Zaplecze ekstraklasy zapada w zimowy sen. Ale tylko pozornie...
Jaka była ta jesień dla występujących w I lidze klubów z naszego regionu? Dziennikarze DZ, którzy relacjonowali dla Państwa dziewiętnaście kolejek, piszą o tym, co ich zdaniem było najważniejsze
fot. Fot. MACIEJ GAPIŃSKI
Dziewiętnaście kolejek I ligi już za nami - to więcej niż półmetek rozgrywek. Naszych pięć klubów spędzi zimę w różnych nastrojach, ale wszędzie dominować będzie nadzieja. W Katowicach, Sosnowcu, Zabrze i Bielsku-Białej jej podmiot stanowi awans do ekstraklasy, a w Tychach utrzymanie na jej zapleczu. Przerwa w rozgrywkach będzie więc zimowym snem tylko nominalnie, bo osiągnięcie tych celów wymaga nie tylko solidnych przygotowań typowo sportowych, ale i skutecznych działań transferowych.
Rafał Musioł: W kontekście GKS-u Katowice po rundzie jesiennej mam trzy niemal automatyczne skojarzenia - pozycję wiceliderów tabeli, pozyskanie strategicznego sponsora w postaci firmy Aasa i mizerną frekwencję na meczach.
Trener Jerzy Brzęczek i menedżer Dariusz Motała z pewnością mogą mieć satysfakcję z dobrze wykonanej pracy, dzięki której awans do ekstraklasy wydaje się bardziej realny niż w poprzednich sezonach spędzonych w I lidze. A przecież nie da się ukryć, że mogło być jeszcze lepiej, bo kilka punktów kato-wiczanom zwyczajnie uciekło. Szczególnie bolesna była porażka w Bytowie, ale trzeba też przypomnieć o niewykorzystanych przez Grzegorza Goncerza rzutach karnych w zremisowanych meczach ze Stomilem i Miedzią.
Wiosna zapowiada się więc w Katowicach ekscytująco, ale ciekawie będzie już w najbliższych tygodniach. W planach jest kilka interesujących transferów (po sobotnim meczu mówiono m.in. o Mateuszu Macha-ju z Chrobrego Głogów), ale z uwagą będziemy też śledzić sprzedaż karnetów. Bo jeśli wtedy nie zapełnią się wreszcie trybuny na Bukowej, to publicznie zadane przez Brzęczka pytanie o to, gdzie są ci wszyscy, którzy mówią jak bardzo tęsknią za ekstraklasą w Katowicach, będzie już tylko pytaniem retorycznym.
Patryk Trybulec: Zagłębie przezimuje na trzecim miejscu za plecami Chojniczanki Chojnice i GKS-u Katowice. Kibice liczyli na więcej, bo pierwsza połowa sezonu należała do ekipy ze Stadionu Ludowego, która długo dzierżyła miano lidera I ligi.
Drużyna znad Brynicy grała nie tylko skutecznie, ale również efektownie. Był czas, gdy w sześciu rozegranych meczach z udziałem Zagłębia padły 34 gole! Wrażenie robiła zwłaszcza łatwość z jaką sosnowiczanie je zdobywali i chociaż ofensywna taktyka skutkowała też wieloma straconymi bramkami, to jednak taka gra podobała się kibicom. Gwarancję gradu bramek docenił także Polsat, który jesienią pokazał aż 12 spotkań z udziałem Zagłębia. I gdy wydawało się, że nawet zmiana trenera po odejściu Jacka Magiery do Legii, nie jest w stanie zatrzymać tej dobrze naoliwionej maszyny, coś jednak się zacięło.
W ostatnich meczach jesieni sosnowiczanie pod wodzą trenera Piotra Mandrysza tracili punkty na potęgę, a kolejne porażki były czytelnym sygnałem, że Zagłębie przestało funkcjonować jak należy. Kilka punktów straty do lidera (3) i wicelidera (2) to jednak najmniejsze zmartwienie w obliczu poważnego konfliktu w szatni pierwszoligowca, o który skończył się zawieszeniem trenera Piotra Mandrysza i karą 10 tys. złotych dla kapitana drużyny Sebastiana Dudka.
Rafał Musioł: Jest jedno słowo, które znakomicie oddaje zabrzańską jesień - deficyt. Na koncie Górnika brakuje zarówno pieniędzy, jak i punktów.
O tych pierwszych pisaliśmy ostatnio niemal tak samo często, jak o drugich. To właśnie Dziennik Zachodni ujawnił tabelki obrazujące sytuację finansową klubu oraz jego perspektywy na przyszły rok, gdzie przewidywane zadłużenie może wzrosnąć już do 75 mln zł. O pustkach w kasie świadczy fakt, że klub nie był w stanie oddać w terminie miliona złotych, pożyczonego na krótki okres od miasta...
