywnych minutach, mecz podobać się zwyczajnie nie mógł. Brakowało konkretnych sytuacji, składnej gry, a nawet strzałów na bramki obu zespołów. U gospodarzy widać było brak zgrania – 4 debiutantów w składzie nie wpływało pozytywie na obraz gry, chociaż należy pochwalić kilka przytomnych zagrań Karola Angielskiego.

Pogoń z rzadka zapuszczała się dalej niż na 30. metr od bramki Sapeli, swoich szans upatrując głównie w dalekich wrzutkach ze stałych fragmentów gry. Pod koniec pierwszych trzech kwadransów świetną okazję dla „Zetki” zmarnował (również debiutujący) Karol Danielak, który za długo zbierał się do strzału po penetrującym podaniu Drygasa.

Druga połowa, podobnie jak pierwsza, zaczęła się od świetnej akcji Zawiszy. Piekielnie groźny centrostrzał oddał rezerwowy Mica, który zmienił odciętego od gry w pierwszej części meczu Lewickiego. Portugalczyk wprowadził ożywienie w szeregi gospodarzy, pozwalając na szybszą, bardziej kombinacyjną grę. Gospodarze w końcu próbowali strzelać, co podgrzało odrobinę temperaturę na trybunach w ten absurdalnie chłodny wieczór. Próbowali też goście – swoje szanse miał m. in. Adam Duda, któremu ciężko było trafić w światło bramki, inna sprawa, że Łukasz Sapela spisywał się bez zarzutu.

Nowy trener Zawiszy, Zbigniew Smółka, miał dziś spore wyczucie do zmian. Prawdziwe „Wejście Smoka” zaliczył Jakub Smektała, który zmienił bezproduktywnego Patejuka i potrzebował około 3 minut, by otworzyć wynik spotkania po godzinie gry. Bramka dodała skrzydeł gospodarzom, którzy zaczęli grać z polotem, dużo składniej niż wcześniej. Sytuacje marnowali jednak seryjnie Angielski, Mica czy Danielak. Pogoń próbowała atakować, jednak to była woda na młyn na dobrze czującego się w kontrach Zawiszy. Gospodarze mieli doskonałe okazje do podwyższenia prowadzenia, jednak na kwadrans przed końcem sytuację sam na sam między Smektałą a Misztalem wygrał golkiper gości, a chwilę potem Angielski udowodnił, że gra głową nie jest jego atutem, marnując doskonałe dośrodkowanie Igumanovicia z rzutu wolnego.

Końcowe minuty to zintensyfikowane próby gości, którzy nie potrafili sforsować obrony Zawiszy. Świetny debiut zaliczył Jean-Yves M'voto, a klasą samą w sobie był Łukasz Sapela, który jak zwykle pozwolił sobie na kilka niekonwencjonalnych zagrań (jak wyjście i drybling przy linii bocznej), ale gdy drużyna go potrzebowała, był zawsze na posterunku. Mimo naporu gości, wynik meczu nie uległ już zmianie.


Polecamy