menu

Wymarzony debiut Moniza. Lechia w "dziesiątkę" wypunktowała Piasta (ZDJĘCIA)

29 marca 2014, 22:24 | Konrad Kryczka

Lechia Gdańsk z debiutującym na ławce trenerskiej Ricardo Monizem wygrała z Piastem Gliwice 3:1. Piłkarze gdańskiego zespołu przebudzili się w drugiej połowie, w której trzykrotnie pokonali Jakuba Szumskiego. W marszu po komplet punktów nie zatrzymała ich nawet czerwona kartka, którą ukarany został Zaur Sadajew.

Lechia Gdańsk - Piast Gliwice
fot. Przemysław Świderski/Dziennik Bałtycki
Lechia Gdańsk - Piast Gliwice
fot. Przemysław Świderski/Dziennik Bałtycki
Lechia Gdańsk - Piast Gliwice
fot. Przemysław Świderski/Dziennik Bałtycki
1 / 3

Sobotę z Ekstraklasą zaczęliśmy od hitowego (choć ze względu na poziom sportowy należałoby użyć innego, tylko że już niepozytywnego, określenia) starcia Legii z Lechem o godzinie 15:30, a skończyliśmy pojedynkiem dwóch ekip ze słabszej ósemki. Prime time dla Lechii i Piasta – trochę obaw co do jakości widowiska się pojawiło, ale jak to mówią: pożyjemy, zobaczymy.

I w sumie, niepotrzebnie się obawialiśmy, ale po kolei. Mecz z animuszem zaczął Piast. Wilczek, który ostatnio ukąsił Legię, dziś w pierwszym kwadransie postraszył Lechię. Dwa razy zdecydował się na strzał i dwa razy uderzał niecelnie, tym samym wysyłając wyraźnie ostrzeżenie gospodarzom. 0:1 powinno być kilka minut później, kiedy Kędziora wyszedł sam na sam z Bąkiem. Fantastyczną interwencją popisał się jednak bramkarz gdańszczan. Lechiści chyba też się w końcu zorientowali, że jak tak dalej będą stali, zamiast trochę pograć w piłkę, to Piast znajdzie kiedyś sposób, by wpakować futbolówkę do ich bramki i może być nieciekawie. Gdańszczanie również sklecili akcję, po której powinni prowadzić. Sadajew do Makuszewskiego, ten strzela, ale z tego pojedynku górą wyszedł Szumski, po chwili jeszcze głową próbował Vranjes, ale obił jedynie słupek. Zrobiło się ciekawie, ale goli do przerwy nie oglądaliśmy, ale troszeczkę finezji już jak najbardziej. Nożyce Sadajewa, choć nic nie dały, były takim sympatycznym obrazkiem, który z tej pierwszej połowy jednak zapamiętaliśmy.

Druga odsłona spotkania zaczęła się fantastycznie dla Lechii. Grzelczak udowodnił, że piękne bramki strzelać potrafi i to nie tylko z woleja. Uderzenie zza pola karnego, bardzo precyzyjne, Szumski bez szans. Chwile później doczekaliśmy się czerwonej kartki dla gracza gospodarzy. Po zielonej trawie podobno piłka goni. Tym razem oprócz futbolówki po murawie przejechał na wślizgu Sadajew, faulując Nikiemę. Sędzia Tomasz Musiał odesłał Rosjanina pod prysznic. Lechia grała w dziesiątkę, więc zostało czekać na odpowiedź grającego w przewadze Piasta. W 56. minucie bardzo dobrze na prawe skrzydło do Podgórskiego zagrał Nikiema, kapitan gliwiczan uderzył nieźle, ale obok dalszego słupka. To jednak nie Piast strzelił bramkę, lecz podopieczni Ricardo Muniza. Kontra Lechii, piłka u Grzelczaka, podanie do znajdującego się z prawej strony Makuszewskiego, a ten uderzył po dłuższym rogu i mógł cieszyć się z gola. Ale to nie wszystko. Kolejny kontratak gospodarzy. Janicki zaczął bieg od swojego pola karnego, podał do Makuszewskiego, który wpadł w pole karne rywali i zagrał wzdłuż linii końcowej, a całą akcję zamknął Vranjes, który zdobył swoją trzecią bramkę w naszej lidze. Swojego gola postanowił poszukać Piast. Wrzutka Podgórskiego w pole karne, główka Rabioli i kapitalna interwencja Bąka. Goście w końcu bramkę zdobyli, ale nic im nie dającą, bo padła ona na chwilę przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Bardzo ładne zagranie Rabioli z prawej strony, piłka trafiła do niepilnowanego Jurado, który strzelił honorowego gola dla swojej drużyny.

Skończyło się 3:1, a co za tym idzie bardzo udanym debiucie Ricardo Moniza w roli szkoleniowca gdańszczan. Piłkarze Piasta będą wracali do Gliwic w kiepskich nastrojach, skoro nie byli w stanie wykorzystać tego, że rywale przez ponad pół godziny grali w osłabieniu.


Polecamy