menu

Nawotczyński dla Ekstraklasa.net: Nie czuję się winny korupcji

31 stycznia 2014, 21:29 | Sebastian Czapliński

- W Polkowicach znalazłem się w nieodpowiednim miejscu i spotkałem nieodpowiednich ludzi. To oni wszystko organizowali. Mój udział był w tym wszystkim ograniczony do podpisania kilku list premiowych - mówi Łukasz Nawotczyński, piłkarz Zawiszy Bydgoszcz, który wraca do gry w piłkę po 8-miesięcznej dyskwalifikacji.

Łukasz Nawotczyński wraca po 8-miesięcznej dyskwalifikacji
Łukasz Nawotczyński wraca po 8-miesięcznej dyskwalifikacji
fot. Leszek Grabowski

Wojewoda pomorski zamknął prawie cały stadion Lechii Gdańsk

Mogę zaryzykować stwierdzenie, że rozmawiam z piłkarzem, który swego czasu uchodził za wielki talent na swojej pozycji i wiązano z nim spore nadzieje?
W piłce juniorskiej można powiedzieć, że osiągnąłem prawie wszystko. Niestety nie przełożyło się to na piłkę seniorską. Patrząc na to wszystko z dzisiejszej perspektywy, na pewno inaczej bym sobie tę swoją przygodę ułożył. Teraz tak myślę, że być może przeskok z piłki juniorskiej na seniorską był za duży?

W Wiśle Kraków ta kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Dlaczego nie wyszło?
Przychodząc do Wisły na każdej pozycji było po dwóch klasowych zawodników,często reprezentantów Polski. Trenerom ciężko było postawić na młodego zawodnika. Była presja wyniku, nie można było pozwolić sobie na jakieś eksperymenty w składzie. Rywalizacja była ogromna. Na mojej pozycji grali Arek Głowacki, Tomasz Kłos, Mariusz Jop i wielu innych. Byli to najlepsi zawodnicy w kraju, a dodatkowo reprezentanci.

Mimo wszystko był Pan etatowym reprezentantem polskich młodzieżówek. Stawiano na Nawotczyńskiego.
Jeśli chodzi o reprezentacje młodzieżowe, to grałem we wszystkich kategoriach wiekowych. Bywało nawet tak, że trener Klejndinst powoływał mnie z drużyny rezerw Wisły.

Patrząc na Pana przykład - trudno stwierdzić, aby w Polsce dbano o młodych piłkarzy. Zbyt częste wypożyczenia z Wisły nie wpływały pewnie zbyt dobrze na utrzymanie dobrej formy.
Byłem cztery razy wypożyczany: do Arki Gdynia, GKS-u Katowice, Górnika Polkowice i Jagiellonii Białystok. W końcu trzeba było postawić na swoim i skończyć z tymi wszystkimi wypożyczeniami.

W końcu odnalazł Pan swoje miejsce w Białymstoku. To najlepszy okres w karierze?
W Jagiellonii czułem się bardzo dobrze. Znalazłem się tam dzięki trenerowi Nawałce. Można powiedzieć, że znalazłem swój drugi dom. Poznałem tam Dominikę i z tym miastem wiążę również swoją przyszłość.

Mimo wszystko przydarzyło się kilka dosyć poważnych urazów.
Miałem kilka kontuzji, które na pewno przeszkadzały mi w normalnym funkcjonowaniu w klubie, jak chociażby zerwanie więzadeł w stawie skokowym. Chyba nie miałem szczęścia. Gdy tylko zagrałem kilka niezłych spotkań, to od razu przytrafiała się kontuzja. Tak było chociażby później w Cracovii.

Gdyby miał Pan porównać ówczesną sytuację w Jadze, do tej która była w Wiśle?
Jagiellonia była wtedy w pierwszej lidze, więc poziomu sportowego nie ma nawet co porównywać. Najważniejsze, że w Białymstoku mogłem regularnie występować...

Ale i tak ostatecznie z Pana w Białymstoku zrezygnowano...
W Jagiellonii nastąpiła zmiana władz. Było już nawet porozumienie aby podpisać dłuższy kontrakt. Niestety przyszedł Pan Kulesza, oraz trener Michał Probierz i ostatecznie ze mnie zrezygnowano. Zostałem wypożyczony do Kielc, do tamtejszej Korony. Drużyna Korony, po degradacji do pierwszej ligi i fatalnym starcie w rozgrywkach, potrzebowała wzmocnień. Na całe szczęście udało się awansować do Ekstraklasy.

Korona, Cracovia, a następnie Zawisza. Zagrał Pan w kilku spotkaniach i dowiedział się, że grozi Panu dyskwalifikacja za udział w aferze korupcyjnej...
Wiedziałem, że kiedyś w końcu zostanę ukarany. Nie sądziłem jednak, że aż tak dotkliwie. Postępowanie w mojej sprawie się jeszcze toczy. Ma to miejsce w sądzie w Lubinie. Nie ma jeszcze ostatecznego wyroku, jednak przez PZPN zostałem już ukarany...

Czuje się Pan winny?
Nie czuję się winny. W Polkowicach znalazłem się w nieodpowiednim miejscu i spotkałem nieodpowiednich ludzi. To oni wszystko organizowali. Mój udział był w tym wszystkim ograniczony do podpisania kilku list premiowych. Nikt nigdy osobiście nie powiedział mi na co idzie część tych pieniędzy. Każdy inny zawodnik będąc wtedy na moim miejscu, dzisiaj byłby w tej samej sytuacji co ja.

Co czuje piłkarz, który odsunięty jest od futbolu na 8 miesięcy i ma w świadomości to, że przez ten okres ani raz nie wybiegnie na murawę?
Ciężko było trenować i to bez możliwości gry... Liczyłem na pozytywne rozpatrzenie odwołania po upływie połowy kary. Niestety się przeliczyłem... Regularnie trenowałem z zespołem Zawiszy. Niestety od ponad 8 miesięcy nie rozegrałem meczu. Nawet sparingowego...

Miał Pan jakieś wsparcie ze strony klubu, kolegów, rodziny?
Na pewno ze strony rodziców i Dominiki. Najważniejsze, że klub się ode mnie nie odwrócił. Gdybym był w innym miejscu, to raczej wiadomo co by ze mną zrobiono.

Z początkiem rundy wiosennej wraca Pan do gry. Miejsce w podstawowej "11" Zawiszy jest realne?
Na początku chciałbym zagrać w kilku spotkaniach, ale jestem świadomy tego, że może być ciężko. Nie gram w sparingach, ale będę czekał na swoją szansę. Podstawowa "11"? O to trzeba zapytać trenera Tarasiewicza.

Rozmawiał: Sebastian Czapliński / Ekstraklasa.net



Polecamy