menu

Oceniamy Śląsk za pucharowy mecz z Zawiszą: Wrąbel uczy się na błędach

17 grudnia 2015, 14:07 | Maciek Jakubski

Śląsk Wrocław zasłużenie przegrał z Zawiszą Bydgoszcz 1:2 odpadł z Pucharu Polski. Nie mogło być inaczej, jeśli nie licząc kwadransa po przerwie, zespołem lepszym, bardziej kreatywnym byli goście. W zespole gospodarzy na wyróżnienie zasługuje tylko Jakub Wrąbel, bo gdyby nie jego interwencje, to goście szybciej by rozstrzygnęli pojedynek.

Śląsk Wrocław - Zawisza Bydgoszcz
Śląsk Wrocław - Zawisza Bydgoszcz
fot. Paweł Relikowski/Polska Press

Jakub Wrąbel - wyciągnął wnioski z piątkowego występu przeciwko Łęcznej. Tym razem dobrze łapał dośrodkowania i piąstkował. Mimo to puścił dwie bramki, choć nie miał przy nich nic do powiedzenia. Zwłaszcza przy drugiej, gdy najpierw obronił bombę Patejuka, ale przy dobitce był bez szans. Wcześniej rewelacyjnie wybronił chociażby sytuację sam na sam z Lewickim. 6,5/10

Paweł Zieliński - wydaje mi się, że ponosi winę na spółkę z Kaczmarkiem za drugą bramkę. Żaden z nich nie przypilnował Patejuka. Były skrzydłowy Śląska zresztą kilka razy z powodzeniem zakręcił Zielińskim. Z przodu dwa niezłe podania i tragicznie zmarnowana sytuacja po podaniu Bilińskiego. To była setka. 4/10

Piotr Celeban - ponownie trochę lepszy od Kokoszki, ale obejrzyjcie sobie skrót meczu. "Celik", którego pamiętają (jeszcze) kibice nie krył przeciwnika na radar, trzymając się 3-4 metry od niego! Zobaczcie chociażby pierwszą akcję Zawiszy, gdy Lewicki strzelał głową nad poprzeczką. Czy tylko moim zdaniem Celeban zupełnie zignorował tę sytuację? 4/10

Adam Kokoszka - patrząc na grę Kokoszki można mieć pewne wątpliwości: albo Lewicki z Patejukiem są w formie reprezentacyjnej albo Kokoszka powinien grać w rezerwach Śląska. Innej opcji nie ma, bo to jak łatwo sobie sytuacje stwarzał Lewicki po błędach "Kokosa" jest przerażające. 1/10

Kamil Dankowski - miał ciężkie zadanie, bo grał za plecami beznadziejnego Dudu. Musiał często ratować sytuację po stratach Brazylijczyka i chociaż przeważnie ratował, to jednak nie były to dobre zawody Danka. Niepotrzebnie szybko pozbywał się piłki, oddając ją Hateley'owi, poza tym w pewnym sensie ponosi winę za pierwszą bramkę, choć to właśnie Anglik i Brazylijczyk nie doskoczyli do Patejuka, który wypracował sytuację. 5/10

Tomasz Hołota - jakim cudem dokończył zawody, wie tylko arbiter. Powinien wylecieć zaraz na początku II połowy po brutalnym faulu. Nie dostał wtedy drugiej żółtej, a mimo to ciężko pracował przez kolejne 40 minut starając się ją dostać. Poważnie, to nie jest normalne, by taki Hołota grał gorzej niż pomocnicy Zawiszy. Na plus oczywiście podanie przy bramce Bilińskiego, ale to wszystko. 4/10

Tom Hateley - Anglik jest w tej chwili zawodnikiem, który na spółkę z Kokoszką rozgrywa akcje Śląska od tyłu. Rozgrywa z miernym skutkiem. Razem z Hołotą przegrali pojedynek o środek pola. 4/10

Krzysztof Ostrowski - wykreował jedną sytuację Bilińskiego, w 46. minucie zmarnował idealną sytuację. To w zasadzie wszystko. 4/10

Flavio Paixao - próbował strzałów z dystansu, ale wychodziło mu to żenująco. W pierwszej połowie przynajmniej strzelał, w drugiej całkowicie znikł z boiska. 4/10

Dudu Paraiba - gdyby nie Kokoszka, to śmiało mógłbym uznać, że najsłabszym graczem meczu był Dudu. Przegrywał wszystkie starcia z zawodnikami Zawiszy, podawał wprost pod nogi przeciwników, źle dośrodkowywał, był po prostu beznadziejny. W całym meczu tylko raz celnie dograł piłkę, gdy w polu karnym minął się z nią Biliński, a Ostrowski trafił w nogę obrońcy. 1/10

Kamil Biliński - napastników rozlicza się teoretycznie z bramek, ale Biliński zagrał taki sam mecz jak z Łęczną. Niby strzelił gola, ale powinien przynajmniej trzy. Pudłował w I połowie, pudłował w II. Można powiedzieć, że trafił wreszcie na obrońców odpowiednich dla swoich umiejętności (to znaczy, że dochodził do sytuacji), ale nawet tego nie wykorzystał. 4/10

Konrad Kaczmarek - dostał ponownie kilkanaście minut, ale poza jednym groźnym strzałem po kombinacji z Bartkowiakiem, nic wielkiego nie pokazał. Minus za drugą bramkę dla gości, bo Patejuk bez problemu doszedł do strzału. 4/10

Michał Bartkowiak - wszedł razem z Kaczmarkiem i zagrał tak jak zawsze, czyli szedł na każdą piłkę, starał się rozgrywać i strzelać. Kolegów z zespołu przerasta zaangażowaniem i chęcią gry. Jeśli uda mu się pokonać problemy zdrowotne, to powinien uciekać ze Śląska jak najszybciej. Tu się zmarnuje. 6/10

Mariusz Idzik
- grał za krótko, by ocenić.


Polecamy