Zagłębie zremisowało bezbramkowo z Miedzią
Spotkanie na szczycie II ligi pomiędzy Zagłębiem a Miedzią okrzyknięto hitem kolejki. Jednak jedyny szczyt jaki zdobyli piłkarze obu drużyn, to szczyt bezradności, marazmu i beznadziei. Ostatecznie zespoły podzieliły się punktami, nie zdobywając przy tym ani jednej bramki.
fot. Mikołaj Suchan / Polskapresse
- Wszyscy znaliśmy stawkę tego meczu, dlatego nie możemy być zadowoleni z remisu - wzdychał po spotkaniu trener gospodarzy Leszek Ojrzyński.
Jego podopieczni nie udźwignęli tej presji. Pierwsza połowa w ich wykonaniu przypominała bicie głową w mur, a nudne spotkanie kolorów nabrało dopiero po przerwie.
Po wznowieniu gry gospodarze mogli zdobyć gola już w pierwszej akcji, ale piłkę z linii bramkowej wybili obrońcy. Najlepszą okazję Zagłębie zmarnowało w 73 min. Michał Grunt dojrzał w polu karnym niepilnowanego Marcin Lachowski. Kapitan sosnowiczan miał przed sobą już tylko bramkarza rywali, ale piłka po jego strzale minęła słupek bramki z niewłaściwej strony.
- Nie wiem jak mogłem zmarnować taką okazję - zastanawiał się po meczu pechowy strzelec. - To moja nieporadność i drewno w nogach. To coś nieprawdopodobnego. Nie wiem jak to przeżyję - smucił się popularny "Lacha", który mimo felernego uderzenia jako jedyny otrzymał podziękowania od pozbawionych złudzeń i nadziei na awans kibiców. - Złodzieje marzeń - taki okrzyk żegnał schodzących do szatni piłkarzy.
Jedną z niewielu szczęśliwych osób na stadionie był prezes GKS Tychy Henryk Śliwiński. - Teraz znowu liczymy się w wyścigu o I ligę. Zmniejszyliśmy stratę do Miedzi i uciekliśmy Zagłębiu - cieszył się sternik tyszan.