Zabójcze ciosy po przerwie, ostatni prosty w końcówce. Pogoń pewnie wygrywa z Wisłą Puławy
Choć przed pierwszym gwizdkiem można było spodziewać się wyrównanego meczu, rzeczywistość okazała się brutalna dla ekipy przyjezdnych. Po bramkach Wójcika, Zaniewskiego i Dziubińskiego Pogoń wygrała z Wisłą i przez najbliższe kilkanaście godzin będzie zajmować pozycję lidera.
fot. Daniel Jastrzębski
Początkowe fragmenty spotkania nie zwiastowały większych emocji. Pierwsza, warta odnotowania akcja miała miejsce w dziesiątej minucie, kiedy to Zaniewski dostał świetną piłkę z lewej flanki, ale zanim się zorientował defensorzy wyekspediowali futbolówkę daleko poza pole karne.
Później do głosu doszli goście. Najpierw sytuacyjne uderzenie Nowaka przeleciało w niewielkiej odległości od bramki, a następnie Maksymiuk postanowił sprawdzić czujność siedleckiego bramkarza. Wprawdzie jego strzał był daleki od ideału, jednak po serii rykoszetów Kozaczyński musiał wspiąć się na wyżyny swoich możliwości aby zatrzymać zmierzającą do siatki piłkę. Dwie minuty po tej akcji ponownie pokazał się Nowak, który tym razem spróbował uderzenia ze stojącej piłki - na tablicy świetlnej wciąż widniał wynik bezbramkowy.
Gospodarze znów dali o sobie znać pod koniec drugiego kwadransa. Wójcik dostał piłkę w środku pola, zwiódł rywali i zrobił sobie miejsce do strzału. Podczas lotu futbolówki cały stadion zamarł, a następnym słyszalnym odgłosem było mocne uderzenie piłki w spojenie. Na trybunach wielki jęk zawodu, ale oto tuż przed bramką znalazł się Zaniewski. Pomocnik Pogoni dobrze przewidział gdzie spadnie piłka, ale mając przed sobą pustą bramkę fatalnie spudłował. Chwilę później wynik otworzyć mógł Stromecki, jednak przegrał starcie siłowe z jednym z defensorów "Dumy Powiśla".
Do przerwy nie działo się już nic godnego uwagi, za to początek drugiej odsłony wprawił w euforię wszystkich fanów biało-niebieskich. Najpierw, w 51. minucie Wójcik świetnie przymierzył z rzutu wolnego i po uderzeniu w okienko wyprowadził Pogoń na prowadzenie. Zdezorientowana drużyna gości potrzebowała czasu żeby pozbierać się po utracie bramki, a już chwilę później przegrywali 0:2. Po podaniu ze środka pola dwóch zawodników Pogoni bez asysty biegło w kierunku bramki strzeżonej przez Penkovetsa. Już w polu karnym Wójcik zagrał do Zaniewskiego, a ten tym razem nie pomylił się i skierował piłkę do pustej bramki.
Puławianie próbowali odpowiedzieć, ale brakowało im pomysłu na złamanie szyków obronnych przeciwnika. Pogoń kontrolowała boiskowe wydarzenia, ale nie forsowała tempa gry, w wyniku czego na boisku zapanował dłuższy przestój. W końcówce gospodarze ukąsili po raz ostatni. Czerkas pognał z piłką prawą flanką i gdy wszyscy myśleli, że poda do Czerkasa, dalej prowadził piłkę używając partnera jako zasłony. Dzięki temu dotarł aż pod pole karne, gdzie posłał centrę w kierunku światła bramki. Po pojedynku główkowym futbolówka odleciała kilka metrów dalej, wprost pod nogi Dziubińskiego, który z powietrza ustalił wynik na 3:0.
Po piątkowym meczu Pogoń awansowała na pierwszą pozycję w ligowej tabeli z trzema oczkami przewagi. Wisła pozostała na czwartej lokacie, jednak po sobotnich spotkaniach może się osunąć o kilka miejsc niżej.