Dla kibiców czternastokrotnych mistrzów Polski równie bolesne jest manko punktowe - od miejsc premiowanych awansem zespół Marcina Brosza dzieli aż osiem „oczek”. To efekt zbyt wielu boiskowych wpadek, m.in. porażek z beniaminkami i braku zwycięstw z czołówką tabeli. Czy w piętnastu wiosennych meczach można odrobić taki dystans? Z pewnością w Zabrzu w to wierzą, ale mnie wydaje się to dość mało realne, tym bardziej, że zespoły wyprzedzające Górnika zapowiadają dodatkowe wzmocnienie składów.
Leszek Jaźwiecki: Dla spadkowicza z ekstraklasy największą jesienną zmorą były mecze u siebie. Z dziesięciu domowych spotkań Podbeskidzie wygrało zaledwie jedno, w ostatniej kolejce z Bytovią Bytów. Najbardziej chyba zabolała jednak porażka na otwarcie stadionu ze Stalą Mielec.
Po pierwszych meczach byłem niemal pewny, że Górale szybko wrócą do ekstraklasy. Nie oglądali się na innych, robili swoje, a co najważniejsze zbierali punkty. I nagle do tej dobrze pracującej maszynki ktoś wrzucił garść piasku i mechanizm przestał działać. Po trzech porażkach z rzędu zespół wylądował w środku tabeli i nawet bliżej mu było do strefy spadkowej niż walczącej o awans. Pod Klim-czokiem długo nie czekano, trenera Dariusza Dźwigałę zmienił mający w Bielsku-Białej wysokie notowania Jan Kocian. Słowak jak na razie jednak nie odmienił stylu gry Górali i zimą czeka go sporo pracy.
Nieoczekiwanie najlepszym zawodnikiem Podbeskidzia był 30-letni Tomasz Podgórski. Były piłkarz Piasta Gliwice i Ruchu Chorzów strzelił 6 goli, najwięcej w zespole Górali. Zawodnik sam jest zdziwiony swoją skutecznością i powtarza, że do tej pory częściej wcielał się w rolę asystenta niż egzekutora. Większość bramek Podgórski zdobył w tym sezonie ze stałych fragmentów.
W Bielsku-Białej nie tracą nadziei, że drużynie uda się wrócić do ekstraklasy. Do premiowanego awansem miejsca tracą siedem punktów. Skoro przełamali już klątwę swojego stadionu może będzie im łatwiej włączyć się do rywalizacji o awans?
Tomasz Kuczyński: Widziałem jak tyski beniaminek wygrywa z Górnikiem Zabrze, GKS-em Katowice, Zagłębiem Sosnowiec i z Wigrami Suwałki (gdy były liderem), dlatego w pierwszym odruchu trudno mi jest zrozumieć, co GKS robi na przedostatnim miejscu w tabeli. Po 11. kolejce, czyli po zwycięstwie w derbach z GieKSą, tyszanie zajmowali 11. pozycję z 14 punktami na koncie. Nad drugą od końca Stalą Mielec mieli 6 punktów przewagi.
Właśnie wtedy nastąpił wielki zjazd, bo GKS Tychy zaliczył aż sześć porażek z rzędu! Poczterech przegranych podziękowano za pracę Kamilowi Kiere-siowi, którego zastąpił Jurij Szatałow. W debiucie Szatałowa tyszanie prowadzili w Mielcu 2:0 do 76. minuty, ale przegrali 2:3! Trener mówił potem, że zabrakło mocy.
GKS Tychy zakończył spektakularnie rok wygraną 3:0 z Zagłębiem. Trochę szkoda, że w minioną niedzielę nie zagrał u siebie z Sandecją, bo była okazja pójścia za ciosem. Mecz odwołano ze względu na prace pielęgnacyjne przy murawie na tyskim stadionie, będącym najładniejszym obiektem klubowym na Śląsku. Efekt psuje jednak stan murawy, na której musieli grać też młodzieżowi reprezentanci Polski i Niemiec. Mecz młodzieżówek oglądało 12 tys. kibiców i właśnie tyska frekwencja robi na mnie (i nie tylko) wielkie wrażenie. W derbach z GieKSą ustanowiono nowy ligowy rekord na tym obiekcie - 11.489 widzów. Ze względu na tych kibiców, szkoda byłoby, gdyby GKS znów spadł do II ligi.
Żeby jednak nie było za miło, to właśnie po meczu z kato-wiczanami, nie byłem w stanie odeprzeć zarzutu znajomych, którzy wcześniej przekonywali mnie, że nowy stadion nie oznacza końca problemu z kibolami. Palenie szalików w barwach nielubianych klubów, próby kopania interweniujących z gaśnicami strażaków, nie mówiąc o przedmeczowej zadymie z policją obok stadionu, gdy ucierpiały prywatne auta, były po prostu żałosne. I co po takich akcjach mówić ludziom, którzy nie chodzą na ligowe mecze, „bo na stadionach jest niebezpiecznie…?
- GKS Katowice (2 miejsce, 35 punktów, gole 23-13)
- Zagłębie Sosnowiec (3 miejsce, 33 punkty, gole 33-25)
- Górnik Zabrze (8 miejsce, 27 punktów, gole 26-21)
- Podbeskidzie Bielsko-Biała (8 miejsce, 27 punktów, gole 26-21)
- GKS Tychy (17 miejsce, 17 punktów, gole 17-26)