Zagłębie lepsze od Stomilu. "Czerwień" w trzy minuty nie przeszkodziła sosnowiczanom!
W meczu 30. kolejki 1. ligi Zagłębie Sosnowiec pokonało na własnym boisku Stomil Olsztyn 2:1. Oba gole dla gospodarzy zdobył Grzegorz Fonfara. Dla gości z rzutu karnego trafił Grzegorz Lech.
fot. Tomasz Bolt/Polska Press
Poczynaniom piłkarzy Zagłębia w meczu ze Stomilem Olsztyn uważnie przyglądał Jacek Magiera. Obecność na trybunach Stadionu Ludowego byłego piłkarza Legii Warszawa potwierdziła, że jest to główny kandydat do poprowadzenia sosnowiczan w nadchodzącym sezonie i właściwie trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to już sprawa przesądzona. Okazało się jednak, że postawienie przy linii bocznej Tomasza Łuczywka, dotychczasowego asystenta Artura Derbina, wystarczyło, by beniaminek w końcu się przełamał. Bohaterem spotkania został Grzegorz Fonfara, który popisał się dwoma kapitalnymi uderzeniami z dystansu, które mogłyby być ozdobą spotkań o najwyższe trofea.
- Czapki z głów przed Fonfarą. Światowy poziom. Nie mogłem nic zrobić – z niedowierzaniem kręcił głową bramkarz gości, Piotr Skiba.
Początek meczu należał do Zagłębia. Jako pierwszy przed szansą na otworzenie wyniku stanął Robert Bartczak, ale dwukrotnie fatalnie chybił w dogodnych sytuacjach. Naukę strzelania goli udzielił kolegom Fonfara, który w 19 minucie huknął nie do obrony z ok. 35 metrów i otworzył gospodarzom drogę do zwycięstwa po trzech porażkach z rzędu. Jeszcze przed przerwą przed szansą na rehabilitację stanął Bartczak, ale i tym razem zabrakło mu zimnej krwi, by zakończyć akcję golem.
Po zmianie stron Zagłębie kontrolowało sytuację na boisku, ale wszystko swoimi niepewnymi interwencjami mógł zepsuć Dymitar Wezałow. W 67. minucie po jego fatalnym kiksie na czystą pozycję wychodził Tsubasa Nishi, ale Bułgar próbując naprawić swój błąd nieprzepisowo go zatrzymał. W tej sytuacji sędzia powstrzymał się jeszcze od wymierzenia najsurowszej kary i pokazał tylko żółtą kartkę. Chwilę późnij obrońca Zagłębia zapracował na kolejne upomnienie i od 69. minuty gospodarze musieli grać w osłabieniu. Emocje szybko uspokoił jednak Fonfara, który dopadł do piłki wybitej przed pole karne przez obrońców Stomilu i ponownie posłał petardę w stronę bramki gości i jeszcze ładniej niż w pierwszej połowie zmieścił ją w siatce.
- Obydwa trafienie były bardzo fajne. Ta runda nie jest najlepsza, więc wszystkie takie małe rzeczy cieszą. Szkoda tylko, że nie zagraliśmy na zero z tyłu i w ostatnich minutach straciliśmy gola z rzutu karnego – relacjonował bohater meczu, Grzegorz Fonfara.
W doliczonym czasie gry sędzia dopatrzył się faulu w interwencji Zarko Udoviczicia i odgwizdał „jedenastkę”, którą na gola zamienił Grzgorz Lech.
- Nie będę ukrywał, że miałem nerwowy poranek – przyznał Tomasz Łuczywek, który po raz pierwszy z trenerskiego trio Zagłębia został wysunięty na pierwszy plan. - Jednak po przyjeździe do klubu wiedziałem, że piłkarze oddadzą wszystko, by ten mecz wygrywać. Determinacja na boisku była na taki poziomie, na jakim byśmy chcieli. W naszej sytuacji te punkty są niezmiernie ważne – relacjonował szkoleniowiec sosnowiczan.
Więcej o 1. LIDZE