Jorge Kadu: Poziom polskiej reprezentacji jest zbliżony do Republiki Zielonego Przylądka
Napastnik pierwszoligowej Miedzi Legnica, Jorge Kadu to jeden z bardziej egzotycznych piłkarzy polskich boisk. 23-letni zawodnik pochodzi z Republiki Zielonego Przylądka, którą postanowił opuścić w młodym wieku bo zamarzyła mu się przygoda z futbolem w Europie. W ostatnim ligowym meczu "Miedzianki" z GKS-em Tychy wszedł na boisko w 74. minucie a w 76 strzelił bramkę dającą prowadzenie legniczanom. Ostatecznie MKS wygrał 2:0.
fot. Piotr Krzyżanowski / Polska Press
Kadu pochodzi z drugiego co do wielkości miasta w Republice Zielonego Przylądka. W Mindelo mieszka blisko 77 tysięcy mieszkańców. Ponad sto żyje w Praii, stolicy państwa, a niecałe pięćset tysięcy w całym kraju. W niektórych miejscach archipelagu wysp położonych w centralnej części Oceanu Atlantyckiego, wilgotność sięga sześćdziesięciu procent. Temperatura rzadko spada poniżej dwudziestu stopni Celsjusza. Jak mówi piłkarz Miedzi Legnica, to idealny klimat do gry w piłkę nożną, która jest tam najpopularniejszą dyscypliną sportu. - Oczywiście, że futbol jest najpopularniejszy. Nie mamy wprawdzie profesjonalnej ligi, tak jak w Polsce, ale są tam kluby, które ze sobą rywalizują.
Wielu zawodników z mojego kraju występuje w różnych ligach w Portugalii. Polska jest teraz na 34. miejscu w rankingu FIFA, a Republika Zielonego Przylądka na 38, więc można powiedzieć, że poziom sportowy jest zbliżony. Drużyna narodowa miała kilka sukcesów. Podczas Pucharu Narodów Afryki 2013 roku doszliśmy do ćwierćfinału. Jesteśmy małym krajem, to bardzo dużo ludzi u nas gra w piłkę nożną. Nie mamy zimy, przez cały rok jest słonecznie, więc to idealne warunki, by grać - wyjaśnia piłkarz.
Najpopularniejszym klubem w ojczyźnie Kadu jest S.C. Mindelense, który można powiedzieć, jest najmocniejszym zespołem w Republice Zielonego Przylądka. Wyspy te zostały odkryte i skolonizowane w XV wieku przez Portugalczyków, dlatego też język ten jest tam urzędowym. Jeśli ktoś marzy o profesjonalnej piłkarskiej karierze, to najczęściej rusza do Europy, właśnie do Portugalii. Tak też było w przypadku Jorge Kadu, który w wieku 20 lat zaczął grać w czwartoligowym zespole Clube Operário Desportivo. Potem było SU Sintrense poziom wyżej oraz CDR Quarteirense, z którego trafił do Zawiszy Bydgoszcz w zimie poprzedniego sezonu.
- W kilku meczach w Portugalii oglądali mnie ludzie związani z Zawiszą. Potem mój menadżer powiedział, że chcą, żebym grał w Polsce. No i tak trafiłem do Bydgoszczy - opowiada zawodnik. Pierwszy sezon w nowym miejscu był dla niego dość udany, bo Zawisza jako beniaminek ekstraklasy zdobył Puchar Polski, by później sięgnąć po Superpuchar. Kadu o pobycie w tej drużynie wypowiada się dość zwięźle. - Nie lubię oglądać się wstecz. Wolę skoncentrować się na tym, co przede mną. Ale ten rok w Zawiszy był dla mnie i drużyny naprawdę dobry. Wygraliśmy dwa ważne trofea i mam stamtąd dobre wspomnienia - przyznaje zawodnik.
Zimą tego sezonu Jorge Kadu rozwiązał kontrakt z bydgoskim klubem i do czerwca związał się z zespołem Miedzi Legnica. Jeśli się sprawdzi, to być może pierwszoligowiec zdecyduje się przedłużyć z nim umowę. W Polsce mieszka z żoną, której stara się poświęcać każdą wolną chwilę. Oboje zdążyli już trochę poznać nowy kraj.
- W lutym minął rok od kiedy jestem w Polsce. Przede wszystkim pozytywną niespodzianką była dla mnie pogoda, jaka panuje w waszym kraju. Spodziewałem się, że będzie znacznie gorszej, ostrej zimy i meczów rozgrywanych w niskich temperaturach. Okazało się, że wcale nie jest tak źle (śmiech). Poza tym ludzie są bardzo mili i pomocni na każdym kroku - przyznaje.
- Przyszedł do nas lekko zapuszczony, że tak powiem. Jednak z treningu na trening z jego przygotowaniem jest coraz lepiej i z czasem będzie dostawał więcej minut na boisku - mówił o nim trener Miedzi Janusz Kudyba przed meczem z GKS-em. W Zawiszy Jorge Kadu też częściej występował w roli zmiennika, a takie "wejścia smoka" jak w spotkaniu z Tychami, to jego znak firmowy. W 27. kolejce tamtego sezonu Zawisza niespodziewanie wygrał z Wisłą Kraków 1:0, a gola zaraz po wejściu na murawę wpakował właśnie napastnik z Republiki Zielonego Przylądka.
23-latek bacznie obserwuje polską piłkę nożną. Mówi, że ekstraklasa to dobre miejsce dla rozwoju piłkarzy z różnych państw, ale pierwsza liga również wymaga dużego zaangażowania i woli walki. Ceni również naszą reprezentację, chociaż w rankingu nie jest notowana o wiele wyżej niż ta z jego ojczyzny. - Macie wielu bardzo dobrych piłkarzy. Oczywiście, najbardziej znane nazwisko to Robert Lewandowski, ale bardzo podoba mi się gra Arkadiusza Milika z Ajaxu Amsterdam. W ekstraklasie też nie brakuje zawodników o wysokich umiejętnościach. Taki, który każdej drużynie może dać bardzo wiele, jest Michał Masłowski, z którym grałem w Zawiszy - twierdzi Kadu.
Jorge Kadu marzy o grze w klubie wielkiego formatu. Spełnieniem byłby występy w barwach FC Porto. Wcześniej był powoływany do juniorskiej i młodzieżowej reprezentacji Republiki Zielonego Przylądka. Pochodzi z dużej rodziny - ma trzech braci i trzy siostry. Ma również predyspozycje językowe, bo potrafi mówić po portugalsku, angielsku, hiszpańsku i francusku.