Zawadzki: Trudno szukać pozytywów, jeśli przegrywa się trzy do zera
- Na pewno nie można nam odmówić ambicji i zaangażowania, ale to było zbyt mało na bardzo dobrze dysponowanych piłkarzy Termaliki - mówił po derbowej porażce Dariusz Zawadzki, piłkarz Kolejarza Stróże.
fot. Sebastian Stanek
To był najsłabszy mecz Kolejarza Stróże w tej rundzie?
Trudno szukać pozytywów, jeśli przegrywa się trzy do zera. Na pewno nie można nam odmówić ambicji i zaangażowania, ale to było zbyt mało na bardzo dobrze dysponowanych piłkarzy Termaliki. Wygrali jak najbardziej zasłużenie.
Gdyby Pan chciał szukać pozytywów w tym meczu, znalazłby się jakieś?
Ciężko na gorąco szukać tych plusów, jeśli jakiekolwiek były. Trudno je znaleźć. Przeciwnik wytrącił nam wszystkie argumenty z ręki, ale przynajmniej staraliśmy się walczyć. Druga połowa była może ciut lepsza w naszym wykonaniu, lecz Termalica dwa razy trafiła do bramki. Przyjdzie czas na chłodną ocenę tego meczu.
Gra Termaliki was zaskoczyła, do tej pory w Stróżach wybitnie jej nie szło. Może była bardziej zmobilizowana i żądna rehabilitacji?
Próbowaliśmy coś zrobić, ale byliśmy wczoraj po prostu od rywali słabsi. Tak bywa, taka jest piłka. Nasze próby ataków przypominały bicie głową w mur. Termalica wyprowadzała groźne kontry i nie pozwalała nam nam na wiele. Choć stuprocentowych sytuacji nie miała za wiele, jednak te, które sobie stworzyła, jej zawodnicy wykorzystali z zimną krwią. Popisali się stuprocentową skutecznością. Trzeba przyznać, że zagrali mądrze i dobrze w defensywie.
W trzech ostatnich meczach Kolejarz zdobył tylko jeden punkt. To za mało by utrzymać się w czołówce, która teraz trochę wam "uciekła".
Na pewno. Grę o czub tabeli troszkę nam przeciwnik wybił z głowy, ale nie możemy się załamywać. Są jeszcze cztery mecze w tej rundzie. Jedziemy do Elbląga i musimy przywieźć stamtąd trzy punkty. Musimy się otrząsnąć po tej, przyznam, bolesnej porażce. Świat się nie zawalił, liga jest taka, że każdy może wygrać z każdym, więc jeden słabszy mecz nie może nas zdołować. Wyciągniemy wnioski i jestem pewien, że jeszcze zapunktujemy w tej rundzie za trzy "oczka".
Co zawiodło? Taktyka, a może zespół miał po prostu słabszy dzień?
Staraliśmy się nie grać krótką piłką, takie były przedmeczowe założenia - mieliśmy rzucać piłkę za plecy obrońców. Nie bardzo to nam wychodziło. Przeciwnik zagrał bardzo czujnie w obronie i najczęściej czekał na szesnastym metrze, zatem każda dłuższa piłka stawała się natychmiast łupem bramkarza. Trzy punkty pojechały do Niecieczy zasłużenie.
Rozmawiał Rafał Kamieński / Gazeta Krakowska