Zawisza bez problemów ograł Pogoń Siedlce
W Pruszkowie, gdzie swoje domowe mecze w rundzie jesiennej rozgrywa Pogoń Siedlce, Zawisza Bydgoszcz rozprawił się z gospodarzami, wygrywając 3:0.
fot. Paweł Skraba / Polska Press
Plan Zawiszy na obecny sezon był prosty i powszechnie znany: drużyna, która niedawno spadła z Ekstraklasy, na koniec bieżących rozgrywek miała zająć miejsce, które będzie gwarantowało powrót do elity. Zespół Mariusza Rumaka został co prawda nieco przebudowany, ale w Bydgoszczy udało się utrzymać takich zawodników jak Kamil Drygas czy Alvarinho, którzy mieli stanowić o jakości Zawiszy. Dwa pierwsze mecze obecnego sezonu udowodniły jednak, że bydgoszczanie – którzy dobrze wyglądali na papierze – nie będą mieli łatwo, żeby wywalczyć awans. Punkt zdobyty w dwóch kolejkach miał być jednak jedynie wypadkiem przy pracy. Patrząc na dzisiejsze spotkanie z Pogonią, można pokusić się o stwierdzenie, że tak rzeczywiście było.
Siedlczanie, którzy z powodów organizacyjnych jako gospodarze muszą rozgrywać swoje mecze w Pruszkowie, po raz kolejny pokazali natomiast, że nie bez powodu przez większość ekspertów byli skazywani na spadek. O ile w pierwszej części meczu zawodnicy Marcina Sasala potrafili nawiązać z Zawiszą równorzędną walkę, o tyle w drugiej stanowili głównie tło dla gości z Bydgoszczy. Pogoń starała się tworzyć akcje, ale nawet jeżeli dostawała się pod pole karne rywali, to tam brakowało jej jakości, aby postraszyć Łukasza Sapelę.
Z kolei goście po przerwie zrobili swoje, odważnie szturmując bramkę strzeżoną przez Rafała Misztala. Starania drużyny Rumaka przyniosły efekty po niespełna dziesięciu minutach. Akcję na wagę bramki wykreowali Szymon Lewicki oraz debiutujący w Zawiszy Vasil Panayotov. Bułgar odnalazł się na skraju pola karnego i stamtąd uderzył po dalszym słupku. Całkowite uspokojenie sytuacji w szeregach gości przyniosło jednak dopiero trafienie numer dwa, którego autorem był Alvarinho. Skrzydłowy, który dość niespodziewanie znalazł się w pierwszej jedenastce (sam zawodnik myślał w ostatnim czasie o opuszczeniu Bydgoszczy), idealnie odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym Pogoni i spokojnie wpakował piłkę do siatki. Kolejne poważne błędy siedleccy defensorzy popełnili pod koniec meczu. Dzięki nim Zawisza zdobył jeszcze jedną bramkę – tym razem piłkę do siatki skierował Jakub Łukowski.