menu

Pieniądze dla Zawiszy? Najpierw wierzyciele!

7 lutego 2017, 13:36 | mk

UEFA przekazała klubom rekompensaty za udział ich zawodników w ME 2016. Na liście do wypłat znalazł się też Zawisza, ale pieniędzy nie dostał...


fot. Tomasz Czachorowski

Europejska federacja wypłaciła środki (tzw. solidarity payment) w sumie 641 klubom z 54 federacji na łączną kwotę 150 milionów euro!

Można było nieźle zarobić

Kluby dostają rekompensaty finansowe za zwalnianie swoich zawodników na mecze eliminacyjne i sam turniej finałowy organizowany przez UEFA. Spośród europejskich potęg najwięcej zarobili w ten sposób Juventus Turyn (blisko 3,5 miliona euro) i Liverpool (3,4 miliona euro).

Natomiast w Polsce największe środki wpłynęły na konto Legii Warszawa (550 226 euro), Lecha Poznań (397 659 euro) oraz Lechii Gdańsk (249 260 euro). Pieniądze - jak poinformował „Przegląd Sportowy” - dostali również pierwszoligowcy - Górnik Zabrze (ponad 30 tysięcy euro), Miedź Legnica (ponad 17 tysięcy), a także II-ligowy GKS Bechatów (ponad 20 tysięcy).

Na liście beneficjentów znalazł się również... Zawisza Bydgoszcz. Za to, że jego zawodnikiem był reprezentant Białorusi (dla europejskiej federacji nawet nie ma znaczenia, czy wszedł na boisko). Iwan Majewskij grał w Zawiszy (w ekstraklasie) przez pół sezonu, wiosną 2015 roku i od razu dał się poznać z dobrej strony. Dostał powołanie do kadry swojego kraju i wystąpił w dwóch spotkaniach eliminacyjnych - w marcu z Macedonią (rozegrał 80 minut) i w czerwcu z Hiszpanią (cały mecz). Te wyjazdy UEFA wyliczyła na kwotę 8993 euro.

Gdzie trafią pieniądze?

Pieniądze trafiły najpierw do Polskiego Związku Piłki Nożnej, a następnie do klubów. Wypłata dla Zawiszy została jednak wstrzymana. Dlaczego?

- Klub Zawisza Bydgoszcz jest jedynym klubem, który dotychczas nie otrzymał środków z UEFA - poinformował Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Ma to związek z toczącymi się postępowaniami sądowymi dotyczącymi wniosków wierzycieli klubu. Decyzje co do wypłaty zapadną po zakończeniu tych postępowań.

Rzecznik związku nie chciał jednak zdradzić, jak długa jest lista wierzycieli spółki zarządzonej przez Radosława Osucha, która „zapukała” do PZPN. - Nie jesteśmy stroną w tej sprawie - dodał.


Polecamy