To była pracowita przerwa świąteczna dla piłkarzy Zawiszy. "Poprawiliśmy kilka rzeczy"
Pierwsza część wiosny była udana dla bydgoszczan. Zdobyli 14 punktów na 18 możliwych, stając się najlepszą drużyną. Jednak nadal są na ostatnim miejscu w tabeli, ponieważ rywale w walce o utrzymanie także regularnie punktują.
fot. Paweł Skraba/Polska Press
Taka sytuacja oznacza, że niebiesko-czarni ani na chwilę nie mogą sobie pozwolić na słabość. Aby obronić miejsce w elicie cały czas muszą punktować.
- Staram się tonować optymistyczne nastroje, bo nasza sytuacja ciągle nie jest dobra - mówi trener Mariusz Rumak. - Te wszystkie chwalące nas głosy oczywiście należą się zawodnikom, bo to oni dobrą grą sobie na to zasłużyli, ale dla mnie najważniejsze jest to, co będzie 6 czerwca - dodaje szkoleniowiec.
Jaka była ta przerwa?
Piłkarze Zawiszy byli w dużym gazie. Wszyscy zadają sobie pytanie: czy przerwa na mecz reprezentacji nie zastopuje zespołu trenera Rumaka? - Na pewno ta przerwa nam bardzo pomogła - twierdzi Sebastian Ziajka. - Dlatego, że mogliśmy spokojnie popracować i poprawić kilka rzeczy. Jakich? Choćby to, jak nie tracić goli, co zdarzyło się nam w ostatnim meczu. A wiadomo, że jak nie będziemy tracić goli, to łatwiej będzie nam zrealizować swój cel czyli zdobywać punkty - twierdzi obrońca Zawiszy.
W pierwszym tygodniu przerwy na mecze eliminacyjne EURO 2016 bydgoszczanie przeszli badania medyczne i wytrzymałościowe. - Nie spodziewałem się, że wyjdą tak dobrze - cieszy się szkoleniowiec. - One potwierdziły, że wybraliśmy dobry kierunek. Wiemy też jak mamy dalej pracować - dodaje.
Część piłkarzy w tym czasie dopadła infekcja, ale - zdaniem trenera - nie miało to wielkiego wpływu na plan pracy, który został założony przez sztab szkoleniowy.
Pierwszy etap został zakończony sparingowym meczem z Lechią Gdańsk, zakończonym remisem 2:2. - Chodziło o to, by zachować rytm meczowy - wyjaśnia trener. - Poza tym chcieliśmy przyjrzeć się, w jakiej formie są ci, którzy grają mniej. To był mecz walki toczony w bardzo trudnych warunkach, ale - jak każda gra kontrolna - był pożyteczny - dodaje.
Najpierw tradycja, potem zajęcia
Piątek był pierwszym dniem bezpośrednich przygotowań do meczu. Zawiszanie każdego dnia mieli jeden trening. - Tak wypadło, że święta musieliśmy spędzić pracowicie - przyznał trener Rumak. - Jednak godziny zajęć były dostosowane do naszej tradycji i każdy mógł świąteczne śniadanie spędzić w rodzinnym gronie. W dniu meczu przed południem mamy krótki, 20-30 minutowy trening. Potem cykl odpraw, zarówno indywidualnych, jak i dla całego zespołu - wyjaśnia szkoleniowiec.
Mariusz Rumak, trener Zawiszy Bydgoszcz: - Trzeba zaryzykować, aby coś wygrać
źródło: Gazeta Pomorska