[Sport bez fikcji] Klątwa nad Zawiszą. Komu uda się odczynić urok?
Janusz Paluch, Radosław Osuch, Zenon Werner. To osoby związane ongiś z piłkarskim Zawiszą. Postacie, których działania doprowadziły do katastrofy ligowego zespołu - pisze Tomasz Malinowski.
fot. Paweł Skraba
Czy się do tego przyznajemy czy nie, wierzymy w symbole. Odnotowujemy czarnego kota przebiegającego drogę. Wiemy, że rozbite lustro powinno nas zmartwić, a piątek 13-tego to dzień, kiedy coś może nam się nie udać. Zdarza się też i tak, że pozwalamy sobie kogoś siarczyście przekląć. No bo nieszczęście mogą nam przynieść nie tylko pechowe sytuacje, przedmioty. I ludzie.
Janusz Paluch, Radosław Osuch i ... Zenon Werner. Na pewno te nazwiska coś Czytelnikom mówią. Powinny nawet więcej niż coś. To osoby związane ongiś z piłkarskim Zawiszą. Postacie, których działania doprowadziły do katastrofy ligowego zespołu (dawne pierwsze ligi i druga). Niewykluczone, że teraźniejsi "luminarze" zgłębiający historię klubu (tegoroczny jubilat) dopiszą do tej listy kolejne nazwiska.
[zaj_kat]O szemranych interesach obywatela Palucha huczała na początku lat 90-tych cała Bydgoszcz. A jednak w klubie przy Gdańskiej zdecydowano się skorzystać z dobroczynności właściciela firmy Nedpol. Początkowo "współpraca" układała się pomyślnie, jednak kiedy Paluch trafił za kratki, wszystko się rozsypało.
Kolejny kryzys przyszedł do klubu po kilku latach . W roli głównej wystąpił... gen. Zenon Werner, ówczesny zastępca dowódcy POW. Kierował się zasadą ograniczonego zaufania do każdego, z którym miał przyjemność. Ostatecznie zdmuchnął nawet ogień na zniczu, który postawił przy linii środkowej boiska Piotr Burlikowski, ówczesny kapitan drugoligowej drużyny, której wiodło się sportowo, jak na trudne czasy, niezgorzej ("jak się piłkarz przyłoży to i w piekle niezgorzej"). Ale drużynę i tak wycofano z rozgrywek(!).
ZOBACZ: Tyle zarabiają Polacy za granicą [STAWKI]
Historia bydgoskiego epizodu Radosława Osucha (co z tego, że dał klubowi dwa puchary) jest równie bolesna, co poprzednie i zbyt świeża, aby ją znów roztrząsać.
Często mówi się, że klątwa karmi się siłą samospełniającej się przepowiedni. Może komuś uda się wreszcie odczynić urok.