menu

Zawisza ma pecha, a Śląsk Picha i trzy punkty

3 sierpnia 2014, 17:22 | Maciek Jakubski

W meczu 3. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław wygrał z Zawiszą 2:1. Bohaterem gospodarzy został Robert Pich, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Bydgoszczanie próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale gol Kamila Drygasa nie wystarczył.

Trener Tadeusz Pawłowski postanowił trochę wstrząsnąć zespołem po klęsce w Szczecinie. Co dziwne, ofiarami fatalnej gry padli Pawelec (ławka) i Hateley (trybuny), a ostali się winni bramek straconych z Pogonią - Dudu i Grodzicki. Na środku obrony zagrała para Grodzicki - Celeban, na prawą obronę wrócił Piotr Zieliński. Z przodu tym razem swoją szansę otrzymał Machaj. W składzie Zawiszy także mogliśmy zauważyć roszady. W pierwszym składzie wyszedł Andrzej Witan, a na ławce usiedli m.in. Wójcicki i Strąk.

Pierwsze minuty były nerwowe, z lekkim wskazaniem na gości. Pierwszy celny strzał oddał Gomes w 4. minucie, ale było to uderzenie słabe i prosto w ręce Pawełka. Śląsk tracił dużo piłek przez Machaja, który jeśli zagrywał to wprost pod nogi przeciwników. Niespodziewanie to jednak gospodarze już w 7. minucie wyszli na prowadzenie. Zieliński uciekł prawym skrzydłem, zagrał po ziemi do środka, a tam Robert Pich spokojnie trafił do bramki Witana. To była trzecia bramka Picha w trzecim występie w tej rundzie! W 9. minucie mogło już być 2:0. Po dośrodkowaniu Machaja bliski wpakowania piłki do własnej siatki był Araujo.

W 19. minucie kolejny poważny błąd w środku pola popełnił Lukas Droppa. Kontra przyjezdnych zakończyła się groźnym strzałem Carlosa, ale Pawełek świetnie obronił w tej sytuacji. W 25. minucie szybka kontra Śląska prawie przyniosła efekt. Pich dograł do środka do Mili, ale były kapitan wrocławian został w ostatniej chwili zablokowany. W rewanżu z dystansu strzelał Carlos, ale nad bramką. W 28. minucie Robert Pich udokumentował swoją bardzo dobrą grę cudowną bramką. Tomasz Hołota zagrał na wolne pole do Słowaka, a ten z dwudziestu metrów w stylu Waldemara Soboty uderzył prosto w okienko bramki Witana.

W 32. minucie bramką odpowiedzieli jednak przyjezdni. Obrona Śląska zaspała, zza pola karnego uderzył Borges, ten strzał obronił jeszcze Pawełek, ale przy dobitce głową Kamila Drygasa był bez szans. W 36. minucie przebudził się Flavio Paixao. Przechwycił piłkę i bardzo mocno uderzył z ponad dwudziestu metrów. Trochę niecelnie. W doliczonym czasie gry blisko zdobycia bramki był Piotr Celeban. Po piłki w pole karne przez Machaja został wprawdzie Celeban zablokowany przez obrońcę, ale Witan i tak wypuścił piłkę z rąk i złapał ją w ostatniej chwili na linii bramkowej. Do przerwy trochę niespodziewanie 2:1 dla gospodarzy. Niespodziewanie, bo Śląsk grał słabo. Wrocławianie mieli problemy zwłaszcza z wyprowadzaniem piłki, ponieważ Droppa tracił mnóstwo piłek, kilka razy Piotr Celeban nawet pokrzykiwał na niego, żeby bardziej uważał. Widać było jak bardzo brakuje tej drużynie Dado Stevanovicia. Zawisza grała w pierwszej połowie fajnie, kombinacyjnie w ataku i słabo w obronie.

Pierwszy strzał w drugiej połowie oddał Carlos, ale był on słaby i bardzo niecelny. W 57. minucie doskonałą okazję miał Gomes po zagraniu Vasco, ale nie trafił w bramkę gospodarzy. Chwilę później Vasco haniebnie skiksował po podaniu Carlosa. W 60. minucie Luis Carlos nie popisał się. Kilka minut wcześniej dostał kartkę za faul na Dudu, a na pół godziny przed końcem wyciął ruszającego z kontrą Picha. Zagranie tym bardziej bezsensowne, że Pich wcześniej oddał już piłkę do Flavio. Śląsk od razu rzucił się do ataku. Dwukrotnie próbował Machaj, ale najpierw został zablokowany, później uderzył wysoko nad bramką. W rewanżu okazję miał Burges, trafił on w boczną siatkę.

W kolejnych minutach gra się uspokoiła. Gospodarzom się nie spieszyło, goście nie za bardzo potrafili przebić się przez zasieki wrocławian. Dopiero w 78. minucie niezły strzał z dystansu oddał Mila, ale nad poprzeczką. Sekundy później z połowy boiska próbował przelobować Witana Flavio. Nie trafił jednak w światło bramki. Do końca meczu Śląsk szanował piłkę, choć jeszcze w doliczonym czasie gry szansę miał Mila. Jednak jego atomowe uderzenie zatrzymał się na poprzeczce bramki Witana. Wrocławianie po przeciętnym meczu, dzięki błyskowi Roberta Picha, wygrali z Zawiszą 2:1.


Polecamy