menu

Wymiana ciosów w Legnicy. Miedź podzieliła się punktami z Chojniczanką

1 sierpnia 2015, 19:57 | Marcin Juszczyk

Miedź Legnica zremisowała z Chojniczanką Chojnice 2:2. Gospodarze pierwsi objęli prowadzenie, ale piłkarze "Chojny" zdołali odpowiedzieć dwoma trafieniami. Ostatecznie "Miedziance" udało się jedynie uratować punkt na inaugurację sezonu w Legnicy.

Miedź Legnica dwukrotnie obejmowała prowadzenie, ale ostatecznie podzieliła się punktami z Chojniczanką
Miedź Legnica dwukrotnie obejmowała prowadzenie, ale ostatecznie podzieliła się punktami z Chojniczanką
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press

W wyjściowej jedenastce Miedzi na dzisiejszej mecz znalazło się aż siedmiu nowych zawodników plus powracający z wypożyczenia Adrian Łuszkiewicz. O dziwo zabrakło w kadrze meczowej nie znalazł się Wojciech Łobodziński. Jego miejsce na prawym skrzydle zajął nominalny prawy obrońca Michał Ilków-Gołąb, który pokazał dzisiaj nie raz, że jest bardzo ofensywnie usposobionym bocznym defensorem. W Chojniczance również nie brakowało debiutantów. Szansę gry od pierwszej minuty z nowych nabytków otrzymali między innymi Dominik Hładun, Tomasz Lisowski, Łukasz Kosakiewicz czy były kapitan Miedzi Radosław Bartoszewicz.

Od początku meczu, aż do momentu otrzymania czerwonej kartki przez Rafała Grzelaka, Chojniczanka sprawiła wrażenie drużyny lepszej. Podopieczni trenera Mariusza Pawlaka byli świetnie zorganizowani w defensywie i groźni w ataku, a do tego grali bardzo ambitnie i walecznie. Natomiast Miedź prezentowała się mizernie, zwłaszcza w pierwszych 45 minutach. Ciężko jej się było przebić przez defensywę gości. Starała się często stwarzać zagrożenie akcjami przeprowadzanymi bokami boiska i zakańczanymi z reguły dośrodkowaniami w pole karne, ale pożytek był z tego mały. Dopiero po czerwonej kartce dla Grzelaka z 58 minuty, można powiedzieć, że przeważała, ale nie miało to większego przełożenia na sytuację podbramkowe, gdyż miała problemy z ich kreowaniem, aż do końcówki spotkania.

Jako pierwsza wynik mogła otworzyć Chojniczanka Chojnice. W czternastej minucie Tomasz Mikołajczak wszedł w pole karne Miedzi jak w masło i z około siedmiu metrów trafił w poprzeczkę. Pięć minut przed kolejną szansą stanął Tomasza Mikołajczak, który w poprzednim sezonie trzykrotnie umieszczał futbolówkę w siatce Miedzi. Radosław Bartoszewicz sprytnie zagrał piłkę nad murem w pole karne do Mikołajczaka, ale przed oddaniem strzału powstrzymał go Mateusz Lis, który wyszedł z bramki. Te dwie niewykorzystane okazje zemściły się na Chojniczance w 30 minucie. Łukasz Garguła dośrodkował z rzutu rożnego, a piłkę głową do bramki skierował jeden z debiutantów – Błażej Telichowski. Odpowiedź na trafienie Miedzi mogła nadejść dość szybko. W 35 minucie Rogalski wyłożył piłkę na siódmy metr Mikołajczakowi, ale po jego strzale poszybowała ona nad poprzeczką. Co nie udało się zespołowi gości w 35 minucie, udało się w 43. Kosakiewicz precyzyjnie zacentrował w pole karne, a ustawiony tam Rogalski uderzeniem z główki, tuż przy słupku, wyrównał stan spotkania.

Drugą odsłonę pojedynku chojniczanie zaczęli od mocnego uderzenia – od wyjścia na prowadzenie. Drugi gol dla Chojniczanki to kopia sytuacji, po której padła bramka dla Miedzi. Grzelak dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego, a piłkę głową do siatki skierował Kieruzel. Piłkarze Chojniczanki po tym trafieniu zrobili "kołyskę" dla jednego z kolegów, który doczekał się potomka. Gospodarze mogli bardzo szybko doprowadzić do remisu, kiedy to po jednym ze stałych fragmentów gry, Dominik Hładun złapał piłkę dosłownie na linii bramkowej. Miedź dopięła jednak swego w 52 minucie. Łukasz Garguła zacentrował z rzutu rożnego, a Michał Ilków-Gołąb, zgodnie z tradycją dzisiejszego meczu, strzelił gola głową. Było to jego pierwsze trafienie dla legnickiego klubu po powrocie do niego po kilku latach przerwy.

W 57 minucie Tomasz Lisowski mógł prowadzić Chojniczankę na ponowne prowadzenie. Jednak jego próba z czternastu metrów została sparowana na róg przez Lisa. 60 sekund później miało miejsce zdarzenie, który zmieniło oblicze meczu. Rafał Grzelak „wyciął” Adriana Łuszkiewicza i obejrzał za to bezpośrednią czerwoną kartkę. Od tego momentu Chojniczanka skupiła się głównie na bronieniu dostępu do własnej bramki i wyprowadzaniu kontr. Mimo to, legniczanie nie potrafili tego wykorzystać. W 65 minucie w pole karne Chojniczanki wdarł się Marek Gancarczyk, ale pewnie zatrzymał go Dominik Hładun. Kibice Miedzi mogli być skonsternowani takim obrotem sprawy. Dopiero w samej końcówce gospodarze bardziej postraszyli gości, którzy skupili się na obronie jednego punktu. W 82 minucie Trifonow zacentrował z lewego skrzydła, nikt nie zdołał sięgnąć futbolówki głową, ta trafiła do zamykającego akcję Michała Ilków-Gołąb, który uderzył z powietrza prawą nogę nieznacznie niecelnie. W kolejnych minutach Miedź miała jeszcze kilka rzutów rożnych, ale piłka po nich mijała poprzeczkę lub słupek bramki Chojniczanki. W doliczonym czasie gry, w 94 minucie Biernat minął się z piłką i Garguła mógł się znaleźć w sytuacji jeden na jeden, ale przytomny był Hładun, który wyszedł poza własne pole karne i wybił piłkę w trybuny. Szczęścia jeszcze poszukał Garuch uderzając z „szesnastki”, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Na koniec Miedź przeprowadziła ładną akcję lewą stroną, ale po uderzeniu w kierunku bliższego słupka, piłka znalazła się w rękach Hładuna.

Zawody kończą się remisem, ale obaj trenerzy czuli niedosyt po końcowym gwizdku. Kto wie jakby potoczyłyby się losy meczu, gdyby Mikołajczak wykorzystał jedną ze swoich sytuacji w pierwszej części spotkania, a po przerwie Grzelak nie obejrzał czerwonej kartki. Z drugiej strony Miedź mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stroną w końcówce, bo miała ku temu okazje. Jeśli żadna ze stron nie jest zadowolona z tego kompromisu, to należy uznać go za uczciwy. Za tydzień Chojniczanka rozegra kolejny, drugi z siedmiu, meczów na wyjeździe, a przeciwnikiem będzie GKS Bełchatów. Z kolei Miedź ponownie zagra na własnym boisku, tym razem z Doclanem Ząbki.


Polecamy