menu

Zagłębie rozbiło Koronę w drobny mak. Pierwszy gol w 47 sekundzie meczu

17 lipca 2016, 17:20 | jac/Adam Bochenek

Mocne otwarcie niedzieli w LOTTO Ekstraklasie. Zagłębie Lubin wbiło Koronie Kielce cztery gole i zostało tym samym wiceliderem tabeli. By odnieść tak wysokie zwycięstwo, zespół Piotra Stokowca potrzebował ledwie 31 minut pierwszej połowy. Oby równie udanie poradził sobie w czwartek w rewanżu II rundy el. do Ligi Europy z Partizanem Belgrad (w pierwszym spotkaniu padł bezbramkowy remis).

Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zagłębie Lubin - Korona Kielce 4:0
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
1 / 15

Trener Piotr Stokowiec zakręcił numerami i ze składu pątników, którzy w czwartek udali się do Belgradu na pielgrzymkę prosząc o to, by rewanż w Lubinie, rewanżem rzeczywiście był, wypadło 5 zawodników. Szansę na ekstraklasową prezencję otrzymali m. in. Jach, Janus, Tosik, Vlasko, Piątek.

Debiutujący jako trener pierwszego zespołu na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Tomasz Wilman nie zdążył jeszcze dokładnie określić miękkości fotelów ekstraklasowych na lubińskiej arenie, a jego podopieczni już przegrywali. Zagranie Krzysztofa Janusa odbiło się niefortunnie od nogi Rafała Grzelaka i Łukasz Piątek już w 1. minucie stanął oko w oko z Peskoviciem, podcinką otwierając wynik spotkania.

Dziesięć minut później było już 2:0. Nieodpowiedzialne zachowanie Dmitrija Wierchowcowa, który zamaszystym chwytem badał gładkość ogolenia podbródka u Krzysztofa Piątka doprowadziło do „jedenastki” dla gospodarzy. Karnego na bramkę zamienił bardzo aktywny w pierwszej części gry Janus.

Była 24. minuta. Gospodarze bezczelnie przemyślanym rozegraniem rzutu wolnego w postaci pozłacanej kombinacji: podanie-odegranie-centra-zgranie-wykończenie strzelili trzecią bramką. Oglądający to spotkanie w zaciszu swojego gabinetu senegalski właściciel Korony spojrzał pytająco na swojego senegalskiego partnera biznesowego, po czym przerzucił wzrok na polskiego doradcę doskonale orientującego się w realiach polskiego futbolu i spytał: Ci pomarańczowi to główny kandydat do mistrzostwa mam rozumieć?

Doradca zmieszał się, wbił wzrok w podłogę i zamilkł. Bo przecież przytaknięcie prawdą nie będzie, a okłamywać pracodawcę swego nie wypada. A jak tu dodać, że to na poły rezerwowy skład pomarańczowych, że ich najlepszy zawodnik siedzi wygodnie ulokowany na trybunie VIP, że w głowach zawodników hula bardziej myśl o rewanżu w pucharach europejskich niż potyczka z kieleckim zespołem. Tak, milczenie jest złotem.

Po półgodzinie gry było już 4:0. Krzysztof Piątek celną główką wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego. Luz i swoboda w grze „miedziowych” była aż nieprzyzwoita. Do przerwy swoje szanse otrzymali jeszcze Piątek oraz Vlasko.

Zespół Korony nie prezentował się dramatycznie, jak mogłaby to konotować tablica wyników. W ofensywie mieli sporo wolnej przestrzeni i to w nadbrzeżu „szesnastki” rywali. Brakowało kielczanom jednak męskiej finalizacji czynionych starań. Próbował Możdżeń z rzutu wolnego, zabrakło kilku centymetrów, próbował wślizgiem Ankour, z identycznym efektem. Z ciekawej strony zaprezentował się Łukasz Sekulski, którego zachowanie w kilku sytuacjach implikowało dobre czytanie gry boiskowych zdarzeń.

Regulamin gry w piłkę nożną stanowi, że spotkanie trwa 90 minut. To był jedyny powód, dla którego przeforsowano pomysł rozegrania drugiej połowy. Imponujący start Zagłębia.

Czesny, Magzyzki i Blacyzikołyski - zobacz, jak obcokrajowcy kaleczą polskie nazwiska

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy