Zagłębie blisko sprawienia sensacji. Piękny gol Możdżenia ozdobą meczu
Nie udało się graczom Lecha Poznań potwierdzić dobrej dyspozycji ze spotkania z Cracovią. Tym razem podopieczni Mariusza Rumaka zagrali słabo i tylko zremisowali z Zagłębiem. Bramkę dla gości w pierwszej połowie zdobył Bartosz Rymaniak, wyrównał pięknym strzałem z rzutu wolnego Mateusz Możdżeń.
Zobacz więcej zdjęć z meczu Lech Poznań - Zagłębie Lubin!
Po wysokim zwycięstwie w Krakowie szkoleniowiec poznaniaków Mariusz Rumak zdecydował się na dwie zmiany w wyjściowej jedenastce swojego zespołu. A dokładniej mówiąc wymusiły je na nim kontuzje dwóch zawodników, którzy w spotkaniu z „Pasami” doznali urazów. I tak w miejsce Kebby Ceesaya, który w czwartek przeszedł operację kolana, pojawił się Manuel Arboleda, a za Szymona Drewniaka zagrał Łukasz Trałka, wracający do podstawowego składu po jednym meczu przerwy.
W składzie Zagłębia nastąpiły trzy roszady, w tym dwie, spowodowane absencją zawodników. Pauzującego za żółte kartki Adama Banasia zastąpił Jiri Bilek, miejsce Roberta Jeża zajął Sebastian Bonecki, a odesłanego na ławkę rezerwowych Pawła Oleksego zastąpił Miłosz Przybecki. Spowodowało to przemeblowanie na lewej stronie – Dorde Cotra przesunięty został do obrony, a jego miejsce w pomocy zajął właśnie były skrzydłowy Polonii Warszawa.
Na początku spotkania mieliśmy sporo walki w środku pola. O tym, że Zagłębie przyjechało do Poznania nie tylko grać w piłkę, ale przede wszystkim walczyć o punkty, już w pierwszych minutach boleśnie przekonali się Łukasz Trałka i Mateusz Możdżeń, sprowadzani do parteru przez rywali. Waleczność graczy z Lubina przyniosła pewien skutek, bowiem to oni stworzyli sobie pierwszą groźną sytuację – po dośrodkowaniu Davida Abwo do bramki Macieja Gostomskiego nie trafił Arkadiusz Piech. Lech odpowiedział cztery minuty później, kiedy po strzale Łukasza Teodorczyka z dystansu piłka przeleciała obok słupka.
Golem przy Bułgarskiej na dobre zapachniało w 14. minucie. Po dośrodkowaniu Gergo Lovrencsicsa z rzutu rożnego głową pod poprzeczkę uderzał Marcin Kamiński i tylko bardzo dobra parada Michała Gliwy uchroniła zespół gości przed stratą gola. Lech miał po tej sytuacji kolejny stały fragment, ale po raz drugi nie udało się stworzyć zagrożenia pod bramką rywala. W 20. minucie po kolejnym dograniu Abwo wyśmienitą okazję miał Aleksander Kwiek, który huknął na bramkę z jedenastu metrów, tyle że akurat w środek, gdzie był dobrze ustawiony Gostomski, który zdołał odbić piłkę.
Kolejną świetną okazję Zagłębie miało w 26. minucie. Po rozegraniu rzutu rożnego Mateusz Możdżeń zdecydował się strzelić z dystansu. Próba kompletnie nie wyszła, zakończyła się blokiem obrońców, a co gorsza lubinianie mieli wyśmienitą okazję na kontrę, wychodząc dwóch na jednego. Przy piłce był Piech, który zagrał mijające Rafała Murawskiego podanie do Abwo, ten uderzał gdzieś z okolicy linii szesnastego metra, ale w bramce świetnie spisał się Gostomski, po raz drugi w tym spotkaniu ratując swój zespół.
W kolejnej sytuacji nie dał już rady. W 37. minucie Zagłębie objęło prowadzenie, a bramkę po dośrodkowaniu Kwieka z rożnego zdobył Bartosz Rymaniak. Spory błąd w tej sytuacji popełniła formacja defensywna – piłkę powinien wybić Barry Douglas, próbował wyjść do niej Gostomski, a z tyłu rywala atakował Kamiński. W efekcie wszyscy trzej lechici przeszkadzali sobie nawzajem, a piłka wpadła do siatki.
Jeszcze przed przerwą Lech miał niezłą okazję do wyrównania, również po stałym fragmencie. Po dośrodkowaniu Douglasa niecelny strzał głową oddał Arboleda.
O ile w pierwszej połowie trochę się działo, to w drugiej było już smutno i nudno. Zagłębie cofnęło się, przy atakach Lecha wracając niemal całym zespołem w okolice pola karnego. „Kolejorz” próbował wrzutek do zawodników, stojących w narożnikach szesnastki, ale nie przynosiło to spodziewanego rezultatu. Podobnie, jak strzały z dystansu, których próbował zwłaszcza Gergo Lovrencsics. Oprócz tego poznaniacy pozwalali sobie na zbyt wiele strat w środku pola, by przeprowadzić skuteczną akcję.
Blisko zdobycia bramki był w 77. minucie Rafał Murawski. Sytuacja trochę z niczego, kapitan Lecha zdecydował się na uderzenie z dystansu i trafił w poprzeczkę bramki Gliwy.
Poznaniacy zdołali wyrównać w 83. minucie. Po faulu Abwo na Douglasie gracze Lecha mieli rzut wolny, do piłki podszedł Mateusz Możdżeń i pięknym strzałem pokonał golkipera gości. Na więcej poznaniakom brakło już czasu. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, który nie zadowala żadnej ze stron.