GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz LIVE! Czy drużyna Jerzego Brzęczka oczaruje jeszcze raz?
Niepokonany od sześciu spotkań GKS Katowice podejmie na własnym stadionie zespół Zawiszy Bydgoszcz. Sobotni mecz – podobnie jak dwa ostatnie spotkania przy ul. Bukowej - odbędzie się przy pustych trybunach, co jest konsekwencją decyzji, jaka spłynęła z wokandy wojewody śląskiego.
fot. Arkadiusz Gola / Polska Press
Zawisza krwawi okrutnie. Nad zespołem krąży złośliwe i wygłodniałe fatum kontuzji. Szczególnie zawodnicy z linii defensywnej bydgoskiego zespołu powinni przeczekać ten kontuzji czas w swoich łóżkach. Obrona „niebiesko-czarnych” rozsypała się w ostatnich tygodniach niczym cukier z nieumyślnie strąconej cukierniczki. Najpierw w rywalizacji z Chrobrym urazu doznał Tomasz Wełnicki. Sześć dni później w Suwałkach, z naciągniętym mięśniem czworogłowym i kwaśną miną boisko opuszczał Łukasz Nawotczyński. Na Podlasiu kostkę skręcił sobie także Krzysztof Nikiel, a kilka dni później na jednym z treningów Blażo Igumanović naciągnął mięsień łydki. Jeśli dodać do tego sytuację z ostatniej kolejki i meczu z Wisłą Płock, gdy Marko Banović zderzył się głową z Mikołajem Lebedyńskim i musiał w przerwie opuścić swoich kolegów z boiska, to trenerom bydgoskiego klubu nie pozostaje nic tylko siąść i płakać.
- Sytuacja nie jest ciekawa. Nykiel powinien wznowić treningi i na mecz z GKS-em Katowice być gotowy. Liczę także, że Banović również dojdzie do siebie i będzie w pełni sił. Jednak i tak pole manewru jest bardzo wąskie. A to nie jedyne nasze problemy – mówił przed spotkaniem trener Maciej Bartoszek.
Rozwiany po przeróżnych gabinetach medycznych zespół Zawiszy gra w kratkę. Na dodatek I-ligowe kalendarium nie oszczędza bydgoszczan i serwuje im rywali z górnej półki. W ostatnich czterech spotkań „niebiesko-czarni” zanotowali aż trzy porażki z drużynami plasującymi się w czubie tabeli: Dolcanem, Chrobrym i Wisłą.
Na Górnym Śląsku za to ludzie się uśmiechają i mają nadzieję. Kadencja Jerzego Brzęczka wlała w serca kibiców GieKSy hektolitry optymizmu. Jedenaście punktów w 5 meczach i co ważniejsze – gra, która nie wywołuje bólu, ani frustracji, ani bezsilnego skowytu. I wszystko w katowickim klubie byłoby jak trzeba, gdyby tylko bramy stadionu GieKSy mogły się otworzyć na żółto-zielono-czarny tłum.