menu

Wymiana ciosów w Lubinie. Zagłębie zremisowało z Ruchem w ćwierćfinale Pucharu

27 lutego 2013, 20:22 | Daniel Kawczyński

Ruch Chorzów zdołał podnieść się po ostatnim pogromie z Lechem Poznań i w meczu z Zagłębiem Lubin zaprezentował się ze znacznie lepszej strony. Po wymianie ciosów mecz zakończył się remisem 2:2 i o awansie zadecyduje rewanż w Chorzowie.

W pierwszej połowie byliśmy świadkami wyrównanej walki. Gra przeważnie toczyła się w środku boiska, nie brakowało niedokładności i niepotrzebnych fauli. Jednak to Ruch sprawiał minimalnie lepsze wrażenie, a obrońcy Zagłębia nie mogli więc narzekać na nudę. Najbardziej we znaki dawał się aktywny od samego początku Maciej Jankowski. W 9. minucie przyjął podanie na klatkę piersiową, odwrócił się i kopnął centymetry od słupka. Cztery minut później lepiej ustawił celownik. Przede wszystkim jednak sam zainicjował akcje ofensywną, natychmiast zagrywając na prawe skrzydło do Filipa Starzyńskiego, który następnie wspaniale zacentrował prosto na jego głowę. Popularny "Jankes" oszukał Adama Banasiaka i strzałem w daleki róg wpisał się na listę strzelców.

W kolejnych minutach Ruch kontrolował sytuację, jednak podobnie jak Zagłębie kompletnie nie zachwycał. Mnożyła się duża nieprecyzyjność przy podaniach i fatalne strzały z dystansu. Gdy wydawało się, że "Niebiescy" dowiozą prowadzenie do końca, do wyrównania doprowadził Szymon Pawłowski. Z lewej strony dośrodkowywał Nhaimonesu Costa, piłkę przedłużył Kamil Wilczek, a potężny strzał reprezentanta Polski zatrzepotał w siatce.

Na drugą połowę gospodarze wyszli mocno zmobilizowali. Po dobrym starcie rundy wiosennej nie zamierzali psuć sobie nastrojów wpadką w Pucharze Polski. Znakomicie przechwytywali piłkę w środku boiska, próbowali zaatakować skrzydłami i zaskoczyć z dystansu. Swego dopięli w 59. minucie. Z rzutu rożnego znakomicie wrzucił Robert Jeż, w polu karnym obrońców przeskoczył Wilczek i głową doprowadził do kapitulacji bramkarza. Nie minął ułamek minuty, by Zagłębie podwyższyło prowadzenie. Zagapienie Marcina Kikuta wykorzystał Adrian Błąd. Po zgarnięciu futbolówki natychmiastowo ruszył w kierunku bramki i w sytuacji sam na sam przymierzył obok dalszego słupka.

W tym momencie przewaga Zagłębia nie podlegała najmniejszej dyskusji. Wszystko wskazywało na to, że kolejny gol to tylko kwestia czasu. Tymczasem bramka padła tyle, że dla... Ruchu. W 70. minucie Jankowski dograł na 16. metr do Łukasza Tymińskiego. Wprowadzony zaledwie cztery minuty wcześniej rezerwowy bez zastanowienia huknął po ziemi w lewy róg.

W ostatnich dwudziestu minutach gra się wyraźnie zaostrzyła. Sędzia Bartłomiej Frankowski słusznie rozdawał żółte kartki na prawo i lewo. Najczęściej musiał jednak tłumić agresję Arkadiusza Lewińskiego, który w 74. minucie zarobił drugą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Skonsternowany zszedł do murawy. Ruch znalazł się w niebezpiecznym położeniu i ostatnich sekund nastawił się na uważną obronę i rozbijanie ataków przeciwnika. Cel osiągnął i przed rewanżem jest w lepszym położeniu.

Twitter


Polecamy