Zagraniczny inwestor to jest marzenie nie tylko Wisły Kraków. Stomil rozpoczyna treningi, ale kluczowe spotkanie w czwartek
Tajemniczy inwestor z zagranicy, piłkarze rozwiązujący kontrakty i groźba odjęcia punktów. To rzeczywistość nie tylko Wisły Kraków, ale i Stomilu Olsztyn. Tutaj próżno jednak liczyć na pomoc ze strony innych klubów.
fot. Andrzej Zgiet
- Pierwsze dwa tygodnie spędzimy na własnych obiektach: hala, siłownia, boisko ze sztuczną nawierzchnią. Dalej czekają nas wyjazdy na obozy do Białej Podlaskiej oraz w okolice Łowicza. Mamy bardzo solidnie rozplanowane treningi oraz wiele sparingów, które chcemy rozegrać w normalnych, meczowych warunkach - opowiadał Piotr Zajączkowski, który w październiku przejął stery w Stomilu Olsztyn. Jak dotąd poprowadził swoich podopiecznych w dziewięciu meczach, przegrywając zaledwie trzy razy. Ma więc lepszy bilans niż poprzednik Kamil Kiereś. Byłego szkoleniowca m.in. GKS-u Bełchatów usprawiedliwiać można ciężkimi warunkami. Z uwagi na remont stadionu, początek sezonu spędził w ciągłych rozjazdach, a już wtedy drużynie doskwierały spore problemy finansowe. Również ze względu na nie, w przeciwieństwie do Stali Mielec czy Rakowa Częstochowa, olsztynianie przygotowywać się będą w kraju.
Choć początkowo były wątpliwości, Stomil wystartuje również wiosną. Jak co roku zawalczy o utrzymanie: zimuje w strefie spadkowej, a do bezpiecznych Wigier Suwałki traci trzy punkty. - W ubiegłym sezonie na sześć meczów przed końcem, byliśmy na przedostatnim miejscu, a mimo wszystko uniknęliśmy spadku. Moim zdaniem w tym roku zadanie będzie łatwiejsze - twierdzi były piłkarz olsztynian Wiktor Biedrzycki. - Nie wiem, co było kluczowe. Czuliśmy presję i ona niosła nas w kolejnych meczach. Wygrywaliśmy z tygodnia na tydzień, aż w końcu zebraliśmy potrzebną liczbę punktów.
Już wówczas w Olsztynie były problemy finansowe, ale teraz sytuacja prezentuje się jeszcze słabiej. Zimą również z tego powodu z klubem pożegnali się m.in. Piotr Głowacki czy Łukasz Sołowiej. Nowych klubów poszukują też inni zawodnicy. - Początek okresu przygotowawczego będzie trudny. Każdy dzień będzie przynosił nowe odpowiedzi, jeśli chodzi o kadrę. Niektórzy piłkarze jeszcze odejdą, pojawią się też nowe twarze. Wciąż jestem w kontakcie z zawodnikami, którzy generalnie się z nami pożegnali po rundzie jesiennej. Oni w dalszym ciągu chcą grać w Stomilu i jeżeli sytuacja finansowa się unormuje, wrócą - zapowiadał jednak Zajączkowski.
W poniedziałek na treningu pojawiło się siedemnastu zawodników, a wolne miejsca zajęli olsztyńscy juniorzy. Dla nich to okazja, by zaprezentować się przed szerszą publicznością z myślą o ewentualnym transferze. - Już wcześniej czasem trenowaliśmy z pierwszym zespołem, teraz mamy szansę pracować z nim regularnie. Trzeba to wykorzystać i zostać na stałe. Marzeniem jest zadebiutować w 1. lidze i tam parę minut pograć - mówił jeden z nich, Maciej Serbintowicz.
- Jestem pełen optymizmu, że wszystko ułoży się pomyślnie i będziemy mogli normalnie wrócić do treningów. Plus zawodnicy będą mieli czyste głowy, jeśli chodzi o swoją przyszłość - przyznał Zajączkowski, który już podczas prezentacji mówił, że na ofertę Stomilu zdecydował się nie ze względu na finanse, a przywiązanie do klubu. Kluczowy dla jego losów będzie czwartek. Wtedy prezydent Olsztyna ma spotkać się z potencjalnym inwestorem z Turcji. Według dziennikarzy „Gazety Wyborczej” jest nim Sabri Bekdas, który posiada w Polsce hotele, a w przeszłości był prezesem Pogoni Szczecin. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli Stomilu i pieniądze wpłynęłyby wystarczająco szybko, można uniknąć kary nałożonej przez Komisję ds. licencji klubowych PZPN. Ze względu na zaległości z ubiegłego sezonu, odjęto Stomilowi kolejne trzy oczka. Decyzja wejdzie w życie po 15 stycznia. - Nałożona kara wynika ze zobowiązań z tytułu wynagrodzeń za okres od lutego do maja 2018 roku na łączną kwotę 152 tys. zł - wyjaśnił prezes Maciej Radkiewicz, który stanowisko objął z myślą o uratowaniu zadłużonego klubu.
To nie udało się włodarzom Wdy Świecie oraz Jaroty Jarocin, które już wycofały się z trzecioligowych rozgrywek. Jesienią występowały w grupie II, teraz ich przyszłość jest niejasna. Zadecydowały względy finansowe i w konsekwencji z tych rozgrywek zamiast trzech, spadnie tylko jedna drużyna. Chyba że w ślady rywali pójdzie Górnik Konin, który już miał problemy z dograniem do końca 2018.
źródło: stomilolsztyn.com