Zabójcza końcówka "Brunatnych"! Bełchatów lepszy od Zawiszy w meczu spadkowiczów (ZDJĘCIA)
Choć piłkarze GKS-u Bełchatów jeszcze w 81. minucie przegrywali na własnym boisku w meczu 5. kolejki 1. ligi z Zawiszą Bydgoszcz 0:1 to zdołali zgarnąć komplet punktów strzelając dwa gole w końcówce spotkania.
W ramach piątej kolejki pierwszoligowych rozgrywek naprzeciw siebie stanęły dwa zespoły, które jeszcze pół roku temu walczyły na ekstraklasowych boiskach. W Bełchatowie lokalny GKS podejmował drugiego spadkowicza z krajowej elity Zawiszę Bydgoszcz. W wyjściowych składach obu ekip ciężko jednak znaleźć piłkarzy, którzy w zeszłym sezonie zgotowali taki los swoim klubom. Zarówno gospodarze jak i goście z Bydgoszczy latem przeszli prawdziwą rewolucję. Teraz na murawie staną inną piłkarze, którzy na nowo starają się pisać historię swojego zespołu. Kto dzisiaj dopisał zwycięski rozdział?
Zaraz po premierowym gwizdku do gry ofensywnej zabrał się Zawisza. To on kontrolował co się dzieje na boisku, prowadził futbolówkę i nacierał na bramkę golkipera bełchatowian. I zaowocowało to niezwykle szybko, bo już w 6. minucie. Z lewej strony w pole karne Macieja Krakowiaka dośrodkował Jakub Łukowski. Piłkę bez problemu odebrał Szymon Lewicki i nic nie robiąc sobie ze stojącego przy nim Vaclava Cverny, otworzył wynik tego spotkania.
Ten gol wywołał dużo chaosu w obu jedenastkach. Wszyscy wydawali się być oszołomieni takim obrotem spraw – gospodarze szybką stratą, a podopieczni Mariusza Rumaka łatwością strzelonej bramki. Z szoku pierwsi wyrwali się piłkarze GKS-u, którzy coraz odważniej zaczęli wchodzić na połowę rywali. Trzeba wiedzieć, że spędzili tam sporo czasu – uważnie wymieniając między sobą podania, ale nie potrafili stworzyć choć cienia zagrożenia. Łukasz Sapela naprawdę nie miał wiele pracy, a z nudów wdał się nawet w drybling z jednym z przeciwników.
W moc rosły natomiast ataki Zawiszy. Bydgoszczanie z początku próbowali szczęścia z kontrataków a także stałych fragmentów gry. Szczerze mówiąc byli bardzo blisko podwyższenia wyniku. Strzały Jakuba Łukowskiego czy Blażo Igomanovicia nie zdołały jednak zaskoczyć błyszczącego Macieja Krakowiaka. Świetne interwencje byłego golkipera Widzewa Łódź sprawiły, że tablica wyników żegnała schodzących do szatni zawodników wynikiem 0:1 dla zespołu gości.
Jeżeli ktoś narzekał na nikłą ilość sytuacji, wolne tempo gry czy ogólnie nudę w pierwszej połowie, to w drugiej prawdopodobnie wyszedł ze stadionu lub wyłączył telewizor. Pilnujący korzystnego rezultatu Zawisza dopasował się stylem gry do rywali. Futbolówka leniwie kręciła się w środku boiska, co chwile wypadając jedynie za linię autu. Piłkarze obu drużyn przewegetowali na boisku początek drugiej części gry.
Pierwsi z letargu obudzili się bełchatowianie, którzy coraz odważniej nacierali na bramkę Łukasza Sapeli. Golkiper Zawiszy bez przerwy stał jednak na posterunku. Nie przepuścił żadnego strzału gospodarzy, długo nie pozostawiając im nadziei na zmianę rezultatu. Skutecznie stawiał czoła atakom Szymona Stanisławskiego czy Seweryna Michalskiego. Świetną zmianę wśród podopiecznych Rafała Ulatowskiego dał Dawid Flaszka. Dał on kolegom nową nadzieję na odwrócenie losów tego spotkania i pociągnął do ataków. Sam był bardzo blisko zdobycia gola, ale ten cel udało się osiągnąć dopiero innemu rezerwowemu, Pawłowi Ziębie. W 82. minucie 21-letni napastnik odebrał nadlatującą ze środka boiska piłkę i nie zatrzymując się nawet na chwilę, posłał ją w kierunku bramki. Łukasz Sapela tym razem musiał uznać wyższość rywala.
I tak na siedem minut przed końcem meczu, Zawisza straciła prowadzenie, a tym samym dwa punkty. Czy mogło być jeszcze gorzej? Mogło i było, bo gospodarze nie zwolnili tempa. Wręcz przeciwnie, wreszcie dostali wiatru w żagle i już bez najmniejszej przerwy nacierali w pole karne bydgoszczan. Optyczną przewagę, na gola zamienił Hieronim Gierszewski. Wykończył on wyjątkowo ładny rajd Łukasza Wrońskiego. Łukasz Sapela był praktycznie bez szans. W ciągu zaledwie pięciu minut Bełchatów oszukał przeznaczenie. Fantastyczną końcówką nadrobili mizerną postawę prezentowaną przez większość spotkania i ze spotkania z Zawiszą wyszli z tarczą.