Zabójcza końcówka i zwycięstwo Zawiszy w Katowicach
W pierwszym sobotnim meczu 25. kolejki 1. ligi Zawisza Bydgoszcz pokonał Rozwój 3:1. Kiedy wszystko wskazywało na to, że obie drużyny podzielą się punktami, Szymon Lewicki w 90. i 91. minucie spotkania wpisał się na listę strzelców.
fot. Filip Kowalkowski/Polskapress
Początek spotkania należał do podopiecznych trenera Smyły. Już w 5. minucie dogodną sytuację miał Patryk Kun. Młody gracz Rozwoju przewrócił się po kontakcie z golkiperem Zawiszy , ale gwizdek arbitra pomimo protestów milczał. Chwilę później prawą stroną świetnie podłączył się Wojciech Król, który płaskim dośrodkowaniem próbował znaleźć partnerów w polu karnym. Żaden z jego kolegów nie zdołał jednak wślizgiem wpakować piłki do bramki, zatem wciąż na tablicy widniał bezbramkowy remis.
Kilka minut później pierwszą z trzech sytuacji do zdobycia bramki miał Czerkas, którego strzał z trudem obronił Węglarz. Druga sytuacja miała miejsce w 19. minucie. Czerkas urwał się obrońcom, minął golkipera Zawiszy i oddał strzał do pustej bramki. W ostatniej chwili wślizgiem, piłkę wybili obrońcy gości. Ekipa z Bydgoszczy po niemrawym początku ocknęła się po dwudziestu minutach gry. Najpierw dogodną szansę miał Angielski, który fatalnie przestrzelił z 11. metrów, a następnie nie było już żadnych wątpliwości po uderzeniu Lewickiego. Fatalny błąd w tej sytuacji popełnił Jaroszek i to jego należy obarczyć winą za utratę gola.
Gospodarze ruszyli do ataku i po chwili mogli odpowiedzieć skutecznie odpowiedzieć. Po raz kolejny Czerkas nie potrafił pokonać Węglarza przenosząc piłkę nad poprzeczką. Kiedy wydawało się, że do przerwy goście utrzymają prowadzenie, do wyrównania doprowadził Tomasz Wróbel, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie po centrze Winiarczyka.
Druga część spotkania nie dostarczyła widzom zgromadzonym na Stadionie Miejskim tylu emocji. Piłkarze obu ekip wyraźnie spuścili z tonu. Na pierwszą ciekawą akcję trzeba było czekać do 63. minuty, gdy po raz kolejny szczęścia szukał Czerkas. To nie był jednak dobry dzień dla snajpera, który mimo wielu szans nie potrafił pokonać Węglarza. Goście odpowiedzieli uderzeniem Jean'a M'Voto po stałym fragmencie gry, ale bez powodzenia. Francuz mógł być anty-bohaterem spotkania, ponieważ w 78. minucie po brutalnym faulu na Gonzalezie został wyrzucony z boiska. Mógł, ale nim nie został, bo gdy wydawało się, że będziemy świadkiem remisu w tym spotkaniu, w samej końcówce dwie bramki dołożył Szymon Lewicki, który kompletując hat- tricka rozstrzygnął losy spotkania.